o homoseksualizmie...
Miałam nie pisać już bloga,jednak nie mogę jakoś pozostawić tego tematu bez udzielenia komentarza.Otóż chodzi o kwestię homoseksualizmu. Przeczytałam kilka artykułów w gazecie i w Internecie,m.in O córce Cher,która poddaje się operacji zmiany płci.Byłam przerażona,kiedy przeczytałam o reakcji Cher na wieść,że jej córka jest lesbijką.Pytam,jak mozna być aż tak ograniczonym umyslowo,żeby skreślać jakiegoś człowieka ze względu na orientację seksualną?!Rozumiem,może to być szok,ale jak można zerwać z tego powodu kontakt z własnym dzieckiem,które w takich chwilach najbardziej potrzebuje wsparcia?!co to za"rodzice"?!świat jest pojebany,nienawidze homofobii tak samo jak rasizmu... Przeczytałam również artykuł o chłopaku,który został odrzucony przez społeczństwo,kiedy "he came out of the closet"...jego pseudokoledzy dotkliwie go pobili,wyzywali i poniżali...pytam,jak tak można??Przecież to nic złego kochać,pożądać?przecież taka osoba nie wyrządza krzywdy nikomu,nie robi nic złego??Ten świat mnie przeraża,przerażają mnie człekopodobne istoty poruszające się ulicami,które jedynie z biologicznego punktu widzenia można nazwać ludźmi,a z człowieczeństwem nie mają nic wspólnego...Nie powiem,niektórzy homoseksualiści mogą razić,ale jedynie swym zachowaniem i narzucaniem się.Kiedy jednak są zwyczajnymi "kochającymi inaczej",nie widze absolutnie żadnego powodu,aby traktować ich inaczej niż osoby hetero. Gdyby się okazało,że moje dziecko jest homoseksualistą,wspierałabym je z całego serca,pragnąc jedynie jego/jej szczęścia.I nie ważne,że nie byłoby wnuków,nie dla dzieci człowiek żyje,tylko dla samego siebie....