Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Dakhma - Passageways to Daena The Concomitant Blessings of Putrescing Impurity

black metal, death metal, gruz, Szwajcaria, Godz Ov War Productions

Ciąg dalszy nowości z  Godz Ov War. Tym razem do odtwarzacza trafił wznowiony przez Godz, pierwotnie wydany w 2015 roku przez Independent, debiut Szwajcarów z Dakhma zatytułowany "Passageways to Daena The Concomitant Blessings of Putrescing Impurity". Nazwa nigdy wcześniej nie obiła mi się o uszy więc po przesłuchaniu materiału nie omieszkałem zasięgnąć informacji u internetowych mądrali co to wszystkich znają i wszystko o wszystkich metalach wiedzą. Największym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Dakhma to tylko dwóch gości z czego jeden odpowiada za wszystko, a drugi jedynie za perkusję i to dopiero od tego roku. Dlaczego takie zaskoczenie? Ano o tym poniżej.

"Passageways to Daena The Concomitant Blessings of Putrescing Impurity" to ni mniej ni więcej tylko obleczony smołą niczym pączek z marketu lukrem, mocno gruzowaty i surowy w brzmieniu death metal. Nie wiem czy to sprawa postawienia na klimat niż na energię, ale muzyka instrumentalna w wykonaniu Dakhmy sprawia wrażenie mocno stonowanej. Tego samego nie mogę już napisać o wokalach, które są szalone, zaskakujące i cholernie zróżnicowane. Już od  "Barashnûm (Defiled by Dead Flesh)" na pierwszy plan wysuwa się właśnie wokal, który kreuje atmosferę na tle gruzowatego, stłoczonego death metalowego grania. Wokalizy momentami zdają się nawiązywać do Mayhem z czasu Mistycznego Domu. Nie mogę wyjść z podziwu, że za te jęki, krzyki, sapania odpowiada jeden gość, tym bardziej, że w kilku miejscach nakładane są na siebie dwie barwy wokalne różniące się od siebie jak Flip od Flapa. Dla mnie "Passageways to Daena The Concomitant Blessings of Putrescing Impurity" to wokalne mistrzostwo.

Niestety nie jest tak dobrze jak spojrzy się całościowo na  "Passageways to Daena The Concomitant Blessings of Putrescing Impurity". Łącznie z bonusami materiał liczy prawie 70 minut intensywnej muzyki. Zdecydowanie zbyt dużo. Spokojnie kilka fragmentów można sobie wykroić, chociażby instrumentalny "Chinvat (Ascension III – Agony)". Z drugiej strony jest czas, by w trakcie słuchania o debiutu Szwajcarów skoczyć do kuchni po herbatę lub piwo.

Ocena: 7,5/10

Tracklista:
01. Barashnûm (Defiled by Dead Flesh)  
02. Where Shattered Minds Collide (The Immortal March)     
03. Ascension (Flesh and Bone)    
04. Ascension II (The Light Eternal) 
05. Chinvat (Ascension III - Agony)    
06. Consuming the Nasu (of Shredded Impurity)    
07. Of Charred Flesh (Blessed by Illuminating Fire)    
08. The Silent Tower (Gather Ye of Life)   
09. Call from the Grave (Bathory Cover) 
10. Rite of Daebaaman (The Spiritual Invocation of Akem Manah)

Wydawca: Godz Ov War Productions 2016

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły