Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Avant Garde. Strona: 38

Wysłany: 2009-11-19 20:15 Zmieniony: 2009-11-19 20:23

Uhu, wiedziałem, że jakieś cuda się tu skrywają. - spojrzał na Zbereźnika. - Przecież, drodzy Kamraci, toż to nieziemskie, by mieszkać na biegunie w otoczeniu samych li tylko reniferów. Podejrzewam, że nasz drogi gospodarz skrywa jeszcze jedną tajemnicę. - podszedł do Zbereźnika i zerwał mu maskę z facjaty:

[img:bb7f8c894b]http://image.guardian.co.uk/sys-images/Film/Pix/gallery/2006/06/20/davyjones3.jpg[/img:bb7f8c894b]

No tak, toż to Lord Cthulhu w swej najbardziej upiornej postaci :twisted:

Zastanawiacie się pewno, cóż ów Waćpan tu robi i czemu nosi ten zbereźnicki kostium? Otóż, moi drodzy, onże ongi przegrał z Waszym kapitanem w kości i przegrał. Na dodatek nie wypłacił mi się z długu, więc... :twisted:



Wysłany: 2009-11-19 20:43

Ee... O_O Zaraza, jest przystojniejszy od kapitana. Na kil z nim kamraci :!:



Wysłany: 2009-11-20 20:12

- Eh. - westchnął odnośnie decyzji w sprawie Zbereźnika. - Dobra, kamraty, zabawa odwołana na czas bliżej nieokreślony. - odłożył linę. - Poca melduje, ze rum nam zamarzł :lol:
Więc musimy rozpalić wieeelki ogień, byto wszystko rozmrozić :twisted: Raz, raz, do roboty :!:



Wysłany: 2009-11-20 20:31




:twisted: :twisted: :twisted:

Coś dla żeglarzy, wojowników, czyli nas kamraci :twisted:
A co do ognia... proponuję opalić brodę pupilowi Rose. Będzie niezły dym :twisted:

<robi proszącą minę> :twisted:



Wysłany: 2009-11-22 12:04

- Pieczony Wróbel. - stwierdził kapitan, na wątpliwości Rose :lol: - Przez Anglików zwany Sparrow. :wink: Widząc przerażenie majaczące w oczach kamratki, sprostował wnet: - Żartowałem. Przecież wszem i wobec wiadomo, iż nie jestem złym stworzeniem. Pana Sparrowa dałem więc ku uciesze majtkom, by go trochę podtopili w przeręblu dla hecy. Niech załoga ma jakąś radość z tej mroźnej wyprawy :twisted: - dorzucił, zagryzając pieczone jabłko. 8)



Wysłany: 2009-11-22 19:45

...Albo i nie :twisted: - dodał zgryźliwie, przegryzając kawał soczystego mięcha. Spojrzał na Pocę, który tylko westchnął donośnie. - Tak, tak, stary druhu, kobiety. - rzekł kapitan, po czym spojrzał ku horyzontowi. - Ciekawe... - dodał po chwili, dostrzegając zagadkowe migotanie.



Wysłany: 2009-11-23 20:31

Wydaje mi się, że to obrało kurs na nas oO - stwierdził kapitan.

<dostrzegli jak tajemniczy obiekt zaczyna przyjmować coraz realniejsze kształty>

[img:9f8946502d]http://kiosk.onet.pl/_i/artykuly/04_06/ufo_d.jpg[/img:9f8946502d]

i po chwili...

[img:9f8946502d]http://sklep-dodatki.brw.com.pl/images/thk/THK-002050.jpg[/img:9f8946502d]

:roll:



Wysłany: 2009-11-25 09:12

Czyżbyś nam już przymarzała, droga kamratko?;>

Dobra, majtki, na pokład marsz i uwalniać statek z okowów lodu :twisted:

[img:147af1c2ed]http://www.artbydeanie.com/images/landscapes/frozen_ship.jpg[/img:147af1c2ed]

Kierunek->cieplejsze morza. Tylko fantów nie zapomnijcie, w szczególności sań (workiem sam się zaopiekuję - pomyślał). Koniec zabawy, łajzy morskie, ruchy, bo kocurem poszczuję :!: - orzekł, z radochą patrząc jak załoga uwija się przy statku.

:twisted: :twisted: :twisted:

Wkrótce ocean powitał ich otwartymi ramionami.



Wysłany: 2009-11-25 19:08

<spojrzał na myślochmurkę nad głową Rose>

No, no, marzenia rzecz piękna. - stwierdził, po czym chwycił butelkę rumu. - Czy takie podpadają już pod bunt przeciw kapitanowi? :twisted:



Wysłany: 2009-11-25 19:58

[img:22c6b937bd]http://pics.fort90.com/journal/godzilla.jpg[/img:22c6b937bd]

O, tak, very big OO

:roll:

<spojrzał na Pocę, który skrył się za beczkami, spojrzał na majtków, którzy chyżo wskoczyli do szalup>

Dokąd to łajzy? To oznacza bunt, tchórzliwe psy! - ryknął kapitan, chwytając szablę, wskakując na dziub statku i godząc ostrzem ogon potwora.

Ha! - zaśmiał się wniebogłosy,siekąc i tnąc.

Rose! Kurs na prawą burtę! Poczęstujmy to kulkami :twisted:



Wysłany: 2009-11-26 19:14

Ochż, ta pi(r/j)acka skleroza :wink:
Ta, ta - macha łapą



Wysłany: 2009-11-26 19:32

<w onej chwili godzilla zionęła płomieniem i z rzeczonych paznokci ostały się ino dymiące kikuty> :roll:



Wysłany: 2009-11-26 19:48

<widząc to kapitan błyskawicznie zrezygnował z podstępnego planu spiłowania pazurów Rose podczas jej snu i uśmiechnął się szelmowsko>

No, no, brawo, brawo

A teraz jeszcze czeka nas egzekucja tych tam, co to uciekli w panice z pokładu. :twisted:

<odszedł do Rose i podał jej bukłak rumu>

Do dna, Waćpanna zasłużyła :twisted:



Wysłany: 2009-11-26 20:13

Patrzajcie ją, daj palec, a całą ręke poweźmie Piratka co się zowie :twisted: - zaśmiał się. - O nasz powrót nie bój żaby, nawet jeśli statek lekko poraniony. Mamy przecie sanie, przywiążemy do dzioba i nas pociągną ku naszej wyspie :twisted:



Wysłany: 2009-11-27 17:23

<odniósł się i runął na Rose, po drodze zbierając piaskowe kule-pociski i ciskając w kamratkę. Dogonił ją, zamienił w piaskowego bałwanka, stanął zawiadacko wspierając się kutlasem i zapytał zaciekawiony>

O jakich wyjątkach Waćpanna myślała? :twisted:



Wysłany: 2009-11-27 17:58

Psiakrefff - syknął, biegnąc ile sił w nogach. - Ejj! Stój!! Mam ciasteczka 8)



Wysłany: 2009-11-28 17:08

Hmmm... - pomyślał, po czym chwycił papugę jednego z majtków i w pośpiechu wydoił.

[img:4d6a0a8fb7]http://www.e-kwiaty.pl/images/do008-d.jpg[/img:4d6a0a8fb7]

Rose, Rose :!: 8) :lol: - zawołał, unosząc smakołyk nad głową. :twisted:



Wysłany: 2009-11-29 11:06

Powiedzmy, iż po masażu pleców będzie prawie wszystko oki 8) - odparł, uśmiechając się piracko. Nagle z palmy urwał się kokos, łupnął kapitana w głowę i pogrążył w głębokim śnie o treściach niejasnych. :twisted:



Wysłany: 2009-11-30 09:13

<we śnie swoim wędrował pośród chmur tkanych z kokosowego mleka, przez zamieć kokosowych wiórków, nie bardzo się zastanawiając gdzie jest i co tu właściwie robi. Obudził go dopiero swąd porannej pieczeni. Otworzywszy oczy poczuł potworny ból głowy, jakby zeszłego wieczora upił z kilkanaście dobrych litrów rumu>

Cóż za potworny ból głowy! - stwierdził, po czym przetoczył się na bok i dostrzegł dziewczynę, odzianą w pirackie łaszki, siedzącą w towarzystwie wielkiego kocura przy ognisku, na którym to piekł się spory kawał mięsa.

- Przepraszam... - rzekł niemrawo, albowiem w gardle miał piach. - Kim jesteś? Kim jestem? - zapytał, wprawiając Rose w niemałe zakłopotanie.



Wysłany: 2009-11-30 17:15

<wychylił jeden róg, wychylił drugi, wychylił trzeci i coś mu we łbie zaświergotało>
Jak się Waćpanna zowiesz, może mi powiesz? Bo za nic nie mogę spamiętać, a strzelać nie będę. - po chwili pogrzebał w kaburze, wyjął pistolet skałkowy, co uwierał go w zad, zerknął w lufę.
- O, a co to...



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło