Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Savatage - Edge Of Thorns

Edge Of Thorns, Savatage, Jon Oliva, Zachary Stevens, Criss Oliva

„Edge Of Thorns” to płyta przełomowa dla Savatage. Powstała w czasie kiedy Jon Oliva postanowił trochę odpocząć od grania z zespołem, a przede wszystkim czuł, że jego głos nie funkcjonuje tak jak powinien. Nie znaczy to, że odszedł, bo jest głównym autorem wszystkich piosenek, współproducentem albumu i zagrał na klawiszach, ale w trasę wieńczącą krążek nie pojechał. Musiano więc znaleźć nowego wokalistę. I wtedy właśnie pojawił się Zachary Stevens, który okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i odmienił oblicze zespołu.

Płyta pierwotnie została wydana w 1993 roku przez Athlantic Records. Ja opisuję jednak reedycję earMUSIC z 2010 roku, w której John Oliva bardzo dokładnie przedstawia kulisy swojej chwilowej absencji oraz pozyskania do składu Zaka. W długiej historii można więc dokładnie przeczytać kto kogo spotkał, co powiedział i co sobie pomyślał, zanim zorientowano się, że jest to osoba idealnie pasująca do muzyki Savatage i potrafiąca nadać jej całkiem nowej jakości. Można też dowiedzieć się jak powstawały poszczególne utwory, które z nich Jon zalicza do swoich ulubionych i dlaczego.

A te są bardzo patetyczne. Muzyka Savatage odznacza się powagą, podniosłością i wylewną uczuciowością. Dużo w niej subtelności i delikatności, ale ma swój mocny wyraz, nawet w tych łagodniejszych fragmentach. Kompozycje tężeją i rozwijają się w znakomitych formach gitarowych i wokalnych, nabierając mocy i żelaznego charakteru. Sztandarowymi tego przykładami są smutny i rosnący w siłę „All That I Bleed” oraz „Miles Away”, ale podobnie zbudowane są „Edge Of Thorns”, „He Carves His Stone”, gdzie Zak wydobywa z siebie najostrzejsze wokale, czy „Degrees Of Sanity”. Mnóstwo tu epickości i takiej teatralnej wręcz estetyki. Muzyka jest krystalicznie czysta, upiększona partiami pianina i bogata w gitarową wirtuozerię. Za najbardziej przebojowe i elektryzujące uważam jednak porażające energicznym patosem „Follow Me” i „Conversation Piece”.

W całości ckliwe są tylko instrumentalny „Exit Music” oraz ostatni „Sleep”. W rzeczonej wersji są jeszcze „All That I Bleed” i pochodzący z poprzedniej płyty, „If I Go Away” w wersjach akustycznych. Uważam, że nie jest to dobrym pomysłem, bo powoduje smętność całej końcówki i zaciera nieco pozytywne wrażenie całości.

Cała, długa historia napisana przez Jona na potrzeby reedycji, nie kończy się na fenomenie nowego wokalisty i na procesie twórczym albumu. Dużo miejsca poświęcił w niej swojemu bratu Crissowi Olivie. To on miał być nowym liderem zespołu i pod jego grę były układane kompozycje. Temu zadaniu rzeczywiście sprostał, znakomicie wybijając się na pierwszy plan, a jego solówki i zagrania czynią „Edge Of Torns” szczytowym osiągnięciem zespołu. To miał być i był jego czas, a wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. 17 października 1993 roku, nad ranem, wracał z żoną z rockowego festiwalu gdzie był zaproszonym gościem. Siedział na miejscu pasażera, gdy z przeciwnego pasa, uderzył w nich samochód prowadzony przez pijanego i karanego za to wielokrotnie kierowcę. Na skutek odniesionych obrażeń Criss Oliva zmarł na miejscu. Miał 30 lat.

Tracklista:

01. Edge Of Thorns 

02. He Carves His Stone 

03. Lights Out 

04. Skraggy's Tomb 

05. Labyrinths 

06. Follow Me 

07. Exit Music 

08. Degrees Of Sanity 

09. Conversation Piece  

10. All That I Bleed 

11. Damien 

12. Miles Away 

13. Sleep

Wydawca: Athlantic Records (1993)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły