Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Messiah - Extreme Cold Weather

Patrząc na okładkę drugiego pełnego krążka szwajcarskiego Messiah w życiu bym nie pomyślał, że może ona nieść z sobą całkiem sporą dawkę agresywnej muzyki. Jedynie to logo psuje sympatyczne odczucia jakie wywołuje ten niedźwiedź polarny na okładce. Tymczasem Szwajcarzy zdążyli już się pokazać światu ze swoim death/thrash metalem za sprawą albumu "Hymn To Abramelin", który moim zdaniem do interesujących nie należał.
"Extreme Cold Weather" przynosi stosunkowo niewielką porcję tego typu grania, a to głównie z tego powodu, że mamy tu jedynie siedem utworów (w tym dwa instrumentalne), które w sumie trwają około 26 minut. Nie da się ukryć, że w porównaniu do debiutanckiego albumu mamy tu spory krok do przodu - zwłaszcza w warstwie kompozycyjnej.

Analizę tego albumu należy jednak zacząć od jego brzmienia. Jest ono bardzo surowe i szorstkie, by nie powiedzieć, że album brzmi jakby był nagrywany w ciasnym pokoju. Ku mojemu zaskoczeniu pasuje ono do zawartości muzycznej. W porównaniu do debiutu mamy do czynienia z muzyką o wiele bardziej agresywną i ciężką. Ciężko jest porównać Messiah do czegokolwiek innego, gdyż z jednej strony jest to muzyka dość nieskomplikowana instrumentalnie, niosąca ze sobą sporą dawkę "rock'n'rollowego" grania, zaś z drugiej bezkompromisowo agresywna, bluźniercza i klimatyczna. Muzycy pokusili się nawet o stworzenie własnej wersji "Marszu Radeckiego", oryginalnie skomponowanego przez Johanna Straussa, który w wykonaniu Szwajcarów brzmi dość ciekawie. Bardzo ważnym elementem twórczości Messiah są także teksty, generalnie o tematyce antyklerykalnej. Znalazło się więc tu miejsce dla dwóch utworów - jednego poświęconego nienawiści do Jana Pawła II, zaś drugi poświęcony miłości odo Matki Teresy.

Z przykroąścią trzeba jednak powiedzieć, że choć Messiah na tym wydawnictwie uzyskał dość oryginalne brzmienie, to sama budowa utworów nie robi dobrego wrażenia. W zasadzie jedynym utworem, który od strony muzycznej zrobił na mnie wrażenie jest instrumentalny "Hyper Borea", który jest pełen dramaturgii i ciekawych zmian tempa. Pozostałe utwory raczej niczym twórczym nie zaskakują i szczerze mówiąc niewiele się w nich dzieje.

"Extreme Cold Weather" to bardzo specyficzna płyta, której siła tkwi właśnie w brzmieniu, nadającym jej specyficznego nastroju. Od strony instrumentalnej jest już wiele mniej ciekawie i niestety niedostatki kompozycyjne także są widoczne. Płyta ta powinna być raczej ciekawostką dla słuchacza, gdyż na tle ówczesnej konkurencji na pewno zwracała swoją uwagę, jednak to zdecydowanie za mało, aby powracać do niej regularnie.

Tracklista:

01. Extreme Cold Weather
02. Enjoy Yourself
03. Johannes Paul Der Letzte
04. Mother Theresa
05. Hyper Borea
06. Radezky March
07. Nero

Wydawca: Chainsaw Murder Records (1987)
Komentarze
DEMONEMOON : pamiętam że jak kupiłem tę płyte na pirackiej kasecie z TAKTu to był...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły