Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Bloodbath - The Fathomless Mastery

Po czterech latach oczekiwania w końcu doczekaliśmy sie trzeciego, studyjnego albumu Szwedów. Warto wspomnieć, że w tym roku już ukazała się EPka jak i koncertówka z Wacken, sygnowane logiem Bloodbath. Przez ten czas doszło do pewnych roszad personalnych - za mikrofonem ponownie stanął Mikael Akerfeldt, zaś w miejsce Dana Swano zatrudniono Pera Erikssona.
Szczerze mówiąc nie wiem czy te zmiany wyszły zespołowi na dobre, bo choć Akerfeldt ma genialny growling, to w Bloodbath lepiej za mikrofonem sprawował się Tagtgren. Również osoba Dana Swano - głównego kompozytora nie jest oczywista do zastąpienia. Żywiłem nadzieję do "The Fathomless Mastery", bo ostatni album Szwedów naprawdę podobał mi się i dość często do niego wracałem. Po przesłuchaniu tej płyty wiem że tak nie będzie.

"The Fathomless Mastery" brakuje tego wszystkiego co było atutem poprzedniej płyty. Przede wszystkim materiał jest pozbawiony spontaniczności. Mam nieodparte wrażenie, że ten album jest wykalkulowany co do nutki i może nie miał bym nic przeciwko temu, gdyby nie pozostałe czynniki. Dostaliśmy płytę zawierającą kawał wtórnej, pozbawionej świeżości muzyki. Słuchając tego albumu nie dopatrzyłem się zbyt wielu motywów, które szczególnie by mi się spodobały lub zapadły w pamięć. Zupełnie niezrozumiałym dla mnie zabiegiem było wyklarowanie brzmienia. W dużej mierze album ten nie brzmi jak szwedzki death metal, gdyż instrumenty brzmią tu zbyt sterylnie. A teraz, dodatkowo trzeba sobie wyobrazić fakt, że ten w dużej mierze bezpomysłowy materiał, od strony instrumentalnej jest najlepiej zagranym zestawem kawałków jakie wyszły spod piór muzyków. Precyzja wykonawcza może tu robić wrażenie. Nawet wokal Akerfeldta nie wybija się ponad przeciętność.

Gdyby pokusić się o jakąś konkluzję to na pewno nie można powiedzieć, że zespół stoi w miejscu. Zastanawiam się tylko, czy kierunek jaki obrał zespół znajdzie uznanie krytyki i fanów. Może więc to być zarówno najlepszy jak i najgorszy album tej formacji w zależnosci co jest dla kogo ważne. Ja osobiście czuję się rozczarowany, bo uważam, że obie, poprzednie, studyjne płyty Bloodbath były lepsze.

Tracklista:

01. At The Behest Of Their Death
02. Process Of Disillumination
03. Slaughtering The Will To Live
04. Mock The Cross
05. Treasonous
06. Iesous
07. Drink From The Cup Of Heresy
08. Devouring The Feeble
09. Earthrot
10. Hades Rising
11. Wretched Human Mirror

Wydawca: Peaceville Records (2008)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły