Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Antigama - Zeroland

grindcore, Zeroland, Antigama

Grindcore rządzi się swoimi prawami. Płyta nie sięgająca dwudziestu pięciu minut nie jest niczym nadzwyczajnym, szczególnie biorąc pod uwagę ile na niej się dzieje. Tak właśnie jest na „Zeroland”, gdzie Antigama potrafi zaskoczyć kilkukrotnie i narobić sporo zamieszania.

Kawałki są krótkie i szybko się zmieniają. Nadchodzą burzą dźwięków i huraganem ciężkości, rozbijają się niczym głazy o beton i szybko znikają, ustępując miejsca kolejnym uderzeniom. Granie jest intensywne, łupieżcze i poplątane w urywające się, techniczne sekwencje. Wypchane jest wirującym chaosem, który nigdy nie wiadomo jak się rozwinie, a właściwie to w ogóle się nie rozwija, wciąż nakręcając się od nowa i produkując niespożyte ilości płaszczyzn i wektorów. Wszystko wiruje tu w matematycznym szale ubitym mocno poszatkowaną perkusją i zawrzeszczanym paranoicznym wokalem.

Ambientowym zgrzytem w przestworzach jest „Starshit”, który swoimi piskliwymi tonami może doprowadzić do nie mniejszego szału co otaczająca go łupanina. Dalej znowu dostajemy się pod tłuczek do mięsa i jesteśmy mocno i niewdzięcznie obijani z każdej strony. Wyraźnie wolniej, choć zupełnie nie mniej gniotąco, robi się w dusznym „Sorry” i tak dochodzimy do schizofrenicznego „Zeroland”, który jest zupełnie innym wymiarem. Polega na nałożeniu na siebie, mówiących po angielsku, głosów na tle dźwięków przypominających strojenie radia. Wzbogacone jest to różnymi dodatkami, a w pewnym momencie tło złowrogo narasta, wprowadzając atmosferę grozy i wywołując złowieszczy efekt. Sam pomysł jest spoko, wykonanie również, problem w tym, że o wiele za długo. Po pewnym czasie staje się to coraz bardziej irytujące, aż w końcu człowiek nie może się doczekać kiedy wreszcie się skończy. Dość powiedzieć, że to niezidentyfikowane gadanie stanowi ponad trzecią część długości całej płyty, co, moim zdaniem, jest zupełnie bez sensu. Zaciera to całkowicie poprzednie wrażenia, co nie zmienia faktu, że Antigama pokazała się jako ciekawy i eksperymentalny zespół, mający pomysł na, szczegółowo powyliczane i poodmierzane, grindcoreowe granie.

Tracklista:

1. Seed
2. Izaak
3. Jazzy
4. Starshit
5. How
6. The View
7. Wounded Butterfly
8. Sorry
9. Zeroland

Wydawca: Selfmadegod Records (2005)

Ocena szkolna: 4-

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły