Lunaris jest jednym z tych zespołów, o którym powinno być głośno, ale z perspektywy czasu nikt nie wspomina o tej formacji. Zachętą powinien być już fakt, ze w skład Lunaris wchodzą m.in. muzycy Spiral Architect. Znając dokonania tej genialnej progmetalowej kapeli można by się było spodziewać kolejnego ultratechnicznego albumu.
W liczbie wydawnictw sygnowanych logiem zespołu można się pogubić - a to EPki, a to koncertówki, a to coś z coverami, a to jakieś demówki ... ach - trochę za dużo marketingu. Od czasów wydania "Black To The Blind" zespół kazał czekać aż trzy lata na swój następny pełnowymiarowy krążek studyjny. Wyślę jednak, że okres wyczekiwania został wynagrodzony, bo "Litany" to moim zdaniem najlepszy krążek Vadera.
Nie wiem jak to się stało, ze Lost Soul jeszcze nie wbił się do krajowej czołówki death metalu. W końcu "Ubermensch", poprzedni krążek grupy, prezentował całkiem oryginalne podejście do gatunku, dobry poziom techniczny i kompozycyjny.
Bez dwóch zdań "South Of Heaven" jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych krążków metalowych wszechczasów, mając zarówno tyle samo zwolenników co przeciwników. "Reign In Blood" wyznaczał ówczesną granicę ekstremy, toteż Slayer słusznie nie podążył dalej tą ścieżką i zaczął eksplorować inne rejony. "South Of Heaven" jest więc albumem zupełnie innym od poprzedniego.
"Zdrada thrashowych ideałów!" - takie słowa padały z ust krytyki, gdy ukazał się "czarny album" Metalliki. Bez dwóch zdań jest to najbardziej kontrowersyjny album w historii metalu, na którym ojcowie chrzestni thrashu diametralnie zmieniają styl. Co by więc nie napisać na temat tego krążka, zawsze ktoś będzie czuł się urażony.
Nie mam wątpliwości, że Atheist był chyba najbardziej pechowym i niedocenionym zespołem metalowym wszechczasów. Po nagraniu pierwszego krążka tragicznie zginął świetny basista Roger Patterson, a obydwa krążki zespołu choć prezentowały rewelacyjny poziom, to w wyniku fatalnej promocji przepadły na rynku. Przed nagraniem "Elements" w składzie nastąpiły poważne zmiany personalne, a zespół podpisał kontrakt z Music For Nations. Lider formacji Kelly Schaeffer chciał chyba tym albumem udowodnić poziom grupy, toteż pokusił się o nagranie albumu w pewnym sensie konceptualnego.
"Ride The Lightning" jest takim "czarnym koniem" w dyskografii Metallicy. O ile "Master Of Puppets" to niepodważalny klasyk, o tyle każdy kolejny krążek niósł powody do pewnych zarzutów. O drugim krążku Hetfielda i spółki mówi się chyba najmniej - z jednej strony dobrze a z drugiej źle. Dobrze - bo jest to album, do którego nie można się przyczepić, źle - bo jest to album tak dobry, że zasługuje na jeszcze większe uznanie.
To, że Norwegia jest potęgą metalowego światka to nie podlega dyskusji. Oprócz czołowego towaru eksportowego jakim jest black metal istnieje mnóstwo zespołów, które chcą łamać bariery, gdzie za przykład mogą posłużyć choćby Spiral Architect, Arcturus i Atrox. Do tego grona można także zaliczyć Winds.
Po tragicznej śmierci Cliffa Burtona w jego miejsce do zespołu Metallica dołączył znany z Flotsam & Jetsam Jason Newsted. "Master Of Pupperts" wydawał się być nie tylko albumem, który umieścił formację na tronie metalowego grania, ale był punktem odniesienia do dalszego rozwoju nurtu. Ciężko jednak jest zejść z obranej ścieżki, jeśli jest ona dobra, a "...And Justice For All" doskonale to pokazuje.
Kto by przypuszczał, że "Sons Of The Northern Darkness" będzie ostatnim krążkiem Immortal. Na szczęście zespół nie zrobił płyty na odczepnego i nagrał kolejne osiem świetnych blackmetalowych utworów. Z góry mówię, że świetnych, gdyż formacja już wcześniej pokazała swoją oryginalność oraz to, że muzycy potrafią pisać rewelacyjne utwory.
No i oto otrzymaliśmy pierwsze oficjalne demo poznańskiego Infinity. Zespół już wcześniej miał okazję zaprezentować się lokalnej widowni podczas kilku koncertów w Poznaniu. Wraz z "Infinite War" otrzymaliśmy cztery heavymetalowe kawałki bardzo mocno osadzone w stylistyce Iron Maiden.
Zespołem tym zainteresowałem się ze względu na osobę Lyle'a Livingstone'a, który nagrał fenomenalne partie klawiszy na debiutanckim krążku Dragonlord. Muzyka Psypherii daleko odbiega jednak od dokonań zespołu Erica Petersona. Gdyby zorganizowano konkurs na najdziwniejszy zespół metalowy to Psypheria mogłaby znaleźć się w czołówce.
Dan Swano raz po raz wpada na świetne pomysły, które realizuje poprzez przeróżne projekty muzyczne. Ten genialny muzyk, który rozpoczynał karierę w legendarnym Edge Of Sanity, czaruje nie tylko eklektyzmem stylistycznym, ale swoistym wizjonerstwem. Pan.Thy.Monium uchodzi za najbardziej "progresywny" z jego projektów.
Komentarze zsamot : Jednak debiut był chyba łatwiejszy... W każdym razie poprosiłem owe...
Harlequin : ja rzadko wracam do tego wydawnictwa, ale muzyka naprawde intrygująca....
Nasza największa eksportowa gwiazda metalowa Vader nigdy nie byłą wymieniana jako pionier czy reprezentant technicznego death metalu. Debiutancki "Ultimate Incantation" może nie porywał zawartością, ale pozwolił grupie zostać zauważoną, jako że prezentował trochę inne podejście do death metalu. Vader postawił na bezpośredniość i czad, ale robił to inteligentniej niż Cannibal Corpse.
Zespół Hunter oraz firma Złoty Melon dowodzona przez Jurka Owsiaka podpisali kontrakt licencyjny z Mystic Production. Współpraca zaowocowała dwu płytowym (DVD/CD) wydawnictwem "Holy Wood". Płyta miała swoją premierę 30 listopada 2006. Na płycie DVD znajdują się dwa koncerty, zarejestrowane podczas Przystanku Woodstock 2003 oraz 2004. Poza koncertami możemy obejrzeć również niektóre teledyski, wywiad przeprowadzony w sali prób, zdjęcia oraz bootlegi.
Spośród całej gamy nieszablonowych zespołów ze stajni The End Records jeden z nich zwrócił szczególną uwagę. Sculptured nigdzie nie był reklamowany jako coś przełomowego, udziwnionego, ale był określony mianem awangardy. Nic nie szkodzi zatem przesłuchać, co chłopaki grają ... Okazuje się, że "The Spear Of The Lily Is Aureoled" to perełka nad perełki, która przez całe lata leży przykryta kurzem, zapomniana. Nie oznacza to wcale, że debiut Sculptured to coś przełomowego, coś co łamie bariery, jest jednym wielkim popisem... raczej nie o ten kierunek mi chodzi. Dawno jednak nie słyszałem tak czarującego, ślicznego i ujmującego krążka.
No i oto mamy drugi, jak dotąd ostatni, album geniuszy ze Sleepytime Gorilla Museum. Już pierwszy krążek zespołu postawił ich w czołówce światowej awangardy (mówiąc w uproszczeniu), więc "Of Natural History" musiałoby być co najmniej równie dobre, a nawet lepsze, aby przesunąć granice gatunku jeszcze dalej.
Wypadałoby, aby dobra wytwórnia płytowa obok kilku kapel, na których zbija kasę, posiadała w swoich szeregach zespoły, które naprawdę mają coś do powiedzenia i zaoferowania słuchaczowi. Nie inaczej jest w przypadku The End Records, które zbija kokosy na fenomenalnej i odkrywczej muzyce Lordiego. Zanim jednak w szeregach tej wytwórni pojawił się Unexpect, bezkonkurencyjnym molochem był własnie Sleepytime Gorilla Museum. Co więcej - jest to jeden z tych zespołów, ktego nie można do niczego porównać i dla którego nie ma granic w muzyce.
Komentarze Harlequin : mnie akurat ten album najmniej podchodzi :P ale najnowszy "In glorious times" jes...
dymek : A słyszałem... dotarłem do Sleepytime Gorilla Museum szukając zespo...
Harlequin : Tak z ciekawosci chcialem zapytac czy ktos z Was slysyal ta zacna kapelke :)...
Estradasphere to kolejny wynalazek The End Records. Jest to jednak jeden z tych zespołów, o których mało się mówi. O ile w przypadku Stolen Babies "There Be Squabbles Ahead" czy Unexpect "In A Flesh Aquarium" czy ubiegłorocznym Sleepytime Gorilla Museum "Of Natural History" było w pewnych kręgach głośno, o tyle "Palace Of Mirrors" przeszło bez echa i chyba tak zostanie.
Stolen Babies jest jednym z najświeższych zdobyczy The End Records w zwiążku z czym można się było po zespole spodziewać nonszalanckiej awangardy. O zespole było głośno już dużo wcześniej z tego powodu, że już na EPce "Stolen Babies" zespół nie stronił od instrumentów niekonwencjonalnych oraz domowej roboty. Pikanterii dodawało nawet samo zdjęcie zespołu zamieszczone na stronie wytwórni - stylizowane na lata 30. ubiegłego wieku. Spodziewałem się więc jeszcze bardziej zmasowanego ataku aniżeli Unexpect.

