Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

The grejt próba

Wybrałam się dzisiaj na próbę zespołu Grześka i spółki [przepraszam, nie znam nazwy]. Wyszło, że zjawiłam się przed czasem, a reszta dopełzła później. Żeby było wesoło, to Bonar [dom kultury] był zamknięty.
W końcu się zjawili: było ich trzech. Słychać ich było już z 15 metrów, te tradycyjne "K***a!". Wyszłam im naprzeciw.
Po krótkim powitaniku, pamparam pam, usiedliśmy przed Bonarem. Bidulki rozpracowywali jednego szluga na 3, a ja się z nich ryłam.
Po 15 minutach przyjechał gościu na rowerze i otworzył Bonar. Weszliśmy. Schodziliśmy po wyjątkowo stromych schodach. Schiz.
Próba się zaczęłą. Zdążyłam obejrzeć ściany i się rozgościć, kiedy wszystko zgasło. Z przyczyn logicznych działała tylko perkusja.
Jak zwykle nie zawiodły komórki. Ich światło, choć nikłe, zapobiegło glebie o kable i spotkaniu ze statywem.
Wszystko trwało chyba z godzinę. Na czuja wydostaliśmy się po schodach. Później Ramzes włamywał się do bezpieczników.
Wniosek był jeden: nie ma prądu.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły