Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Visage - Visage

Początek lat '80. Grupa młodych zapaleńców w obawie przed monotonią setów DJ'skich, a co za tym idzie upadkiem własnego klubu postanawia założyć studyjną grupę. Cel był jeden - dostarczać muzyki złaknionym gorących, tanecznych nocy młodym bywalcom klubu Blitz. Któż mógł zgadnąć, że założona wówczas grupa Visage odniesie pełnometrażowy sukces na całym świecie zaś swą pierwszą płytą zdefiniuje zarówno modę, sposób bycia jak i samą muzykę tożsamą z ruchem new romantic, wtedy jeszcze nazywanym "blitz kids"?
Uwielbiam grupy, które swój pierwszy album nazywają podobnie jak siebie, a mało tego na szczycie playlisty zamieszczają utwór obdarzony takim samym jak płyta i grupa, tytułem. Łatwo wówczas określić co i jak muzycy zamierzają prezentować, no i czemu ma służyć ich artystyczna wizja muzycznego świata. Z Visage jest podobnie.

Wystarczy wysłuchać pierwszego, "Visage" a już wiemy, że następne kilkadziesiąt minut należeć będzie z grubsza do muzyki i rytmu wylewających się z syntezatorów. Byłoby jednak niezwykle krzywdzącym, gdybyśmy tak uogólnili to co płyta ma do zaoferowania, bowiem na twórczość Brytyjczyków składa się cała gama niebanalnych brzmień. Począwszy od klasycznych instrumentów (tutaj w roli głównej występują smyki oraz dęciak) aż po żywą perkusję, dzielnie wspomagającą linie melodyczną, gitarę, no i wspomniany już syntezator.

Dźwięki zawarte na "Visage" mają w sobie coś niebanalnego, zupełnie tak jakbyśmy uczestniczyli w wielkiej uczcie muzycznej rodem z wystawnych pałaców, podkręconej jednak tak by poważną myślą i wiekiem publiczność, móc wymienić na młodych, pełnych pasji i idei artystów. Dodatkowo wszystko brzmi tak ambitnie, sterylnie, idealistycznie, zupełnie tak jakbyśmy mieli odpłynąć w świat rzeczy wzniosłych, pozwalających oderwać się od codziennej powierzchowności. Nic zresztą dziwnego, ostatecznie Steve'owi Strange'owi oraz Rusty'emu Egan'owi (twórcy Visage) chodziło o to by najpierw "podawać" a później i tworzyć ambitną muzykę, nadającą się jednak także do radosnego tańca.

Piękna muzyka-piękną muzyką, jednak aby zasłużyć sobie na popularność, trzeba czegoś więcej niż zwyczajne granie w warunkach studyjnych, oraz późniejsze raczenie tak powstałymi kawałkami, klubowej publiki. Krótko mówiąc: ludzie mają oczy, a oczy lubią podziwiać. Okazuje się, że w przypadku obu panów problem praktycznie nie istniał. Fantastyczne stroje i bajeczny makijaż, oba jakby z innej epoki, były nie tylko biletem wstępu do Blitz ale także wizytówką po której można było rozpoznać większość (tym bardziej Visage) nowo romantycznej młodzieży, no a skoro przykład miał iść z góry potrzebny był klip. Bez dwóch zdań dziełem "muzycznej kinematografii" tamtych lat była "Vienna" należąca do Ultravox, jednak "Fade To Grey" rzeczonego Visage, utwór który praktycznie przyniósł grupie największy rozgłos, również może się poszczycić wspaniałą realizacją filmową. Zarówno utwór jak i klip wyrażają właściwie to co w tej muzyce najlepsze. Dekadencki styl życia odznacza się tutaj w wymownych gestach czy mimice twarzy, świetnie skomponowana muzyka zdradza wielkie ambicje, zaś wokal nadaje cudownej sterylności.

Oczywiście nie na "Fade To Grey" kończą się wspaniałe utwory zawarte na debiucie duetu Strange&Egan. Nie można pominąć "Tar", pierwszego singla z owej płyty, który wyróżnia kapitalne solo na saksofonie (w roli saksofonisty John McGeoch znany ze współpracy z Siouxsie & the Banshees), czy też romantyczny "Moon Over Moscow", będący właściwie kanonem new romantic. Mało tego, w dwóch utworach gościnnie udziela się Midge Ure, który już od kilku miesięcy świętował sukces "Vienny". Mowa o "The Dancer" oraz wspomnianym już "Fade To Grey". Zresztą, pod jakim kątem by nie patrzeć, każdy symatyk syntezatorów znajdzie tutaj coś dla siebie.

Trzeba przyznać, że Visage to jedna z bardziej unikatowych grup. Będąc założycielami klubu, panowie Strange i Egan nie tylko dbali o to by panował w nim porządek zaś sety prezentowały się godnie, ale i dokładali starań by dostarczać świeżą muzykę odpowiadającą w każdym calu kształtującej się opozycji dla anarchistycznego chaosu. Na debiutanckim "Visage" opozycja ta odniosła pierwsze doniosłe zwycięstwo, ukazując muzykę z zupełnie innej perspektywy, muzykę która z czasem w mniejszym lub większym stopniu miała wpływ na większość gatunków muzyki elektronicznej.
Tracklista:
01. Visage02. Blocks On Blocks03. The Dancer04. Tar05. Fade To Grey06. Malpaso Man07. Mind of Toy08. Moon Over Moscow09. visa-age10. The Steps
Wydawca: Polydor Records (1980)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły