Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Dissenter - Bloodlust & Blasphemy

Bloodlust, Dissenter, Bloodlust & Blasphemy, death metal

Dissenter to zespół, który powstał w 1996 roku we Wrocławiu, ale działali już znacznie wcześniej pod szyldem Bloodlust, pod którym wydali nawet jeden album. Jako Dissenter zaczęli od drobnych demówek a pierwszej płyty dorobili się dopiero w 2000 roku, a i tak opublikowali ją własnymi nakładami. Jej tytuł „Bloodlust & Blasphemy” nawiązuje do poprzedniej nazwy, a i dodaje jej dzikości. No i dobrze, bo mamy do czynienia z brutalnym i bezkompromisowym death metalem.

Niestety, mimo że muzyka może się podobać, to od razu rzuca się w ucho jej słaba jakość. Płyta jest nagrana cicho, a brzmienie jest bardzo spłaszczone. Brakuje głębi, brakuje basu i wciąż mam wrażenie jakby wszystko było na pół gwizdka, że odpowiednią produkcją można by z tego wyciągnąć znacznie więcej. A szkoda, bo jak już wspomniałem, Dissenter ma potencjał i siłę rażenia. Jest bardzo dobra współpraca gitar z perkusją. Łańcuchowe riffy doprawione są rzęsistymi kanonadami na bębnach, przez co cała muzyka jest gęsta i rytmiczna. Do tego growling jest niski co wzmaga wrażenie ciężkości. Trochę gorzej prezentują się solówki, których jest mało i jakoś tak się nie zespajają, no i nie są też na najwyższym poziomie. Kawałkiem promującym ten album był „?...For Kill My Pain”. Rzeczywiście jest on taki bardziej trafiający pod względem wokali i zamieszczono do niego nawet teledysk. To nawet niespotykane jak na płytę wydaną własnym sumptem. No i też trochę ten teledysk niskobudżetowy, ale jest fabuła, czarna msza, jest i sam zły, a dziewoje to już naprawdę niczego sobie. Ja uśmiałem się przednio, bo to i trochę śmieszne, ale brawo za fantazję i za chęci. Jak ktoś chce to ma dodatkową atrakcję na płycie. Poza tym taki bardziej charakterystyczny jest ostatni „The End” gdzie wściekłe ryki układają się w fajne motywy. Samo granie zaś jest dobre cały czas, tylko, że niedorobione. Słychać, że zespół umie, ale potrzebny jest ktoś, kto z tego wykrzesa odpowiednią moc. Na szczęście „Bloodlust & Blasphemy” nie poszła w próżnię i miała doczekać się ciągu dalszego.

Tracklista:

1. With A Crown Of Thorns On Temple

2. Moral Insanity

3. Desire... (In My Veins)

4. In The Empire Of Damnation

5. ?...For Kill My Pain

6. Strange To Heaven

7. Ruling Of Conscience

8. The End Wydawca: Dissenter (2000)

Ocena szkolna: 4-

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły