Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Samael - Into The Infernal Storm Of Evil

Samael, Into The Infernal Storm Of Evil, Mayhem, Carnage, Vorph, Worship Him, Xy

Oryginalne, pierwsze demo Samael jest jedną z największych perełek w mojej kolekcji. Kupiłem je w zamierzchłych czasach w sklepie Carnage pod Halą Mirowską. Wprawdzie ta moja wersja jest wznowieniem pierwotnej demówki, z dodatkowym „Sleep Of Death”, ale i tak jest to duży rarytas. Mam jednak pewne wątpliwości co do szczegółów wydawniczych tej produkcji. Wszystkie źródła internetowe podają, że ukazała się to w 1987 roku, a  tymczasem jest tu wyraźnie napisane, że „Recording in R.L.C. (march 88)”. Na pewno jest to autentyczny zapis, który przytacza również encyklopedia metalu w dodatkowych informacjach na temat tego dema. Tak czy inaczej jest to pradawna pozycja, a jedynym zespołem, który wydał wcześniej materiał, który można określić mianem prekursora współczesnego black metalu był Mayhem.

Samael powstał w szwajcarskim Sion, w 1987 roku, z inicjatywy dwóch braci Locherów, którzy przyjęli pseudonimy Vorphalack i Xytraguptor, choć późniejszy Xy na tym wydawnictwie występuje jako Alex L. więc ta ksywka musiała zostać wymyślona później. Występuje on tu tylko na klawiszach, a perkusistą jest Pat de Novaré de Navarre. Na tym demie nie ma w ogóle gitary basowej.
   

Czyste zło jakie stworzyła ta trójka jest bardzo prymitywne, ale zarazem urzekające. Proponuję zwrócić uwagę na sam tytuł. Wsłuchanie się w te kompozycje nie powinno sprawiać problemu fanowi Samael, bo znalazły się one później na „Worship Him”. Tutaj mamy możliwość zorientować się jak brzmiały pierwotnie i jak rozpoczynała się fascynująca muzyczna wędrówka jednego z najważniejszych zespołów metalowych. Wszystko tu jest w pełni podziemne i garażowe. Poczynając od pisanej na maszynie, jednostronnej, rozwijanej okładki, przez kartonową perkusję, bzyczące gitary i wrzaskliwy wokal. Od „Into The Infernal Storm Of Evil” bije magia pionierskich czasów, kiedy to taki zespół był czymś dziwnym i wyjątkowym, a grono ludzi, którzy mogli zrozumieć jego muzyczne próby było bardzo wąskie i ograniczone. Słucha się tego z nostalgią i pewnym rozrzewnieniem myśląc jak wielką ci dwaj bracia stworzyli legendę zaczynając swoją odyseję w zakamarkach tajemniczego studia R.L.C.
   

Zaczyna się powolnym i słabym intrem na klawiszach, które uderzają co jakiś czas, a w tle słychać szumy które są niemal tak głośne jak muzyka. Dalej następują cztery utwory, z których przedostatni „Into The Dark” jest instrumentalnym pobrzdąkiwaniem na gitarze. Tak więc zostają trzy pozycje, wypełnione mrokiem, złością i prostotą. Wszystko jest surowe i marnej jakości, ale to jest właśnie cały urok tego dema. Dema, w którym zawarty jest czar tamtych czasów.

Tracklista:

1. Intro    
2. The Messenger of the Light    
3. The Knowledge of the Ancient Kingdom    
4. Into the Dark
5. Sleep Of Death

Wydawca Samael (1987)

Ocena szkolna: 2+

Komentarze
zsamot : Zazdroszczę wspomnień. ;) JA podróż muzyczną zacząłem od...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły