
Kenziner powstał w 1994 roku, kiedy to młody Jarno Keskinen nagrał swoją taśmę demo i rozsyłał ją do potencjalnych wydawców. Zainteresowała się nią amerykańska Leviathan Records i z jej pomocą udało mu się znaleźć perkusistę Dennisa Lesha i wokalistę Stephena Fredricka, którego głos idealnie wpasował się w power metalowe kompozycje Jarno. On sam został nie tylko kompozytorem powstającego albumu, ale też zagrał na nim na gitarze, basie i klawiszach. Płyta ukazała się w 1998 roku i nosi tytuł „Timescape”, a o szczegółach związanych z jej powstawaniem można sobie przeczytać w okładce.

Mastodon to zespół, który eksplodował szybko po powstaniu i z miejsca stał się bardzo popularny. Na ich drugi album „Leviathan” wielu fanów już czekało. Ja nie byłem jednym z nich i kupiłem tą płytę parę lat po jej wydaniu. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że nie do końca zrozumiały jest dla mnie fenomen tego zespołu. Musiałem poświęcić wiele uwagi tej muzyce, żeby się w nią wgryźć. Ostatecznie faktycznie wychodzi na plus, ale jest to muzyka bardzo ciężka w odbiorze i dziwię się, że znajduje tylu odbiorców.

O Nachtmystium szczególnie głośno zrobiło się właśnie po wydaniu "Assassins – Black Meddle Part I". Z sieci wylewały się pochwały, z papierzaków wylewały się pochwały. Recenzje zachęcające, opinie znajomych dość skrajne – od zachwytu po zażenowanie samym faktem zainteresowania się muzyką tych "popersów". Wszystko to, plus specyficzna okładka, sprawiło, że po prostu musiałem sięgnąć po ten materiał.
O tym albumie było głośno na długo przed premierą. "Remission" był płytą, która pozwoliła zespołowi zaistnieć na rodzącej się scenie mathcore'owej, jednakże krążek nie zdobył popularności, jako że i gatunek ten był w powijakach. Niemniej jednak płyta zebrała świetne recenzje. Na swoim drugim pełnowymiarowym wydawnictwie zespół stanął przed nie lada wyzwaniem, gdyż tematem przewodnim albumu, zarówno w warstwie lirycznej jak i muzycznej miała być książka Melville'a "Moby Dick".

