Mogłeś mieć wszystko,wpadając do garnka z materią,która owinęłaby się wokół korpusu Twojego niczym widmo światła białego wokół pryzmatu...A teraz muszę Cię zranić, gdy odchodzisz stąd w koniec. Czym się stałam,zjadając Ciebie? Cukiernią? Czy może grubą,łamiącą grzech "główny",gdyby można było je dzielić jak jakieś zbyt kaloryczne,niezdrowe ciastka...? A może teraz będę Cię już zawsze mieć. Na języku wciąż czuję słodycz,choć to było tak dawno temu...
Tak,chciałabym stać się Tobą. Zawsze znajdzie się większy łasuch.