Za sprawą "Anno Domini High Definition" warszawski Riverside rozpoczyna nowy rozdział w swojej twórczości. W zasadzie po zakończeniu muzycznej trylogii nie było wiadomo czego się spodziewać po Riverside. Zresztą, każdy poprzedni album prezentował inne oblicze zespołu, choć odnosiłem wrażenie, każde następne wydawnictwo traci na poziomie. Obawiałem się, czy oby muzycy Riverside nie zabrną w kozi róg, czy znajdą pomysł na nowe oblicze. Chyba niepotrzebnie się martwiłem, bo takowy znaleźli. Pytanie tylko czy dostałem to co chciałem.
Komentarze Ignor : Neuma, Kobong też niczego sobie :)
sakic666 : Dzięki, zabieram się za słuchanie. Chodzi mi o to, że nie znam wielu po...
Harlequin : prosze: Lux Occulta, Decapitated, Violent Dirge. A co ? Polacy to graja j...
Już sam tytuł siódmego albumu studyjnego Marilyn Mansona wprawił fanów zespołu w konsternację porównywalną do tej towarzyszącej niespodziewanemu powrotowi Twiggy'ego Ramireza do składu. Dla jednych był to świadomie wykorzystany slogan, będący rutynowym potwierdzeniem upadku artysty, który zdając sobie sprawę z twórczego wypalenia desperacko chwyta się formatów z przeszłości. Dla drugich inteligentnym, metaforycznym zestawieniem wyrazów o wykluczającym się wzajemnie znaczeniu, złośliwie kontrastującym z solidnym i zaawansowanym materiałem. Odsłuch płyty "The High End Low" owszem - definitywnie ucina wszelkie spekulacje na temat budzącego wątpliwości znaczenia winiety tytułowej, tematyki i formy, ale koniec końców pozostawia u słuchacza ambiwalentny stosunek do jej muzycznej zawartości.murderbydolly : ten High end of LOW jest naprawdę LOW...ciągłe jęki i zawodzenia +...
Druga połowa lat 90. okazała się niezwykle płodna w pojawiające się jak
grzyby po deszczu kapele rodem ze Skandynawii, które jako artystyczny
środek przekazu swej sztuki obrały melodyjny death metal. Jedną z nich
była, co prawda powstała jeszcze w 1994 roku Eternal Tears Of Sorrow,
zanim jednak mogli oni świętować swój płytowy debiut musiało minąć
jeszcze parę lat. I tak oto w 1997 roku za sprawą Spinefarm Records na
rynku muzycznym pojawia się "Sinner's Serenade", album może nie w
pełni dopracowany, ale za to stojący na dość dobrym poziomie.
Niemieckie Atrocity, ekipę dowodzoną przez Alexandra Krulla, zdecydowana większość kojarzy z pseudogotyckiego pitolenia i dwóch krążków z coverami hitów lat 80-tych. Są jednak tacy, którzy pamiętają ich jako band death metalowy, który w pewnych kręgach do dziś cieszy się sporym uznaniem.
Komentarze leprosy : To, co stanowi o jego sile to fakt, że obala ona obraz niemieckiej szkoły me...
zsamot : Życie jest przewrotne, dostałem reedycję Napalm z EP-ką The Hunt,...
zsamot : Bardzo cennna i merytoryczna recenzja... Nie mogę się do tej płytki zabr...
Gdyby zapytać kogokolwiek o to, aby wymienił polskie zespoły deathmetalowe początku lat 90-tych, w pierwszej kolejności poleciałyby takie nazwy jak Vader, Armagedon, Dragon czy Creation Of Death. Podejrzewam, że twórczość trzech ostatnich z wymienionych przeze mnie kapel i tak mało kto zna, ale nie w tym rzecz. Jestem niemal pewien, że praktycznie nikt nie wymieni w tym gronie warszawskiego Violent Dirge. Nic dziwnego, grupa miała spory niefart, że jej pierwszy pełny materiał ukazał się w momencie, gdy death metal osiągał szczyt muzycznego wyrafinowania.
Komentarze DEMONEMOON : No były jakieś próby wydania tego materiału na CD ale spaliły na pa...
Harlequin : Chyba lepiej sie w mp3 zaopatrzyć niż MC w tym przypadku. Licze, że ki...
DEMONEMOON : No na owe czasy nikt tak chyba nie grał w naszej macierzy,to były czasy...
Nigdy wcześniej nie wykazywałam jakiejkolwiek formy zainteresowania włoską sceną dark independent - bynajmniej nie z powodu lekceważącego stosunku i uprzedzeń do tego państwa (niby dlaczego), a raczej z racji kompletnego braku głębszych wartości taśmowo produkowanej muzyki włoskiej. Moje uczucia przeszły absolutną metamorfozę w dniu poznania rzymskiego zespołu Anima Virus. Początki tej grupy sięgają jeszcze lat 90, wtedy pod innym szyldem i z innymi priorytetami wędrowali z miernym skutkiem po niwie post-punku, udając kolejnego krzewiciela pierwszych nauk Bauhausa, Echo And The Bunnymen czy The Cure. Na szczęście dla projektu i koneserów gatunku zdecydowali się na przeobrażenie z punkowych buntowników na schyłkowców rocka gotyckiego. I chwała im za to.
Komentarze Harlequin : Polecam. Mnie sie płyta podoba. Tylko, że dla fana technicznego łomotu...
Ta warszawska thrashowa grupa wcale nie jest nowym graczem na rynku
metalowym. Istnieje prawie 10 lat a jednak nie wydali materiału, który
powaliłby na kolana. Ciągłe zmiany składu, przez który przewinął się
mi.n. Maciek Taff znany teraz z Rootwater, i schodzenie z jednego stylu
muzycznego na drugi na pewno nie pomagały zespołowi. Miałem okazję żeby
poznać ich wcześniejsze dokonania jednak nie zrobiły na mnie wrażenia.
Ba, wręcz mnie do tej grupy zniechęciły (wystarczyło, że usłyszałem
przeróbkę "Smooth Criminal" Jacksona żeby od razu mnie odrzuciło). Całe
szczęście, że tamte czasy minęły i teraz bracia Jung wzięli się za
siebie i nagrali materiał, który jest naprawdę wyśmienity. Zwerbowali naprawdę utalentowanego wokalistę, którym jest Rafał "Kefir"
Wachnicki i postanowili zerwać z niechlubną przeszłością.
Komentarze jedras666 : Mój błąd. Oczywiście, że 20 lat. Wyrażam skruche i przepraszam...
Harlequin : z tego co wiem, to Testor istnieje coś koło 20 lat. W 1997 wydali dobry albu...
Satyr84 : Ta warszawska thrashowa grupa wcale nie jest nowym graczem na rynku met...
Kto bacznie przypatruje się włoskiemu rynkowi muzycznemu (pewnie takich niewielu) i orientuje się który gatunek obecnie cieszy się tam największym powodzeniem a do tego potrafi w szybki sposób kojarzyć fakty (nazwa + muzyka + warstwa tekstowa) i łączyć je w logiczną całość bez problemu powinien poradzić sobie z "zaszufladkowaniem" zespołu Lunacy Box. Zadanie ułatwia jeszcze wizualny aspekt, tj. estetyka grafiki zdobiącej przód okładki debiutanckiego albumu kwartetu. Czy nie mamy przypadkiem do czynienia z kolejnym zespołem powstałym na fali włoskiego rocka gotyckiego XXI wieku? Racja.
I oto jest! "Kingdom Of Welcome Addiction" - nowe wydawnictwo sygnowane
przez Chrisa Cornera i resztę projektu IAMX. Oczekiwane z jeszcze
większym pożądaniem od listopadowego koncertu w warszawskiej Proximie.
I oto napięcie opadło - nowa płyta ujrzała światło dzienne i... wpadła
w niejedne ucho. Raz żywa i rytmiczna, że nie sposób usiedzieć w
bezruchu, innym razem nostalgiczna i klimatyczna, wprawiająca w zadumę.
Słowem - IAMX w całkowitej krasie i formie.
Komentarze Aphra_Sayuri : Muszę przyznać, że całkiem przyzwoita płyta :> Na pewno leps...
minawi : Muszę przyznać, że całkiem przyzwoita płyta :> Na pewno leps...
Aphra_Sayuri : ojjj trza sie zaopatrzyć! No widzi kolega co tutaj mój przedmówc...
Takimi płytami obala się mity. Pop często uchodzi jako gatunek dla mas, będący raczej produktem zaspokajającym chwilowe zapotrzebowanie na dany typ muzyki. Wartościowych wydawnictw jest w tym nurcie jak na lekarstwo. Najnowszy, piąty już studyjny album Gavina Castletona, znanego ze współpracy z Gruvis Malt, to w dużej mierze album popowy. Jednak to, co usłyszymy na "Home" powinno sparaliżować poziomem każdego, kto ma otwarty umysł na muzykę, bo takie albumy powstają raz na kilka lat.
"The Unknown" to debiutancki materiał grupy Tesserakt ze Stalowej Woli. Co by nie mówić, ale po przesłuchaniu tych sześciu w pełni instrumentalnych numerów niejeden szeroko się uśmiechnie licząc, że oto mamy w kraju kolejny bardzo dobry progmetalowy zespół.
Już jakieś 8 lat temu przestałem wierzyć, że progmetal jako gatunek jest w stanie zaoferować słuchaczowi coś brzmiącego świeżo, pozbawionego rzemieślnictwa, rzucającego nowe spojrzenie na ten nurt. Wydawnictwa godne uwagi można było policzyć na palcach jednej ręki, ale i one rzadko goszczą u mnie w odtwarzaczu. Sytuacja ta może się zmienić za sprawą debiutanckiego albumu pochodzącej z Oklahomy grupy Vangough.
Komentarze Harlequin : Luz blues, mnie też sie bardzo podoba. Tymczasem u mnie Meshuggah "ObZe...
RavenInFire : daj mi trochę czasu na zapoznanie się ;-)
Harlequin : i jak wrażenia ?
Contorted to kolejna formacja, którą można nazwać perełką z lamusa. O istnieniu grupy, założonej przez byłych muzyków Brutality i Eulogy, wie zapewne mało kto, a to głównie ze względu na fakt, że nie ma ona podpisanego kontraktu z żadną wytwórnią fonograficzną. Szkoda, że taka sytuacja ma miejsce, gdyż materiał zarejestrowany na drugim i póki co ostatnim krążku Contorted to miód na uszy dla miłośników gatunku.
Komentarze DEMONEMOON : o!kurde 8 fala hamerykanckiego DM? :D :wink: Trzeba obczaić. Ps A...
Pierwsze wrażenie słuchacza przy wieczornej sesji z "Inner Pale Sun" będzie kojarzyć się nieodłącznie z muzyką
autorstwa Dead Can Dance, zwłaszcza z epoki "Within the Realm of the
Dying Sun". Można rzec, niezmiernie upraszczając i skazując tę grupę na
etykietę epigoństwa, iż cała twórczość tego szwedzkiego duetu to echa
twórczości tej brytyjskiej grupy. Nigdy zresztą ta inspiracja nie była
przez Petera Peterssona, lidera Arcany, negowana.
No proszę! Niby w death
metalu wszystko już zostało powiedziane i cholernie trudno jest
nagrać coś naprawdę ekscytującego, niektórym jednak ta
sztuka się udaje. Zdarza się też tak, że ta sztuka udaje się
już na pierwszym pełnometrażowym albumie. Przełom w tym cholernie
brutalnym stylu? Muszę was trochę zawieść - "Orcales" nie
przynosi żadnej konkretnej rewolucji, co nie zmienia faktu, że
album ów sponiewierał mnie doszczętnie.
Komentarze Sumo666 : Mozna posluchac :) Ale szału nie ma :)
DEMONEMOON : ano słucha sie chłopaku,słucha :wink:
DEMONEMOON : no nie jest to pod wzgledem brutalnosci EXECRATION gdzie w takim PENETRATI...
Sam już nie wiem, co skłoniło mnie do zapoznania się z najnowszym
materiałem grupy Endstille - "Verfuehrer" - czy to nazwa grupy
(koniec ciszy) czy może okładka płyty przedstawiająca, zgodnie z
informacjami zawartymi na jednym z portali, germańskiego cesarza
Wilhelma II w stroju zbroczonym krwią, czy też zwykły ślepy traf. Jedno
jest pewne - Niemcy z "Endstille" na swoim szóstym już w całej karierze
długograju atakują nas potężną dawką szybkiego, bluźnierczego black metalu. A co najważniejsze, ich wypociny nie wieją nudą.
Motörhead jest żywą legendą, zespołem ikoną, która wyrosła w połowie
lat 80-tych w Wielkiej Brytanii. Zasłużyli sobie na miano kultowej
kapeli, zarówno innowacyjnością połączoną z prostotą swojej muzyki, jak i niemałym wkładem przy tworzeniu się nowego oblicza rock'n'rolla w
tamtych czasach, będącego mieszanką hard rocka, heavy, speed i thrash
metalu.
Jak ja się cieszę że
powstają jeszcze takie płyty. Bo choć nie porażają siłą i mocą
wyrazu to i tak zaspokajają w pełni potrzeby muzycznych
konserwatystów, zmęczonych narzekaniem na współczesną,
rozbudowaną do granic absurdu scenę progresywnego rocka i metalu.
Album „Blood” to znakomita odtrutka na nowoczesność. Na próżno
tu szukać wirtuozerskich popisów instrumentalnych, czy
karkołomnych figur rytmicznych - cały repertuar robi wrażenie
podporządkowanego jednej konkretnej muzycznej koncepcji.
Co tu można napisać o naszych heavy metalowcach z Kata? Czy jest ktoś
na tej stronie, kto nie zna Romka Kostrzewskiego i s-ki? Oczywiście są
to pytania retoryczne. "Metal And Hell" to był debiut, dzięki któremu,
ten wówczas młody zespół wybił się z ciemności podziemia, później była
wyjątkowo świetna koncertówka pod szyldem "38 Minutes Of Life", jednakże dopiero na "Oddechu..." Kat pokazał
co tak naprawdę w nim drzemie.Satyr84 : Jedna z najgorszych recenzji, jakie ostatnio czytałem. Same ogólniki, jedyna...
Sumo666 : Ta płyta to klasyka-rzeznika :)
Każda płyta Isis to wielkie muzyczne wydarzenie i niemal gwarancja muzycznej uczty na bardzo wysokim poziomie. Dało się jednak zauważyć, że na poprzednim albumie „In The Absence Of Truth” grupa odeszła nieco od ambientowych motywów na rzecz bardziej post-rockowych dźwięków, co w moim odczuciu wyszło zespołowi tylko na plus. „Wavering Radiant” narobił zamieszania wśród fanów i krytyki na długo przed premierą, gdyż w internecie był przeciek i można było się zapoznać z zawartością płyty. A ta nie pozostawiła złudzeń – powstał bardzo kontrowersyjny materiał.
Komentarze minawi : a mi się nawet podoba - zwłaszcza "Ghost Key" oraz "20 Minutes/40 Year...
Ignor : Jeśli "Wavering Radiant" potraktować by jako daleko idący "eksperyment"...

