Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Prąd - Prąd

Prąd, stoner rock, punk rock, post-punk, post-rock

Z muzyką Prądu zetknąłem się po raz pierwszy, robiąc przegląd nowych wydawnictw wrocławskich wykonawców. Po przesłuchaniu próbek twórczości zespołu zanotowałem sobie, że warto do niej kiedyś wrócić. Mijały miesiące, dziesiątki kolejnych grajków przewijały się przez moje głośniki, ale wspomnienie utworów tej grupy wciąż znajdowało się w czołówce moich najlepszych wrażeń muzycznych ostatniego roku. Wreszcie wziąłem się za zgłębianie skromnej dyskografii Prądu, z której już pierwsza pozycja wciągnęła mnie na dobre.



Minialbum zaczyna się motorycznym rockiem z echami punka. "Podwójna" to bodaj najchwytliwszy utwór w zaprezentowanym zestawie. Sekcja rytmiczna buduje w nim sztywny szkielet, a gitara przede wszystkim delikatnie się roznosi, dając poczucie przestrzeni. Podobny charakter ma pierwsza połowa "Gwoździ", w której prostym ramom przeciwstawia się też wokal. W dalszej części utworu dzieje się już więcej: łagodność przechodzi w stoner rock, nawet trochę progresywny, i wykorzystane zostaje pół strofy wiersza "Ballada bezludna" Bolesława Leśmiana. W "7" szkielet jest mniej sztywny, do tego dochodzą momenty zabawy rytmem, perkusista pracuje nad klimatem, zaś nisko nastrojona gitara dodaje ciężaru. "ATA" natomiast wyróżnia się dość schizofrenicznymi riffami.

Po tym, co chłopaki pokazały w czterech pierwszych utworach, "Felek" nie musiał już wnosić nic nowego, tylko to podsumować i odpowiednio zakończyć - co też zrobił. Dodatkowo pokazał jeszcze, że i perkusista potrafi znowu dać wrażenie przestrzeni. Zresztą w finiszu wszyscy instrumentaliści - nie tylko dwaj gitarzyści, którzy właśnie tu generują najwięcej jazgotu - robią dobrze moim uszom. Odlatują, a ja z nimi.

Dynamiki kompozycjom dodają jeszcze wokale. Marcin Gałkowski swoją punkową zadziornością, melodyjnością i swobodą przypomina mi trochę Juliana Casablancasa z The Strokes, jest tylko pozbawiony jego ospałości, a bogatszy w agresję. Czuje się, że wokalista wie, o czym śpiewa, chociaż trochę szkoda, że jako słuchacz ja nie zawsze to wiem. Plus za teksty po polsku, ale w efekcie lekkiej niedbałości Gałkowskiego, w ramach której wprowadza nawet do języka nowe dyftongi, nieraz trudno jest zrozumieć słowa.

Debiutancki minialbum Prądu to tylko pięć kompozycji, ale na niezłym poziomie i dobrze dobranych - całość nie jest monotonna, lecz pozostaje spójna stylistycznie. Muzykę rozsadza energia i siedzi w niej wściekłość, nad którą jednak zespół panuje i nie daje się jej rozpanoszyć. W ten sposób już na starcie poprzeczkę zawiesił sobie dość wysoko. Oby nie zawiódł nadziei, które zrobił słuchaczom.

Tracklista:
01. Podwójna
02. 7
03. Gwoździe
04. ATA
05. Felek

Wydawca: self-release (2016)

Ocena: 8/10

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły