
Nie wiem co się stało i dlaczego, ale po nagraniu uświetnionego wieloma nagrodami „Carolus Rex” się wzięli i się zawinęli. Mowa o aż czterech dotychczasowych członkach Sabaton, którzy stworzyli własny zespół Civil War. Na placu boju zostali tylko Joakim Brodén na wokalu i basista Pär Sundström. Nie dali za wygraną i po skompletowaniu nowego składu powrócili pełni sił z nowym albumem.
SatansLittleHelper : Ja się z recenzją nie zgadzam ... szczególnie ze sformułowaniami, że...
zsamot : Nie oczekuję wiele, tylko porcji rozrywkowej, lekkiej muzy. Zatem na dniach sp...

Less Paul był wokalistą Fanthrash zarówno w latach osiemdziesiątych, jak i po reaktywacji zespołu. W 2013 roku opuścił jego szeregi by zająć się swoim projektem Helless. Pod koniec roku ukazała się debiutancka EPka „Wysysacze”. Są to cztery energetyzujące, ciężkie, rockowe kawałki poprzedzone nastrojowym, intrem z elementami elektronicznymi.

Enthroned już poprzednim albumem pokazał, że potrafi grać black metal. „Obsidium” był niewątpliwie albumem dobrym, który w przypadku tej ekipy wprowadził nową jakość. Najnowszy krążek „Sovereigns” utrzymuje poziom poprzednika i delikatnie, chociaż w przypadku tej muzyki nie jest to najtrafniejsze określenie, próbuje muzykę udoskonalić.
lord_setherial : Ano dokładnie,w pełni się z Tobą zgadzam. ;)
zsamot : Czy dobre? Nigdy nie mieli punktów stycznych, poza jarmarcznymi fotkami. Al...
lord_setherial : Dobre porównanie do Dimmu i Satyricon. :D Trzeba zatem koniecznie zakupić...

Płytą „Clouds” Tiamat wkroczył w nową erę, jednocześnie pozostając jeszcze w starej. Wprawdzie nie odważyłbym się nazwać tej muzyki death metalem, ale jest tu sporo ciężkiego grania. Górę bierze już jednak atmosfera. Mieszanka, która z tego wyniknęła zauroczyła mnóstwo fanów na całym świecie, w tym moje nastoletnie wówczas jestestwo.
zsamot : I jak tu paroma zdankami podsumować płytę- monument klimatycznego m...

To niesamowite jak zespół może rozwinąć się przez jeden rok. Wydane w 1992 roku „Shades Of God” jest albumem o wiele dojrzalszym od “Gothic” i lepszym pod każdym względem. Ponura, grobowa atmosfera zmieniła się w rockową przebojowość, zachowując jednak swój nostalgiczny klimat. Wyszło z tego dzieło niesamowite, prekursorskie i nowoczesne.
oki : dla mnie Paradise Lost był zespołem wyjątkowym. Dzisiejsze dokonania...
rob1708 : PARADISE LOST MOJA WIARA I ZYCIEM ten napis miałeś na myśli............
zsamot : Doceniam wpływ tego krążka, ale powiem szczerze- wolę Gothic i Ic...

Między dwoma pierwszymi albumami Sodom, pojawił się materiał zatytułowany „Expurse Of Sodomy”. Dzisiaj powiedzielibyśmy na to EPka, ale wtedy w użyciu było określenie maxi singiel. Trzy utwory brzmieniowo i stylistycznie pasujące do „Persecution Mania” ukazały się, za sprawą tej samej wytwórni, dokładnie dwa miesiące przed wydaniem tej płyty. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że był to chwyt marketingowy. Dzisiaj pewnie nikt by nie wpadł na taki pomysł, ale w roku 1987, nic nie stało na przeszkodzie, żeby przed premierą dużej płyty sprzedać trochę maxi singli i tym samym dodatkowo wypromować nadchodzący album.
zsamot : Wielkie brawa za takie perełki Wujas!

W roku 2006, po raz trzeci już, z najczarniejszych piekielnych czeluści, wyłonił się Azarath, aby albumem „Diablic Impious Evil” zdemolować i spustoszyć oblicze ziemi, tej ziemi. Do wyjątkowo nieświętej trójcy, która trzy lata wcześniej wydała na świat „Infernal Blasting” dołączył Thrufel z Yattering, od razu stając się ważnym ogniwem tej śmiercionośnej maszyny.
leprosy : Na tej płycie pokazali max możliwości, kolejne dwie to spadek formy. Sły...
zsamot : Zawsze ich doceniałem, koncerty rewelacyjne, ale dopiero po Blasphemers'...

Neckbreak Nation pochodzi z Holandii. Zespół powstał w 2010 roku i do tej pory zdołał wysmażyć własnym sumptem jedną EPkę. W kwietniu, nakładem Mighty Music ukazał się ich debiut „Stroke Of The Devil’s Hour”. Jest to solidny kawałek mocnego thrash metalu, niestety o wyraźnym zabarwieniu groove metalcoreowym. Piszę niestety, ponieważ nie jestem fanem tego typu brzmień, a mimo to uważam, że jest to naprawdę dobra płyta. Gdyby była bardziej klasyczna, dla mnie byłaby jeszcze lepsza, ale to jest mój gust. Fanów metalcora zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z tym zespołem, a i thrash metalowcy nie powinni być zwiedzeni.

Z racji tego, że po raz kolejny nikt nie zajął się napisaniem kilku słów o najnowszym dziele Tides From Nebula, to czuję się wręcz zobowiązany do tego, by raz jeszcze opisać emocje, jakie towarzyszyły mi podczas odsłuchu nowego materiału warszawiaków.
jedras666 : No oczywiście, że byłem bo zawsze jestem:D. A to co powiedziałeś...
skoggtroll : A byłeś na koncercie "Tides..." i "Obscure..." jak grali razem? Bo mi się w...

Macki prężnie rozwijającej się, duńskiej Mighty Music sięgnęły już za ocean. Za ich sprawą dotarła do mnie płyta „Fabric Of Intention” zespołu Hadea z Północnej Karoliny. Ta ekipa wiele lat działała pod szyldem Gollum, pod którym wydała dwa duże albumy. Nie wiem jaka była przyczyna zmiany nazwy, skład pozostał ten sam. Muzycznie raczej też jest to kontynuacja obranego kierunku. Hadea prezentuje dźwięki najbardziej zbliżone do death metalu, ale jest to death metal bardzo sludgeowy ze stonerowymi naleciałościami.

„Distorted Delusions” to trzeci album fińskiego Fear Of Domination. Jest to metal awangardowy z dużą ilością elektroniki. Trochę w stylu, który prezentował kiedyś The Kovenanat. Muzyka jest energetyczna, pogmatwana i wielowątkowa. Musiałem się do niej trochę przekonać i dopiero za którymś razem ta płyta zaczęła mi zaskakiwać i układać się w całkiem przyjemne dla ucha kombinacje. Ostatecznie stwierdzam, że jest to dobry, bardzo ciekawy materiał, prezentujący różnorodne rozwiązania.

"Webs" to debiutancki album zespołu Moonglass, w którym udziela się dwóch muzyków Tides From Nebula. Jako że lubię Tides'ów, szczególnie za bardzo dobry debiut, z dużymi oczekiwaniami przystąpiłem do zapoznania się z "Webs", który okazał się albumem mocno zróżnicowanym, na którym znakomite utwory przeplatają się z kompozycjami ewidentnie słabszymi.

Scream Arena to angielski zespół hołdujący starej szkole hard & heavy. Zdarzyło się im już nagrać EPkę, a obecnie celebrują wydanie debiutanckiej płyty, na której znajdują się stare utwory wzbogacone o cały nowy zestaw. I choć rock and rolla nigdy za wiele i jestem bardzo otwarty na powiew świeżości w tym zakresie, to niestety Scream Arena nie jest ekipą, która potrafiłaby mnie powalić na kolana.

Na początku myślałem, że nie będę pisał tej recenzji, ponieważ już dawno postanowiłem nie zawracać sobie głowy niczym co nie jest metalem. Płyty jednak wysłuchałem uczciwie i pomyślałem żeby dać jej drugą szansę. Po drugim razie zdecydowałem, że poświęcę jej trochę czasu, po pierwsze dlatego, że muzyka Solution po prostu na to zasługuje, a poza tym, na upartego, jakichś śladowych elementów metalu można się tutaj doszukać.

Dwa lata po debiutanckim „Antichthon” ukazał się drugi album szwedzkiego Planet Rain pod tytułem: „The Fundamental Principles”. Premiera została ogłoszona przez Mighty Music na drugiego maja, więc recenzja jest bardzo świeża. Album nagrany w zmienionym w połowie składzie niesie ze sobą powiew chłodnego, północnego death metalu, okraszonego melodyjną osłoną gitar i klawiszy.
zsamot : Dzięki za typ, poszukam!

Roarback to duński zespół death metalowy. W 2012 roku wydali na własną rękę EPkę „Face The Sun”. W styczniu natomiast, nakładem Mighty Music ukazała się ich pierwsza płyta pod tytułem „Echoes Of Pain”. Znalazły się na niej wszystkie cztery utwory z EPki oraz sześć nowych pozycji. Razem daje to blisko czterdziestominutowy materiał, którego najlepiej słuchać w miłej atmosferze, tak jak koledzy z okładki.

„Wither” to drugie pełnometrażowe dzieło szwedzkiego, death metalowego Descend. Jest to tak zwane melodyjne odgałęzienie gatunku z typowym goteborskim brzmieniem, choć zespół pochodzi ze Sztokholmu. W muzyce Descend odnaleźć można jednak znacznie więcej, a to za sprawą wielu wyciszeń, akustycznych urozmaiceń i dodatkowych gitarowych aranżacji. To właśnie dlatego na Metal Archives genre Descend określone jest jako progressive melodic death metal.

Z mroźnej Finlandii, za sprawą Delayhead, dociera mocno schłodzone, ale niezwykle rozgrzewające „Vol. 80%”. Energiczna dawka heavy metalu, ubrana w oryginalną szatę, porywa z każdym łykiem coraz bardziej. Co ciekawe, pod względem graficznym „Vol. 80%” różni się od debiutu tylko kolorem napisów i podwojeniem voltażu, bowiem pierwszy tytuł brzmi „Vol. 40%”. Aż strach pomyśleć z jaką mocą trzeba będzie się zmierzyć przy następnej płycie, a będę chciał na pewno, bo „Vol. 80%” okazało się świetną pozycją i bardzo ją polubiłem.



