Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

Rusałka

W zwiazku z tym ze tekst się na razie nie ukazał w dziale opowiadania - wrzucam tutaj :D

Rusałka

Pamiętam, że tego dnia było po prostu pięknie, słoneczne promienie delikatnie i czule gładziły powierzchnię jeziora, w powietrzu falami unosił się zapach darni i traw, leniwie brzęczały owady. Wszędy stała cisza. Wraz z siostrami pluskałyśmy się beztrosko w ciepłej przybrzeżnej wodzie, goniłyśmy się wśród trzcin, łowiłyśmy w dłonie rybki, gdy po raz pierwszy usłyszałam głosy istot ich gatunku.
 
Głosy te cięły ciszę jak dzwony, układały się w dziwne, nieznane nam melodie, kusiły, zapadały w serce. Później dowiedziałam się, że głosy takie nazywają się pieśni, i że dziwne stworzenia, które pojawiły się tego dnia nad naszym jeziorem bardzo je lubią.
 
Było ich trzech, wszyscy młodzi, wszyscy weseli, o błyszczących oczach i wargach tak czerwonych, jakich nigdy nie widziałam u żadnej innej istoty. Śmiali się głośno, mówili coś do siebie – nie rozumiałam ich języka.
 
Siostry na widok obcych pouciekały w głąb jeziora, ja jednak skryłam się wśród trzcin, bo nigdy nie widziałam podobnych istot i moja ciekawość przewyższyła strach.
 
Było gorąco i dziwni  przybysze schronili się przed słońcem w cieniu drzewa. Na chwilę zastygli tam w bezruchu i ucichli, jednak zaraz jeden z nich, złotowłosy, podbiegł do wody, zrzucając w biegu skórę!
Okazało się, że pod nią ta dziwna istota ma drugą skórę – białą, gładką, przez którą słońce prześwieca na czerwono, bez błękitnych refleksów jak u nas.
 
Istota skoczyła do wody, która przyjęła ją z cichym pluskiem, i silnie pracując ramionami zaczęła płynąć. Po chwili do pierwszej istoty dołączyły dwie następne. Obserwując je doszłam do wniosku, że stworzenia wcale nie umieją pływać – brak im naszej zręczności i wdzięku. Boją się także dłużej przebywać pod powierzchnią wody i wcale nie interesuje ich piękno dna jeziora. Obok nich pływały srebrzyste ryby – nawet nie zwrócili na nie uwagi!
 
Obcy rozśmieszyli mnie i zaciekawili – zapragnęłam więc podpłynąć do nich i delikatnym dotykiem zasygnalizować swoją obecność. Był to jednak zły pomysł, gdyż w momencie gdy leciutko trąciłam wierzchem dłoni ciało jednej z istot, ta zatrzepotała rozpaczliwie rękami, krzyknęła coś do swoich towarzyszy, po czym wszyscy w pośpiechu skierowali się ku brzegowi.
 
Na brzegu, istota, którą dotknęłam, długo i ze strachem oglądała swoje ciało i z przerażeniem coś opowiadała swoim towarzyszom, ci zaś śmiali się z niej, aż poczerwieniała z gniewu. Po chwili istota jednak wypogodziła się – te stworzenia chyba nie umieją długo chować urazy. Śmiejąc się obcy odeszli razem znad jeziora i tego dnia już nie wrócili.
 
* * *
 
Od tego dnia przychodzą nad nasze jezioro prawie codziennie – ja i moje siostry przyzwyczaiłyśmy się już do ich widoku. Kryjemy się, co prawda, przed ich wzrokiem, ale z ukrycia obserwujemy ich dziwne obyczaje. Nie przyznałam się przed siostrami, ale bardzo podoba mi się jedna z tych istot – ta, która pierwsza zanurzyła się w wodach jeziora. Coraz częściej łapię się na myśli, że chciałabym dotknąć jej twarzy i włosów, poczuć jak to jest trzymać w ramionach nadwodne stworzenie, spojrzeć mu w oczy. Nie wiem, co stałoby się gdybym to zrobiła, może istota przestraszyłaby się mnie i nigdy już tu nie wróciła? Dlatego boję się do niej powtórnie zbliżyć, lecz z każdym dniem ten strach się umniejsza.
 
* * *
 
Myślę, że te istoty przywlokły nad jezioro jakąś dziwną chorobę, bo nigdy wcześniej nie bolało mnie serce
 
* * *
 
Nie sądziłam, że kiedyś się do tego przyznam, ale nie umiem już żyć bez jego widoku. Czekam na jego pojawienie na brzegu, na jego uśmiech, na pieśni, które śpiewa z towarzyszami, na poruszenie wody kołyszącej jego ciało. Siostry wiedza już o tej tęsknocie – mówią, że jeśli spróbuję ją ukoić to przyniosę mu śmierć. Te istoty umierają w naszych objęciach – potrzebują powietrza i słońca, nasz świat je zabija. Wiem czym jest śmierć - to tajemniczy sen, z którego nigdy nikt się nie przebudził. Nie chcę żeby zasnął, nawet jeśli pomogłoby mi to ukoić rozszalałe serce!
 
* * *

Wiem już czym jest utrata sensu w życiu – mogę  patrzeć, ale zabronione jest mi go dotknąć, mogę słuchać, ale on nie pozna brzmienia mojego głosu. Boję się dnia, gdy odebrana zostanie mi możliwość podziwiania go z daleka . Bo te istoty odchodzą – zawsze kiedyś odchodzą.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły