Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Spełnone marzenie...

‘Mors meta malorum’
Nie wiem gdzie jestem… Nie wiem czy jestem duchem unoszącym się na wietrze, czy po prostu sobą we własnym ciele, tyle, że unoszącą się nad ziemią. Ale to teraz jest nie ważne. Największą uwagę przykuwa widok, który widnieje przed moimi oczyma. A cóż widzę? Stary ponury kościół, przed nim ogromny żelazny krzyż, na którym siedzi teraz kruk i rozgląda się jakoś niecierpliwie wokoło. A w tle piękne, zachmurzone, ciemno-szare niebo. Tylko w oddali słońce, które już zaszło rzuca ostatnie promienie słońca nadając obłokom pomarańczowego odcieniu.

W uszach rozbrzmiewa piękna melodia utworzona z tajemniczych szelestów, nagłych trzasków, od czasu do czasu coś zaczyna skrzypieć… tak cicho… Nagle wszystkie ptaki zrywają się do lotu, trzepot skrzydeł prawie zagłuszył przenikliwy pisk, który rozległ się od strony kościoła. Po chwili ujrzałam w ciemnościach jak wielkie drzwi, do jakiej komnaty w świątyni się otwierają. Chcę podejść, zobaczyć, ale nie mogę się poruszyć.

Zaczynam się zastanawiać, co zrobić, co się dzieje, czy zacząć się bać?! Moje rozmyślania przerywa uderzenie dzwonu kościelnego… Bicie jest głośne, donośne… Echo zdaje się błędnie krążyć, odbijając się od wysokich gór, które otaczają teren, na którym się znajduje kościół. Wcześniej ich nie zauważyłam. A są takie piękne… Otoczone równie ślicznym, gęstym lasem. Dzwon przestał bić. Nastała głucha cisza. Zero oznak życia… Żadnych szelestów, trzasków. Bez najmniejszego podmuchu wiatru. Niespodziewanie napływa do moich uszu muzyka z nieokreślonego źródła. Żywa, energiczna, jednakże mroczna. A ja sama w tym, że czasie zaczynam wirować. Coraz szybciej i szybciej. I szybciej! Nagle… Znajduję się przy tym wielkim żelaznym krzyżu. Z bliska okazuje się o wiele większy niż sobie to wyobrażałam. Kompletnie zdezorientowana, zaczynam powoli - tą samą magiczną mocą, co mną wirowała – przesuwać się na drugą stronę krzyża… Zatrzymuję się na wprost niego. Spoglądam przed siebie i z przerażeniem stwierdzam, że znajduję się przed zwłokami ukrzyżowanej wiedźmy odzianej w porwaną brudną szmatę! Jej ciało jest jakby unieruchomione.. Jest jakby skamieniałe. Ale jej oczy ciągle żywe. Tak intensywnie błękitne… Patrzyły na mnie! I w tej chwili ‘magiczna moc’ zabiera mnie sprzed krzyża i wirującym ruchem przenosi mnie przed następny! Lecz już odrobinę mniejszy od pierwszego. Krzyż ten znajdował się po linii prostej parę metrów za tym pierwszym, który ujrzałam na samym początku. Z przerażeniem stwierdziłam, że co parę metrów stoją kolejne krzyże i każdy mniejszy od poprzedniego. Spojrzałam przed siebie. Znów ujrzałam ukrzyżowaną, skamieniałą czarownicę, o błękitnych oczach, tyle, że tym razem młodszą. Znów na mnie patrzyła… A jej oczy… Takie niebieskie… Nie! To nie może być prawda! Jej oczy… Jej oczy to moje oczy! Takie same! Ten sam błękit… To samo smutne spojrzenie! I znów zaczynam wirować...

Tak jak się spodziewałam ‘ląduję’ przed kolejnym krzyżem. A ukrzyżowana wiedźma jest młodsza od poprzedniej. I znów te oczy! Moje oczy… Patrzą na mnie, spod lekko zmrużonych, skamieniałych powiek. Zauważam kolejną niegodziwość. Przecież ta mała czarownica ma moją twarz… Pod tą skorupą z kamienia idzie rozpoznać moje rysy! Moje usta, mój nos, moje kości policzkowe! Wir! Znów wiruję i znów zatrzymuję się przed krzyżem. Bez problemów rozpoznaję 12-letnią siebie. Również skamieniałą, o żywych oczach. Ten postój trwał już krócej… Znów wir, następny krzyż. Tak jak myślałam... Spotkałam na nim ukrzyżowaną siebie w wieku 11 lat. I tak jeszcze dziewięć razy, aż dotarłam do małego krzyżyka...

Nie ujrzałam tam ukrzyżowanego noworodka… Jak się spodziewałam. Krzyż był pusty. Widniał tylko na nim łaciński napis: ‘Mors meta malorum’ [śmierć kresem cierpień]. Spojrzałam w dół. Pod krzyżem była usypana górka z piasku. Grób? Mój grób? Kres cierpień? A życie?! Czyli ja nie żyję? Nie żyłam? Nie! To nie tak miało być! Ja miałam żyć bez cierpienia, a nie umrzeć po narodzinach!! To jakieś nieporozumienie! Ja chcę żyć! Ja... *cisza*
Komentarze
VampEve : Ale nie jest tym zlepkiem/kolażem innych "gotyckich" impresji ;] Ja nic nie lepił...
Stary_Zgred : Dziwne wrażenie robi to opowiadanie na mnie - jakby było zlepkiem/kolaże...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły