Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Percival Schuttenbach - Dzikie Pola

Mikołaj Rybacki, Percival Schuttenbach, Dzikie Pola, metal

Po wymianie korespondencji z Mikołajem Rybackim spodziewałem się nowej płyty Percival Schuttenbach, ale nie spodziewałem się tak okazałego jej wydania. Nie wiem czy to jedyna forma w jakiej ukazał się album „Dzikie Pola”, ale nawet jeżeli nie, to na pewno warto postarać się o duży format w twardej tekturze, zawierający całą księgę prozy, poezji i rysunku. Sama muzyka bowiem jest tu tylko częścią opowieści i całego konceptu w jaki ją ubrano.

Trzeba przyznać, że jej rozmach przekracza znacznie rozmach samego wydania, a jej skutki jawią się w niewyobrażalnych rozmiarach i przestrzeniach czasowych. Żeby wdrożyć się w jej akcję trzeba wcześniej trochę poczytać, a wszystko zaczyna się kiedy Maria, wraz z przyrodnim bratem, jechała wozem do swojego przyszłego męża Kozaka.

Dzikie Pola nieodzownie kojarzą się z „Ogniem I Mieczem”. To ich piękny opis otwiera całą „Trylogię” i to na nich dzieje się większość akcji powieści. I to dzięki temu łatwo jest wdrożyć się w fabułę i oczyma własnej wyobraźni ujrzeć zdradzonego Kozaka, który, niczym Bohun, błąka się po stepie i szuka śmierci dokonując szaleńczego ataku na wroga. „Dzikie Pola” tak samo są bowiem opowieścią o występku, niespełnionej miłości, wojnie i okrucieństwie. Są plątaniną wątków, wypadkową zdarzeń i splotem okoliczności, ale jest jedna, główna rzecz, która odróżnia je od sienkiewiczowskiego pozytywizmu. Jest to cała mistyczna i przesączona romantyzmem sfera duchowa, bo percivalowe Dzikie Pola to także świat mar, demonów, legend, wierzeń, rytuałów oraz walki bóstw sługami przyrody i natury będących, z tymi mamiącymi ludzi wiarą w jedynego.

Jak już nietrudno się domyślić, do wyrażenia tak skomplikowanej materii, Percival Schuttenbach używa wielu motywów muzycznych i metod aranżacyjnych. Podstawą na pewno jest metal, który trudno by było jednoznacznie określić gatunkowo. Często wydaje się jakby linie gitar, z perkusyjnym rytmem, były po prostu dostosowane do kwestii wokalnych i pełniły dla nich rolę takiego przewodnika. Muzyka jednak potrafi również rozwijać się samodzielnie, choćby w solówkach i dodatkach na instrumentach ludowych. Tych wyszukanych elementów kompozycyjnych jest bardzo dużo. Poza tym płyta jest różnorodna stylistycznie, jak również pod względem natężenia. Prawdziwe wrażenie robi więc właśnie w całej okazałości, kiedy ogarniamy ją kompletnie, chłoniemy szczegóły, ale w odniesieniu do całości. Jest trochę jak film. Nie ma tu hitów, nie mam swoich ulubionych utworów. W pamięci zostaje jako monolit.

Ale jest podzielona na części. Pierwsza, najcięższa muzycznie, ukazuje hojne przyjęcie Marii w nowym domu, ale i zapowiada, że wydarzy się coś niedobrego. Druga, zaczynająca się weselem, jest najbardziej ludowa i obfituje w tradycyjne śpiewy. Jest to część o zdradzie i rozpaczy. Trzecia za to jest najbardziej złowroga i metafizyczna. Wszystkie te klimaty i motywy jednak się mieszają i występują naprzemiennie. A wyrażone jest to za pomocą całego przeglądu wokali groźnych i czystych, damskich i męskich, podzielonych na role, a także stylizowanych na odpowiednie akcenty.

Przyznam szczerze, że tak w stu procentach wszystkiego nie rozszyfrowałem. Niektóre wątki pozostają dla mnie niejasne. Na przykład Młody Kozak od początku wydaje się być właśnie tym zdradzonym mężem, ale potem mąż pojawia się jako inna postać, a Młody Kozak okazuje się być jakimś potworem. Jakoś nie mogę sobie tego poukładać i dopasować. Cała opowieść jest też przedstawiona wyrywkowo i raczej nie chronologicznie. Przez wszystko trzeba przejść kilkukrotnie żeby zaczęło się zazębiać, a po zapoznaniu się z tekstami warto też wrócić jeszcze do wstępu pisanego.

Warto, żeby zrozumieć o co chodzi w epilogu pod tytułem „Atak Maszyn”, bo to jest dopiero ciekawostka. Ostatni numer jest bowiem czymś zupełnie innym od wszystkiego co było wcześniej i zaskakuje alarmem, zgrzytami i odgłosami współczesnych pojazdów. Przesterowany kobiecy głos, na tle futurystycznej muzyczki, wieszczy aż jakąś apokalipsę. Okazuje się, że właśnie przenieśliśmy się pięćset lat do przodu i spełnia się przepowiednia, że potomkowie naszych bohaterów nawzajem utopią się w morzu krwi. Oto nadeszła wojna…

Tracklista:

01. Wieczerza

02. Taniec Trupów

03. Rytuał

04. Interludium I

05. Swadźba

06. Chortyca

07. Wasylisa

08. Interludium II

09. Pieśń Małej Marii

10. Kaźń

11. Trzej Wędrowcy

12. Atak Maszyn

Wydawca: Percival Schuttenbach (2018)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły