Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Bagno

Zuzanna nie mogła spać. Było lato. Okna były pootwierane na oścież. Wysoka temperatura, duchota i komary były nieznośne. Zegarek wskazywał godzinę drugą w nocy. Dziewczyna kręciła się z boku na bok na swoim łóżku. Które stało w rogu jej pokoju. 

Dochodziła trzecia. Wstała wzięła klucze, bluzę i wymknęła się z domu. Na dworze panował mrok wraz z mgłą unoszącą się tuż nad ziemią. Niebo całe obsypane było pięknymi, jasnymi gwiazdami. Zuzanna stanęła na środku podwórka i wpatrywała się z lubością w niebo. Widok ten nie raz już ją uspokajał i delikatnie usypiał. Patrząc na gwiazdy miała świadomość swojej maleńkości we wszechświecie. Była mała jak ziarenko piasku na pustyni. Postanowiła pójść nad bagno. Uwielbiała je. Znajdowało się ono całkiem nie daleko jej domu. Kierowała się głośnym rechotaniem żab, aż w końcu dotarła na miejsce. Było tam znacznie chłodniej, więc założyła bluzę. Usiadła na wilgotnym od rosy mchu. Zapatrzyła się w gładką taflę wody. Żaby i cykady grały koncert specjalnie dla niej. Siedząc tak i opierając się o drzewo rozmarzyła się. Nawet nie spostrzegła, że ktoś do niej podszedł. Wysoka postać była ubrana na czarno. Bezszelestnie siadła tuż obok Zuzanny. 

-Pięknie tu- szepnął znajomy głos do ucha dziewczyny.

-Oh! Wystraszyłeś mnie!- dziewczyna się wzdrygnęła, jej serce podeszło jej do gardła- Co tu robisz?

-Wróciłem z Niemiec z ojcem. Nie mogłem spać, więc poszedłem na spacer. 

-Miło znów widzieć mojego przyjaciela-objęła jego szyję i przytuliła się.

-Wiesz Zu... Gdy wyjechałem coś zrozumiałem.

Dziewczyna wpatrywała się w niego badawczym wzrokiem.

Kontynuował -Zu. Bardzo za tobą tęskniłem.

-Ja też za tobą tęskniłam, Rob.

-Zuzanno, ale ja cię kocham.

Dziewczyna zaniemówiła. Delikatnie poprawiła fryzurę, choć tak na prawdę była strasznie rozczochrana. W końcu jeszcze godzinę temu kręciła się w łóżku.

Rob odwrócił głowę, miał smutną minę. Przewidywał, że wyznanie prawdziwych uczuć może zniszczyć ich tak długą przyjaźń, jednak miał nadzieję, że Zu odwzajemnia jego uczucia. Dziewczyna spostrzegła smutek na jego twarzy. Delikatnie ujęła ją w ręce i odkręciła w swoją stronę. Pocałowała go.

-Ja też cię kocham, Robercie- szepnęła.

Następnie siedzieli wtuleni w siebie i rozmawiali  wszystkim co się wydarzyło w czasie rozłąki. O świcie postanowili wrócić do swoich domów i porządnie się wyspać. Pożegnali się delikatnym pocałunkiem. 

Gdy Zuzanna obudziła się. Miała znakomity humor. Szybko się ubrała i pobiegła do mieszczącego się nieopodal domu Roberta. Drzwi otworzyła zapłakana matka chłopaka. Radość Zu znikła z twarzy.

-Ro... Robert...-łkała kobieta -nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoim ojcem, gdy wracali. Było to około 3. 

-CO?! Jak to możliwe?

Kobieta rozpłakała się jeszcze bardziej. Pół roku temu jej syn wyjechał do ojca, który był w Niemczech, bo tam pracował. 

Myśli Zu były strasznie zagmatwane "Co?! Nie żyje... był... bagno... nie żyje... trzecia... wypadek... nie żyje... o 3 ze mną rozmawiał... duch... nie żyje". Dziewczyna zemdlała. 

Obudziła się w szpitalu. Miała zabandażowaną głowę. Przy łóżku siedzieli jej rodzice i matka Roberta. 

-Gdy zemdlałaś, upadłaś na schody i rozbiłaś głowę.

Dopiero teraz poczuła silny ból głowy i całego ciała... Oraz ukłucie w sercu. "Robert nie żyje" przypomniało jej się. Rozpłakała się. Łzy kapały jej na piżamę. Szepnęła cichym głosem:

-Kochałam go... był, był ze mną tej nocy. Nad bagnem. Rozmawialiśmy -rozpłakała się jeszcze bardziej.

Matka Roba również zaczęła płakać. Jej mąż i syn nie żyją. Zdołała jednak powiedzieć:

-Ciii... Spokojnie. Uderzyłaś się w głowę. Spokojnie. Wydaję ci się. On też cię kochał. Pamiętaj o nim.

Zu znów usnęła. Obudziła się i była już u siebie w domu. Nadal obolała, ale czuła się już nieco lepiej. Lekarze nakazali jej odpoczywać przez dłuższy czas. W szpitalu przespała ponad dwie doby. 

Gdy dzień minął... I ciemność ogarnęła wszystko dookoła, tylko jasne światło księżyca nadal lśniło nad Ziemią. Wstała. Ubrała się. I jakimś cudem dowlokła się nad bagno. 

Robert już czekał. 


Komentarze
Inquisitor87 : Rzeczywiście trochę przewidywalne, chociaż w pewnym momecie bałe...
evanescence : to jest pieękne, wczytałam się i nawet nie wiem co działo się wo...
Azazella : Ładnie i zgrabnie napisane, ale: - "Było lato. Okna były pootwierane...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły