Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Carcass - Necroticism (Descanting The Insalubrious)

Carcass, Necroticism (Descanting The Insalubrious), death metal, grindcoreGdyby ktoś mi puścił "Reek Of Putrefaction" a potem "Necroticism" i powiedział, że to gra ten sam zespół, to bym chyba kogoś wyśmiał. Tymczasem Carcass jest obok Death, At The Gates i Pestilence jedynym zespołem death metalowym bądź grindcoreowym, który z płyty na płytę przechodził ogromną metamorfozę. Nie dane mi było słyszeć "Symphonies Of Sickness", ale przeskok zrobiony w bardzo krótkim okresie, gdzie z podwórkowej kapelki uprawiającej napierdalankę, Carcass przerodził się w jeden z najważniejszych i najlepszych zespołów tamtych lat, budzi ogromny podziw.
Necroticism przynosi osiem utworów - przeważnie dłuższych niż 5 minut. Steer, Amott, Walker oraz Owen poszli na całego i stworzyli rozbudowane kompozycje, w których coś się dzieje, jednocześnie mocniej akcentując umiejętności techniczne. Od tego momentu możnaby zacząć wypracowanie dlaczego Carcass jest taki ceniony.

Przede wszystkim duet gitarzystów Steer/Amott świetnie się uzupełnia. Co z tego, że Carcass nie gra miliardów riffów na kawałek jak to było w Death, co z tego, że nie jest to tak pokręcone jak Atheist, co z tego, że nie jest to tak brutalne i szybkie jak Morbid Angel. Carcass rzeczywiście nie posiada aż takich atutów, ale te kilka riffów, które zostają wrzucone w utwór po prostu miażdżą. Przecież riff z "Corpolal Jigsore Quandary" to chyab jeden z najlepszych riffów jakie widziała muzyka metalowa. Nie inaczej jest z "Carneous Cacoffiny", "Incarnated Solvent Abuse" czy "Lavaging Expectorate Of Lysergide Composition". Poza tym mamy tu całkiem sporo naprawdę dobrych solówek.

Oddzielne słowa uznania należą się perkusiście Kenowi Owenowi - chyba najbardziej niedocenianemu muzykowi tej sceny. Swojego czasu Owen został uznany za najlepiej grającego rytmicznie perkusistę metalowego, co udowadnia tym albumem. W przeważającej części krążka Owen nie sili się na zawrotne tempa, choć, gdy mamy przyśpieszenia, to zasuwa na garami chyba szybciej niż Sandoval. Zwraca natomiast uwagę praca stopy - szarpana, szalenie rytmiczna, zupełnie jakbym słyszał Chrisa Pennie z The Dillinger Escape Plan.

Jaff Walker - lekarz z wykształcenia dopełnia całości. Jazgotliwy skrzek w połączeniu z mocnym growlingiem, a oprócz tego dudniący bas, sprawiają, że "Necroticism" to jak na tamte4 czasy zagrany z chirurgiczną precyzją, z zarazem grindcorowym brudem płyta, która poraża nie tylko bardzo dobrym wykonaniem, ale i niesamowitą energią płynącą z tej muzyki. Ja śmiało stawiam to - mogę to w końcu powiedzieć - najlepsze dziecko Carcass pośród najlepszych pozycji w gatunku death metal/ grindcore. Niewiele było i jest płyt w tym gatunku, które niosą w sobie tyle radości grania, a zarazem mają w sobie tyle świeżości - choć jak na chirurgów przystało, to prędzej jest to świeżość dwuletnich zwłok.

Tracklista:

01. Inpropagation
02. Corporal Jigsore Quandary
03. Symposium Of Sickness
04. Pedigree Butchery
05. Incarnated Solvent Abuse
06. Carneous Cacoffiny
07. Lavaging Expectorate Of Lysergide Composition
08. Forensic Clinicism/The Sanguine Article

Wydawca: Earache Records (1991)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły