
Z informacji na kopercie promocyjnego egzemplarza "Headless Kingdom" wynika, że Bloodstained liczy sobie trzynaście wiosen i ma już na swoim koncie dwa pełne albumy i dwa splity. W szoku więc jestem, że wcześniej o tym zespole nie słyszałem, chociaż z drugiej strony po parokrotnym przesłuchaniu "Headless Kingdom" aż tak bardzo mnie to nie dziwi.

Duże wrażenie robi zespół Stream City swoim oszustwem. Oryginalny rockowo-folk metalowy skład z Kopenhagi wyprodukował muzykę energiczną i pełną niespodzianek. Gatunki i style mieszają się tu tworząc kalejdoskop wrażeń, ale wszystko spina klamra pewnej ludowej żywiołowości układając się w album spójny, nowatorski i bardzo interesujący.

Wbrew pozorom Ciccone Ritchie to nie jest nazwisko i imię ani projekt solowy tylko, regularny rockowy skład z Kopenhagi. Skąd pomysł na taką nazwę zespołu nie wiem, w internecie wyskakuje, że tak nazywa się syn Madonny. Nie mam pojęcia czy ma to jakiś związek, w każdym razie szyld beznadziejny i jak dla mnie wręcz zniechęcający. Od razu też pomyślałem, że to jakaś lipa i nie będę tego recenzował, jednak Ciccone Ritchie broni się muzyką, co w końcu przecież jest najważniejsze.

Arbeit to indywidualny noise ambientowy projekt przodownika pracy Arbeitera, znanego ze swojego głównego tworu Hoarfrost. Wydana w 2013 roku „Budowle Socjalizmu Nasza Duma” to dość krótka, szczególnie jak na ambient, próbka jego możliwości, która, jak wynika z okładki, powstała już ładnych parę lat wcześniej. Płytę cechuje oryginalna koncepcja zanurzenia się, za pomocą ciężkich ambientowych dźwięków, w ponure czasy komunizmu, co, moim zdaniem, udało się bardzo dobrze.

Khroma pochodzi z Helsinek i jest to zespół, który, w związku z promocją albumu „Collapse”, nawiedzał nasz kraj i jak naliczyłem na ich zeszłorocznej rozkładówce, w 2014 roku, Polsce zagrał aż jedenaście koncertów. Na pewno więc są tacy, którzy ich już znają. Ja z ich twórczością spotkałem się po raz pierwszy i pewnie dlatego z początku odstraszyła mnie dyskotekowa okładka płyty. Jak ktoś ma podobne odczucie to spieszę uspokoić, że wprawdzie elektroniki tu co nie miara, ale zamiast tanecznych bitów, w środku znajdziemy ociężały i otępiający industrial sludge metal.

„Afirmation Of Life” to EPka zespołu The Digital Angel, wydana trzy lata po debiutanckiej płycie „On The Side Of The Angels”. Właściwie to dobrze nie wiem czy nazwę należy pisać z “the” tak jak to zrobiłem, gdyż w internecie wszędzie jest bez tego przedrostka, ale na mojej płycie z każdej strony widnieje jak wół The Digital Angel, więc tego się trzymam. W każdym razie jest to elektroniczny gothic rock / metal robiący całkiem przyzwoite wrażenie.

Inhumanity to białostocki projekt, którego autorem jest Tom D. obsługujący wszystkie instrumenty i jak zapomniano dodać w okładce, nie tylko instrumenty, bowiem jest tu trochę efektów specjalnych i ewidentnie nieprawdziwa perkusja. Muzyka jest instrumentalna i jak sugeruje okładka, kosmiczna. Wskazuje na to właśnie ta jej elektroniczność i przy odrobinie dobrej woli można odnaleźć spójność dźwięku i obrazu. Mimo to całość niezbyt przypadła mi do gustu i nie uważam, żeby była to interesująca pozycja.

Paranoiczny twór Terra Tenebrosa pochodzi ze Sztokholmu i straszy od 2009 roku. Wydawniczo zadebiutowali w 2011 płytą „The Tunnels”. Faktycznie ich utwory można porównać do pełnych przeraźliwej zagadkowości, niebezpiecznych tuneli. Napotkamy w nich na post/black/doom/ambient/drone/sludge metal, który Encyclopaedia Metallum nazywa avant-garde metalem i ta ogólna nazwa wydaje się być najbardziej odpowiednia.
zsamot : Jak zawsze - super recka. ;) Poszukam, posłucham, ...

Niegdysiejszy Northwail, po przepoczwarzeniu się w Deconstructing Sequence, wydał swoją druga EPkę. Myślę, że materiał szesnastominutowy skierowany jest głównie do ewentualnych wydawców i do prasy, a w mniejszym stopniu dla ludzi do słuchania, nawet jeżeli chęci twórców byłyby inne. Ja przynajmniej raczej nie puszczam sobie takich płyt, a już na pewno bym takiej nie kupił. Zamiast więc wydawać co roku dwa lub trzy kawałki proponowałbym to połączyć i sklecić coś większego, tym bardziej, że muzyka Deconstructing Sequence zasługuje na ujęcie jej w konkretne ramy.
zsamot : Już słucham, dzięki za namiar. ;)

Jak tak się człowiek wkręci w pisarstwo muzyczne i zaczyna otrzymywać do recenzji płyty z bliższego i dalszego otoczenia, to może odkryć wiele ciekawych rzeczy, do których sam nigdy by nie dotarł. Ostatnio na przykład nawiedził mnie Jesus, a że jestem niewierzący skierował mnie prosto do bram piekła.

Scarlet Skies to metalcoreowa kapela z Warszawy, która zadebiutowała w 2013 roku albumem „No Warning Shot”. Wrażenie robi już okładka, która nie daje większych szans na przeżycie. Po otwarciu można przekonać się, że niefortunny uciekinier ścigany był przez policję. Całe pudełko jest efektowne i choć grafika jest banalna to sam pomysł robi wrażenie. Muzycznie Scarlet Skies również potrafi huknąć bez ostrzeżenia w potylicę i zostawia po sobie naprawdę dobre wrażenie.

Pod koniec 2014 roku Słoweńska Noctiferia wydała swój piąty album „PAX”. Od poprzedniego minęły cztery lata, ale nie wiem na ile zespół się zmienił w tym czasie, bo nie znam jego poprzednich dokonań. Wiem tylko, że skład został rozszerzony o klawiszowca Damjana Tomoskiego, a muzykę określiłbym jako sludge metal, co odbiega od opisów na Metal Archives.

Lia Fail to, znajdujący się w Irlandii, wielki kamień koronacyjny, któremu lokalne mity przypisują różne magiczne zdolności. Stał się też źródłem inspiracji dla wielu artystów, którzy nazwali w ten sposób swoje zespoły, nie tylko muzyczne, ale i na przykład pieśni i tańca. Jest też polska grupa o tej nazwie, ale ja dziś o włoskim Lia Fail, który pochodzi z Bolonii i wykonuje neofolk.

„Redemption Waves” to drugi album belgijskiego rock / metalowego 23 Acez. Jest w nim zawarta dawka rock and rolla o raczej umiarkowanej ostrości i dość zróżnicowanej konsystencji. Mimo, że są tu i bardziej zadziorne hard rockowe kawałki to jest to pozycja dla osób preferujących trochę bardziej umiarkowane i wyważone dźwięki.

Hiszpański Distance to istniejący już dziesięć lat zespół, który jednak zadebiutował płytowo dopiero pod koniec ubiegłego roku. Wydany pod szyldem Mighty Music album „I” prezentuje solidną dawkę intensywnego groove metalu. Można by to chyba też nazwać mocnym thrash metalem, ale o nowoczesnym metalcoreowym brzmieniu.

Czekałem, czekałem, oj z jaką wielką niecierpliwością czekałem na powrót The Crown po 6 latach muzycznej przerwy, jaką to sobie Szwedzi zafundowali. Nie będę ukrywał, że ich były wtedy, a obecnie znów współpracujący z nimi frontman, nie próżnował, albowiem w międzyczasie fani jego oryginalnego głosu mogli go podziwiać w One Man Army And The Undead Quartet, jednakże kiedy nadeszła propozycja powrotu do macierzystego bandu Johan Lindstrand nie wahał się ani chwili, przez co OMAATUQ przestało istnieć.
lord_setherial : Kupa totalna,co za ciulowy i niespójny album. Nic tu nie przykuło mej uwag...

Forest Whispers to jednoosobowa inicjatywa stacjonującego w Błoniu Herna. Swój projekt powołał do życia w 2013 roku, a już w następnym zaprezentował najpierw demo „Duchy Lasu”, a w grudniu płytę „Magiczny Las”. Jest nie tylko autorem i wykonawcą swojej muzyki, ale nawet nagrał ją u siebie w domu. Tylko większość tekstów i oprawa graficzna powstały przy udziale osób trzecich.

Baal Berit to death metalowy twór z Mińska Mazowieckiego, który działał przez kilka lat w połowie lat dziewięćdziesiątych. Kiedyś nawet zdarzyło mi się być na ich koncercie, a po ich istnieniu został mi jeszcze ślad w postaci pierwszego dema „Imprecate Human Race”. Ponieważ wszędzie w internecie funkcjonuje to samo krzywe zdjęcie co na Metal Archives, to zamieszczam swoje zdjęcie, własnego egzemplarza. Może też nie jest idealnie wyprofilowane, ale uwierzcie mi, że się starałem.



