Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Wspomnienie

anioł skrzydła łzy rany Bóg pragnienia grom

Sen anioła

Więcej Komentarz
Video :

SonusVena - Mściciel z Pól

SonusVena, Mściciel z Pól, Magdalena Kozak, Łzy Diabła, rock, metal

18 marca 2015 roku miała miejsce premiera powieści z gatunku fantastyki "Łzy Diabła" autorstwa Magdaleny Kozak. Zespół SonusVena został zaproszony przez Wydawnictwo Insignis, aby skomponować muzykę do słów piosenki "Mściciel z Pól" będącej kluczowym elementem treści książki. To dzięki temu utworowi główny bohater ze Znajdy/Pastucha przeradza się w Wojownika, Mściciela z pól. Efekt współpracy Wydawnictwa Insignis, Magdaleny Kozak i SonusVena to piosenka i teledysk zatytulowany "Mściciel z pól".

Więcej Komentarz
Poezja :

Płonę!

Płonę!

Więcej Komentarz
Literatura :

Carla Mori - Krew, pot i łzy

Carla Mori, Krew, pot i łzy, kryminał, horror, sensacja, Oficynka, Wydawnictwo Oficynka“Krew, pot i łzy” to debiutancka powieść pisarki kryjącej się pod pseudonimem Carla Mori. Jej rodzinnym miastem jest Częstochowa i właśnie tam autorka osadziła akcję swojej pierwszej książki, by stworzyć historię na miarę “Kodu Leonarda da Vinci”. Mamy więc teorię spiskową, kontrowersyjne oblicze kościoła katolickiego, zbrodnię oraz plejadę ciekawych postaci, a wszystko to składa się na świetny kryminał, który trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Więcej Komentarz
Poezja :

Ostatnie światło moich dni [Diamentowe serce]

...
Więcej Komentarz
Poezja :

Łzy skamieniałej duszy

Więcej Komentarz
Opowiadania :

Łzy Anioła

Łzy Anioła Niebo było zupełnie bez wyrazu. Biało-szarawe, szaro-bure? Tak okropnie nijakie, że czuł się paskudnie. Szedł wolno opatulony szczelnie czarnym szalem. Ręce wepchnął głęboko do kieszeni. Białe płatki śniegu tańczące w powietrzu spadały na kruczoczarne włosy, to rozpływały się opadając na ciepłe policzki lub nikły w kłębach wydychanej przez chłopaka pary. Szedł brnąc w zaspach śniegu:

- Czyżby piaskarki dzisiaj miały wolne? Już późno a ulice wyglądają jak nartostrady. Zresztą, co ja tam wiem, przecież nigdy nie miałem tego cholerstwa na nogach…- pomyślał rozdrażniony. Gdy tak przemieszczał się ulicami Helsinek wydawał się być postacią z czarno -białych, wczesnych, hollywoodzkich filmów. Czarny płaszcz, spodnie…Chuda postać zmierzała w stronę cmentarza Temppeliaukio. To piękne zabytkowe miejsce było jego ulubionym. Zawsze się tam spotykał ze swoją dziewczyną. Dzisiaj miało stać się tak samo, dlatego przyspieszył kroku. Poślizgnął się na grudce lodu, omal nie usiadł na czterech literach. Przeklął cicho pod nosem i złapał równowagę. Podszedł do furtki, chwycił za klamkę, brama zgrzytnęła, ale wpuściła do środka niezwykłego gościa. Chłopak starym zwyczajem zrobił najpierw rundkę wokół najciekawszych jego zdaniem grobów i pogrążył się w rozmyślaniach. Zawsze lepiej się czuł wśród umarłych niż żywych. Oni przynajmniej nie zadają niepotrzebnych pytań…

 - …takich jak: dlaczego? Jaki miał powód? Co osiągnął…

Chłopak odwrócił się gwałtownie przestraszony… Nie spodziewał się nikogo w tym miejscu…Przecież przed chwilą nie było tu tej dziewczyny. Czarnowłosa kobieta, w długim skórzanym płaszczu siedziała na brzegu niewielkiego, niskiego grobu. Nie widział jej twarzy gdyż skrywała ją w rękach.

 - Tak…Nie pytają o nic- westchnęła.

 - Skąd…Czy mówiłem na głos? Bo wydawało mi się, że to pytanie powiedziałem sobie w myślach?- powiedział speszony

 - Zabił się…Nie poczekał aż ja nacisnę spust…Zawsze był dżentelmenem, mówił, że damy mają pierwszeństwo…Jednak tym razem to on zagrał pierwsze skrzypce… Zagrał im wszystkim na nosie…-mówiła dziewczyna nie podnosząc wzroku. Skierowała go teraz na buty chłopaka.

 - On nosił identyczne…- podniosła w górę spuszczoną głowę…

 - I ubierał się też zupełnie tak samo…

 - Kto się zabił? Twój chłopak? Bardzo mi przykro…Jeżeli chcesz, możemy o tym porozmawiać…Albo lepiej ty mów a ja będę słuchał. Mam czas…

 - Co tu dużo mówić…To wszystko go po prostu przerosło…Nie był w stanie dać sobie z nimi wszystkimi rady… Wypalił się…Na początku był taki szczęśliwy, gdy odnosili sukcesy, odnalazł się w nowych warunkach, miał nowych przyjaciół…Może to właśnie oni…Miał taką delikatną duszę…Poeta…Nie powinni byli go tak krzywdzić…

Gdy tak mówiła o swoim chłopaku rodziło się w nim dziwne uczucie. Coś mu nie pasowało…Przypatrywał się dziewczynie i znów to dziwne przeczucie, że skądś ją zna, że ten chłopak, że ta sytuacja…

 - Wiesz, ja też chciałem kiedyś pop…

 - Ale Ciebie odratowano…Nie musiałeś patrzeć jak on umiera…

Usłyszał w tym momencie jakby delikatne stuknięcie maleńką łyżeczką o kryształowy kieliszek…Gdzieś czytał, że taki odgłos wydają łzy aniołów. A może znajdzie na jej plecach, dokładnie na wysokości łopatek dwa ślady po skrzydłach. Zastanawiał się chłopak…

- Czy widziałaś kiedyś anioła?- podniósł wzrok i spojrzał na miejsce gdzie siedziała przed chwilą dziewczyna. Z wielkim zdziwieniem zobaczył tylko ślady po jej pośladkach odciśnięte na śniegu. A więc mu się to nie przyśniło. Rozejrzał się wokoło… I zobaczył ją idącą szarooką cmentarną aleją. Wydawała się być…Zadowolona? Rozbijała nogami zaspy śniegu, goniła rękoma za śnieżynkami…

 - Dokąd poszła…- Usłyszał pytanie. Gdy odwrócił swój wzrok od dziewczyny zobaczył chłopaka. Był ubrany w czarny, długi skórzany płaszcz, opatulony szalikiem trzymał ręce wciśnięte głęboko w czeluście kieszeni. Czarne włosy sięgały do ucha i z wilgoci zaczęły się skręcać.

 - Mówisz o niej?- powiedział wskazując na drogę.

 - Tak. Dzięki stary, że z nią pogadałeś. Na razie. – powiedział przybysz i poklepał

chłopaka po ramieniu. Poszedł w stronę oddalającej się postaci kobiety. Szybko ją dogonił i dalej szli już razem trzymając się za ręce. Chłopak patrzył za nimi. Powoli rozpływali się w powietrzu. Przez chwilę wydawało mu się nawet, że rozwinęli skrzydła i …odlecieli. Nadal dręczyło go przeczucie, że skądś ich znał. Ich twarze były niewyraźne, ale bardzo podobne do…

 - O Boże…Przecież ta dziewczyna to… Ebony, a chłopak…- nie dokończył gdyż usłyszał z daleka wołanie!

 - Edgar! Edgar! Edgar! kochanie! Długo czekałeś? Na co tak patrzysz? Czy coś się stało?- powiedziała dziewczyna zbliżająca się do chłopaka nazwanego Edgarem. Jej czarne jak heban włosy rozwiewały się na wietrze…Czarny płaszcz był szczelnie zapięty, dziewczyna obejmowała się rękoma.

 - Chodź kochany do mnie…

 - Wiesz co mi się dzisiaj przydarzyło?

 - Co tygrysku?

 - Ach właściwie to było chyba przywidzenie…- powiedziała chłopak i przytulił mocno swoją dziewczynę: „Przynajmniej ona mi teraz nie zniknie”- pomyślał.

A śnieg nadal padał nieprzerwanie, a w oddali słychać było odgłosy niczym konwaliowych dzwoneczków…Ktoś, gdzieś kiedyś napisał, że tak brzmi śmiech aniołów…

Więcej
Komentarze
anonim123 : piękne opowiadanie. przyznam, że spodziewałam się innego zakończe...
evanescence : świetne opowiadanie, spodobało mi się i jak widać nie tylko mi ;)
HappyLily : Genialne :) naprawdę bardzo mi się podobało. Zgadzam się z poprzed...