Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Wywiady :

Natchnienie nadchodzi z lasu

Sonata Arctica jest jednym z zespołów, które zdecydowanie kojarzą mi się z Krainą Tysiąca Jezior - Finlandią. Zespół został powołany do życia 12 lat temu w małym miasteczku na Północy, gdzie noce są długie a śnieg pokrywa krajobraz do późnej wiosny. W ciągu wielu lat zespół zmieniał swoje oblicze, miał swoje wzloty i upadki do momentu wydania singla "Full Moon", który okazał się wielkim hitem i wywindował Finów na szczyty list przebojów.
Sonata Arctica zapełnia stadiony całego świata, jednak nigdzie nie czują się oni tak dobrze jak w swojej ojczyźnie. Tego lata, podczas festiwalu Tuska w Helsinkach miałam przyjemność rozmawiać z klawiszowcem formacji, Henrikiem Klingenberem. Podczas krótkiego wywiadu dowiedziałam się kilku nowinek dotyczących nowego albumu, festiwalowego życia a także co chłopcy z Sonata Arctica porabiają w leśnych ostępach.

DarkPlanet: Nie po raz pierwszy Sonata Arctica występowała na Tuska, jak podobało Wam się tego roku? Czy jesteście usatysfakcjonowani występem jaki zespół dał w tym roku?

Henrik Klingenberg: Masz rację, nie jesteśmy w tej materii debiutantami. Pierwszy raz wystąpiliśmy na Tuska w roku 2002, wtedy również ja dołączyłem do zespołu, gdyż nie jestem oryginalnym członkiem grupy. Sonata Arctica wystąpiła na Tuska już czwarty raz i muszę przyznać, że jestem usatysfakcjonowany koncertem. Prawie nie spaliśmy poprzedniej nocy gdyż przylecieliśmy bezpośrednio z Belgii, gdzie występowaliśmy na Graspop Metal Meeting. Byliśmy bardzo zmęczeni ale jestem zadowolony z tego jak zagraliśmy.

DarkPlanet: Graspop Metal Meetig to bardzo duży festiwal, prawie 100 000 uczestników z całego świata, macie w swoim grafiku inny duży festiwal - Wacken Open Air, Tuska zgromadziła w tym roku 33 000 fanów co również jest imponującą liczbą. Jednak nie gracie tylko na wielkich festiwalach, odwiedzacie także kluby i mniejsze hale. Czy widzisz różnicę pomiędzy koncertami które gracie dla mniejszej publiczności? Gdzie wolicie występować bardziej?

Henrik Klingenberg: Myślę, że każdy powie że lubi grać w klubach. Jednak najlepsze koncerty daliśmy wtedy kiedy na widowni było pomiędzy 1500-2000 ludzi. Oczywiście występowanie na festiwalach to fantastyczne przeżycie, kiedy gra się dla tłumu ludzi, ale osobiście wolę mniejsze, bardziej kameralne miejsca. Dobrze jest kiedy zachowana jest równowaga pomiędzy tymi dwoma rodzajami koncertów, przede wszystkim dlatego, że jesteśmy w trasie przez większość roku. Kiedy nadchodzi lato wspaniale jest móc zagrać pod gołym niebem, spotkać się z fanami. Podczas festiwali mamy wyjątkową okazję spotkać się z naszymi znajomymi z innych zespołów. To może zabrzmieć dziwacznie, ale niestety najczęściej mamy szansę się spotkać tylko podczas festiwali. Przyczyna jest prosta, kiedy my jesteśmy w trasie oni są w studio i pracują nad nowym albumem, i odwrotnie i ciężko jest się spotkać. Innym powodem może być to, że mieszkamy daleko na północy (Kemi) gdzie nikt nigdy nie chce przyjeżdżać. Na jesień mamy w planach kolejną długą trasę i miło jest pograć trochę w Finlandii gdyż mamy stąd relatywnie blisko do domu. Osobiście lubię różnorodność, nie chciałbym grać tylko w klubach lub tylko na festiwalach.

DarkPlanet: Macie bardzo imponujące aranżacje sceniczne, fajerwerki i inne efekty specjalne. Kto jest odpowiedzialny za ich przygotowanie, kto to wszystko wymyśla?

Henrik Klingenberg: Cóż, pracujemy nad tym razem z naszym technikiem od efektów specjalnych. Chłopak jest bardzo kreatywny, pracuje również z Children Of Bodom. Generalnie każdy z nas daje jakieś pomysły, przede wszystkim aranżacje zmieniają się wraz z albumami. Wraz z nowym albumem/trasą staramy się wprowadzić coś nowego, jednak rampa po której możemy biegać z jednej strony sceny na drugą jest stałym elementem inscenizacji. Sztuczne ognie - to jest oddzielna historia, te wymyśla w całości specjalista. My ze swojej strony musimy być bardzo ostrożni kiedy poruszamy się po scenie, trzeba się nauczyć w którym momencie nastąpi wybuch albo pójdzie flara płomieni aby nie zrobić sobie krzywdy. Niestety nie wozimy tych efektów specjalnych jak i rampy wszędzie, przede wszystkim z powodu wysokich kosztów transportu. Czasem nie możemy stosować pirotechniki gdyż miejsce w którym występujemy nie jest do tego przystosowane. Także jeśli chcecie nas zobaczyć w pełnej krasie, ze wszystkim efektami specjalnymi musicie przyjechać do Finlandii, lub na duże festiwale jak Wacken Open Air.

DarkPlanet: Podczas występów używasz na scenie specjalnego rodzaju klawiszy, podobnych trochę do gitary, przywodzących na myśl lata 80. Czy to również jest element scenografii?

Henrik Klingenberg: Masz całkowitą rację, te organy pochodzą z lat 80. Właściwie był to pomysł Toniego abym grał na tym instrumencie. Zobaczył jak używam tego sprzętu kiedy grałem jeszcze z innym zespołem zanim dołączyłem w szeregi Sonaty. Pomyślał, że będzie to wyglądało niesamowicie jeśli będę grał na tych organach na scenie. Muszę przyznać, że jest to faktycznie coś zupełnie innego, używając klasycznego keyboardu jest się mniej więcej statecznym, stoisz za sprzętem i jedyne co możesz zrobić to pomachać włosami. Z tym sprzętem możesz się poruszać po całej scenie jak gitarzysta, a ja lubię być w ruchu. Z drugiej strony muszę być bardzo uważny, gdyż ten instrument jest już bardzo rzadki, prawdopodobnie już nie produkowany więc awaria albo zniszczenie będzie mnie słono kosztowało. Również sama gra na tych organach nie jest prosta.

DarkPlanet: Porozmawiajmy teraz na temat waszego ostatniego albumu "Unia". Słyszałam, że jest to bardzo osobista płyta dla wszystkich członków zespołu, zgadzasz się z tą opinią?

Henrik Klingenberg: Tak, ten album nagrywaliśmy trochę inaczej niż poprzednie płyty. Weszliśmy do studiu z materiałem, który wcześniej był już przez nas przećwiczony. Myślę, że to spowodowało, że aranżacje różniły się trochę od poprzednich albumów, głównie dlatego, że dopracowywaliśmy materiał przez ponad miesiąc zanim weszliśmy do studia. To czyni go z pewnością bardziej osobistym, jednak myślę, że przede wszystkim Tony traktował ten album bardzo osobiście. Tony ma bardzo bujną i czasem szaloną wyobraźnię, większość piosenek Sonata Arctica, zwłaszcza ballad opowiadają o jego życiu prywatnym, osobistych przeżyciach i obserwacjach. W połączeniu z niezwykłą wyobraźnią daje bardzo dobre efekty.

DarkPlanet: Wciąż promujecie album "Unia", kiedy możemy się spodziewać nowej płyty? Jaką ścieżką tym razem podążycie?

Henrik Klingenberg: Myślę, że nowy krążek zostanie wydany na przełomie 2009 i 2010 roku. Pewnie zrobimy tak samo jak w przypadku "Unii". Na początek prawdopodobnie pójdziemy gdzieś do lasu i będziemy grać, będziemy ćwiczyć. W leśnych ostępach można odnaleźć ciszę, skoncentrować się a pomysły same napływają do głowy, całe otoczenie inspiruję cię niesamowicie do stworzenia idealnej melodii, napisania genialnego tekstu piosenki. Nasza wytwórnia (SpineFarm) nie stosuje wobec nas żadnej presji, to było jednym z warunków podpisania z nimi kontraktu. Piszemy i komponujemy piosenki w swoim własnym tempie, oddajemy im gotowy album wtedy kiedy uważamy, że wszystkie utwory są skomponowane dokładnie tak jak tego się spodziewaliśmy. Jak do tej pory, wytwórnia nam ufała i to działało idealnie, miejmy nadzieję, że ich nie zawiedziemy.

DarkPlanet: Kiedy wychodzi nowy materiał, ludzie zaczynają go krytykować, porównywać do poprzednich dokonać, co jest oczywiście naturalne. Jednak czy tak naprawdę przejmujecie się recenzjami jaki otrzymujecie w prasie?

Henrik Klingenberg: Kiedy wydajemy nowy album, jesteśmy oczywiście ciekawi co krytycy mają nam do powiedzenia. Jednak nie bierzemy tych słów zbyt poważnie. Zawsze znajdą się ludzie, którym będzie się nasza twórczość nie podobać, i tacy którzy powiedzą, że to kompletne dno. Oczywiście cieszymy się, jeśli recenzje są pozytywne, ale nie idziemy się wieszać jeśli dostajemy również negatywne. Jednak jeśli wszyscy naokoło zaczynają mówić nam, że to co robimy to totalny chłam, nie jest to miłe ale czasem może być konstruktywne. Doceniamy wszelkie sugestie, gdyż czasami mogą one ocalić przed dokonaniem największego błędu życiu. Jednego razu Tony prawie pozbył się wspaniałego kawałka, gdyż uznał, że jest nędzny. Tak więc trzeba być bardzo ostrożnym z osądami, zwłaszcza kiedy pracuje się na surowym materiale.

DarkPlanet: Sonata Arctica narodziła się w 1996 roku, czyli możecie obchodzić swoje 12 urodziny. Jeśli mielibyście wydać wielkie przyjęcie, jakie zespoły zaprosilibyście aby dla Was zagrały?

Henrik Klingenberg: Prawdopodobnie byłby to Nightwish i Children Of Bodom, z tego względu, że są to nasi bardzo dobrzy przyjaciele. Ale jeśli mogłabym wybierać, bardzo chciałbym aby to Metallica dla nas zagrała. Ale poważnie mówiąc, jeśli kiedykolwiek coś takiego nastąpi, jeśli Sonata Arctica będzie świętować swoje, powiedzmy 25-lecie, pewnie pójdziemy do lasu z naszymi przyjaciółmi z zespołów i zagramy unplugged. Zawsze dobrze się przy tym bawimy.

DarkPlanet: Przeglądałam Waszą stronę internetową, i odkryłam coś interesującego. Założyliście nową galerię pod tytułem Tatuaże Fanów, gdzie fani mogą umieszczać zdjęcia tatuaży, kojarzące się z Sonatą Arcticą, jakie posiadają.

Henrik Klingenberg: Tak, widziałem tę galerię i uważam, że jest to świetny pomysł. Wielu naszych fanów pokazuje nam swoje tatuaże, które wykonali sobie na naszą cześć. Toni robił zdjęcia i kolekcjonował je, był bardzo dumny, że ludzie lubią nas tak bardzo, że chcą uwiecznić nas na swoim ciele. Oczywiście nie mógł tych zdjęć sam opublikować bez praw autorskich. Stworzenie tej galerii pozwoliło fanom na samodzielne umieszczanie zdjęć. Naprawdę niesamowicie jest pooglądać te wszystkie dzieła sztuki.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły