Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Covenant - Nexus Polaris

Covenant, Hellhammer, Mayhem, Astennu, Dimmu Borgir, Sverd, Arcturus, Nexus Polaris, black metal, Sarah Jezbel Deva, Nagash, metal, The Kovenant

Rozrósł się bardzo Covenant po swojej pierwszej płycie, a jego szeregi zasiliły tak znamienite postaci norweskiej sceny jak Hellhammer z Mayhem, Astennu z Dimmu Borgir i Sverd z Arcturus. Wspominam o ich aktualnie głównych przydziałach, bo przecież wszyscy ci muzycy działali w wielu zespołach. W Covenant postanowili stworzyć coś wyjątkowego.

„Nexus Polaris” jest wybiciem się black metalu w kosmos, gdzie czerń nocnego lasu zamienia się w międzyplanetarny granat, a odór diabelskiej siarki, w przestrzenny bezkres. Melodia riffów przebija się daleko poza ziemską atmosferę tańcząc, wraz z klawiszami, po sklepieniu niebieskim niczym zorza polarna. A te ostatnie są po prostu niesamowite, jak wszędzie gdzie pojawia się Sverd - najwybitniejszy klawiszowy kompozytor metalu. Te wszystkie pianinowe przejścia i płynące, mistrzowsko wplecione w ostrość gitar, długie motywy są zniewalające. Najlepiej można to odczuć w drugim „Bizzare Cosmic Industries”, ale jest to domeną całej płyty.

Drugim wyróżnikiem klimatu panującego na „Nexus Polaris” jest obecność Sarah Jezbel Devy i jej, jak to określono - starsong. Może nie jest to śpiew, bo brak w nim słów, ale jej głos faktycznie urzeka i dodaje blasku, mrocznej muzyce Covenant, niczym gwiazda polarna. Wspomaga wokal Nagasha i ubarwia go w orkiestralny chorał. Pojawia się często i  jest ważnym komponentem tej płyty. Zresztą głos jest to znakomicie znany fanom metalu, bo wokalistka ta współpracowała w owym czasie z wieloma zespołami zarówno w Skandynawii, jak i na wyspach.

Sam Nagash śpiewa skrzekliwie, ale melodyjnie. Potrafi wkomponować się w tą galaktyczną harmonię dźwięków i porwać za sobą słuchacza. Doskonałym przykładem niech będzie numer tytułowy ze swoim świetlanym początkiem. Porywająca jest również cała ta muzyka. Jest burzliwa, żywiołowa, z dużą ilością chwytliwych zagrań i solówek. Przez cały czas coś się dzieje. Jest to również oryginalna twórczość, może trochę podobna do Dimmu Borgir, ale zdecydowanie mająca własną tożsamość i charyzmę.

Nie tylko ja z miejsca polubiłem „Nexus Polaris”, bo po tej płycie popularność zespołu znacznie wzrosła. Może nawet nie było to planowane, aż w takiej skali, bo dopiero wtedy pomyślano o tym, że w Szwecji działa już od dawna elektroniczny zespół o tej samej nazwie. Za przekraczanie kolejnych barier zespół wziął się więc pod nowym szyldem, ze zmienionymi pseudonimami i pod coraz dziwaczniejszym image. Dalsza historia miała się toczyć już pod nazwą The Kovenant.

Tracklista:

1. The Sulphur Feast

2. Bizarre Cosmic Industries

3. Planetarium

4. The Last of Dragons

5. Bringer of the Sixth Sun

6. Dragonheart

7. Planetary Black Elements

8. Chariots of Thunder

Wydawca: Nuclear Blast (1998)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły