Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

Kilka przemyśleń

Tak mnie ostatnio nawiedzają... myśli o duchach. Niestety albo stety nie same duchy. Zakładając, że duchy istnieją. Można by wysnuć całą teorie opartą już na wielu innych teoriach na temat reinkarnacji i życia poza grobowego. 

Moje poglądy ateistyczne podlegają z wielu stron jakimś wpływom. Głównie wiary katolickiej, jednak nie mam najmniejszej ochoty udawać, że wierzę i patrzeć na pokazy mody chrześcijan w kościele... 

Od jakiegoś czasu zastanawia mnie istota snu, duszy, życia. 

Może moje wnioski wydadzą się już od dawna znanymi przez część z was... może coś komuś nowego otworzę... A może potraktujecie to jako wymysły dziecka, któremu bardzo się nudziło i odtworzyło teorię jakiejś tam religii. Co prawda przyznam się, że nie wiem jak to jest z tymi religiami. Oglądałam film o neopaganizmie. Podoba mi się kilka elementów tej wiary, do których bym pasowała, nie mniej jednak wiele istotnych rzeczy jest żałosnych i nie pasujących do mnie w ogóle. Np. fakt y tych świąt...  pierwszy dzień wiosny i w ogóle... czczenie przyrody jako bogów... Równowaga między człowiekiem a przyrodą jest ważna, ale nie na tyle, żeby twierdzić, że to bóg. Wolność seksualna? To już lepiej przemilczeć. Mimo wszystko jestem konserwatywna w tej sprawie i ślub cywilny musi być i jedna osoba aż do śmierci... ewentualnie jak już komuś bardzo nie pasuje to rozwodu... 

Po za tym to całe robienie się co chce. Mimo że nie trzymam się zasad dekalogu to mam swoje wewnętrzne zasady. Które nie pozwalają mi robić wielu rzeczy... I jest mi z tym bardzo dobrze. Będę osobą, którą chce być. Dobrą osobą. 

Katolicy... jesteście bezinteresowni? Taak, jasne. A niby czemu staracie się być dobrymi ludźmi? No dlaczego?

Bo liczycie na nagrodę. Na swoje niebo. Na wieczną chwałę. 

Wracając już do tematu przedstawię mały cykl... który wydaje mi się na mój rozum logiczny. Zapewne funkcjonuję on w jakiś religiach. Nie wnikałam w to. 

Masz czasem tak, że pamiętasz coś, co nie jest Twoim wspomnieniem? Nie mogłeś tego widzieć. Nie mogłeś tam być. A jednak, wiesz, że to już widziałeś. Wiesz, że tam byłeś. Na przykład w domu który stał w lesie 20 lat przed Twoimi narodzinami... i spłoną tyle lat przed Twoim przyjściem na świat. Jednak umiesz opisać jego położenie, wygląd... I osoby które pamiętają ten dom potwierdzają. 

Masz czasem dejavu? Myślę, że to też się poniekąd z tym wiąże. 

Dlaczego człowiek nie pamięta nic do około 2 lat? 

Może nie wierzysz w duchy... ja jednak wiem, że dusza człowieka jakiś czas błąka się po ziemi. Nie wiem czemu tak uważam, ale jestem tego pewna. 

Wydaję mi się, że możliwy byłby fakt, że dusza błąkająca się znajduje w końcu odpowiednią osobę i wchodzi w jej rodzące się ciałko. Umiejscawia się i siedzi w nim. Nic nie mówi, nie robi. Po jakimś czasie jakby "resetuje" się i dziecko zaczyna mówić i zaczynać rozwój w bardzo zaawansowanym stopniu. 

Myślę, że czasem otwiera się jakieś "okienko" w duszy i mamy jakieś wspomnienia itp.

Niektórzy mają alterego. Inni coś innego.

A sen wydaje się być oknem dla duszy. Śnią mi się zwykle jakieś lasy i rośliny. Zawsze w pięknych, ciemnych kolorach. Szara zieleń, głęboka czerń. Wtedy zawsze budzę się wypoczęta i orzeźwiona. Czasem nie śni się nic. Może te sny są też jakimś wspomnieniem duszy. Przypuszczalnie można by powiedzieć, że gałki oczne patrzą wtedy w nas do środka. (podczas snu, oczy nie są na normalnym miejscu, są odwrócone i widać tylko białka). 

Jakby się człowiek przyjrzał, to źrenice tworzą takie "czarne dziury" jak w kosmosie... tylko że w oku. Tak już nawiązując do oczu to dzięki aparatowi można dostrzec naczynia krwionośne (czerwone oczy). 

Oczy są jakimś otworem na duszę? 

Każdy z nas odbiera obraz inaczej. Mimo to jest to dla nas naturalne. Nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Ciężko mi wytłumaczyć tą kwestie, ale to nie chodzi o daltonizm. Niestety większość ludzi nie umie tego ogarnąć i myślą że mówię o daltonizmie. A to nie tu tkwi sedno.

jakbym mogła zobaczyć coś wzrokiem kogoś innego to kolor który on nazywa zielonym w moim mniemaniu jest czerwony. Nazywamy to tak samo, wiemy że to jest ten kolor i naturalną rzeczą jest, że trawa jest zielona. Ale ja widzę mój zielony jako zielony, a Twój zielony jest moim czerwonym. Nazwy są ogólnie przyjęte i to naturalne, ze coś ma taki kolor a nie inny. Zależy od człowieka jak widzi. Na pewno są rozbieżności. 

Albo dlaczego jedna osoba nam się podoba a innym nie? Tu też jest ta zależność wzroku. Obraz powstaje w mózgu, nie jest taki sam jak u innych. Oczywiście opisujemy go tymi samymi słowami, ale jednak inaczej widzimy.  


Jeśli ktoś dotrwał do końca to dziękuję. 

Najmniej powiedziałam o tym o czym chciałam mówić, ale to nic. 

Pozdrawiam, Demonika. 


Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły