Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Vader - Revelations

Revelations, Vader, Shambo, Saimon, Nergal, Ureck, Lux Occulta, Peter

Przed piątą płytą „Revelations”, w Vader, nastąpiły zmiany na stanowisku basisty. Po wielu tłustych latach z zespołem rozstał się Shambo, a na jego miejscu pojawił się nieznany nikomu Saimon. Jednak to nie wszystko, bo zmiany można też dostrzec w muzyce. Dalej jest szybko, ciężko i perfekcyjnie, ale…

Ale nie aż tak szybko jak na „Litany”. Przynajmniej nie przez cały czas. Już sam początek „Epitaph” zwiastuje, że Vader nie koniecznie będzie chciał się ścigać ze światłem na złamanie karku. Są więc na tej płycie wolniejsze fragmenty i skoczniejsze rytmy jak choćby ten z początku „The Nomad” lub z „The Code”. Jest też i bardziej rozciągnięta melodia jak w „When Darkness Calls. Z drugiej strony jest też miazga jaką Vader zalewa w „Lukewarm Race”. Tu już nie ma żadnej litości. Tempo zabójcze, perkusja rzeźnicka, solówki doskonałe. Vader zdecydowanie pozostaje sobą, tylko wprowadza do swojej muzyki nowe elementy, niekierunkowane tylko i wyłącznie na szybkość.

Osobnym tematem jest ostatni utwór „Revelation Of Black Moses”. Nie przez cały czas, ale jest to już wyjątkowo dla Vader, powolny i ociężały numer. Zupełnie odmienny od wszystkiego co Vader stworzył do tej pory. Ma apokaliptyczny klimat i tekst. O ile już pierwszy „Epitaph”, zgodnie z tytułem, jest epitafium dla ludzkości, to wizja czarnego Mosesa jest upadkiem nieba i wszelkich świętości. Jest to bardzo ciekawe zakończenie, wartość dodana. Takim jest Peter kompozytorem, że umie realizować się w różnych tonacjach i zawsze wychodzi idealnie.

„Revelations” pokazuje też nowe oblicze Vader pod względem brzmieniowym. Można było już to zauważyć na „Reign Forever World”. „Litany" była krystalicznie czysta. Tak, żeby móc wyłapać każdy dźwięk wśród tych zawrotnych prędkości. Tu barwa jest brudna, bardziej chropowata. Tak jakby w miejsce tych zwolnień, musiał wejść dodatkowy ciężar.

Są i goście. W „Whisper” swoje dwie zwrotki ryczy Nergal, a w dwóch numerach klawiszową robotę wykonuje Ureck z Lux Occulta. A po za tym jest i wszystko co najlepsze, do czego przyzwyczaił nas Vader. Wyśmienite riffy, solówki i same zajebiste kawałki. Z tych, których jeszcze nie wymieniłem koniecznie muszę zwrócić uwagę na „Wolftribe”. Kolejna świetna płyta, nie mogło być inaczej.

Tracklista:

1. Epitaph

2. The Nomad

3. Wolftribe

4. Whisper

5. When Darkness Calls

6. Torch Of War

7. The Code

8. Lukewarm Race

9. Revelation Of Black Moses

Wydawca: Metal Blade Records (2002)

Ocena szkolna: 5+

Komentarze
CrommCruaich : Bardzo lubię, ale nowe też.
skoggtroll : Moim zdaniem ostatnia dobra płyta Vader.
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły