Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Memoria

Byłem płynna skałą przez wieki przelewającą się we wnętrzu Matki Ziemi. Trwałem. Zastygałem. Czas płynął. Aż przyszedł człowiek i rozerwał brzuch ziemi, wydobywając mnie na powierzchnię. Nazwał marmurem i stwierdził, że jestem piękny. Ciął, szlifował, wbijał dłuto a ja istniałem w coraz drobniejszych formach: płyta, wazon, popiersie. Dostałem skrzydła anielskie i ramiona krzyża. Wyryto w mej piersi słowa „urodzony”, „zmarł”. Na innej części wycięto „ku pamięci”. Co one znaczą? Postawiono mnie pośród mnie podobnych. Przez moment przychodzili ludzie, raz nawet płakali, składali kwiaty, palili ognie, by chwilę później już nigdy się nie pojawić. Ramię krzyża utrącił spadający konar. Cherubinie oczy wyżarł kwaśny deszcz. Wiatr złagodził krawędzie, ugłaskał kanty. Płyta pękła, podważona korzeniem. Zapadam się, osuwam w głąb, do matki. Tak szybko z powrotem…

„Idąc cmentarną aleją

Szukam Ciebie, Mój Przyjacielu.

Odszedłeś, bo byłeś słaby,

Jak suchy liść…

Dziś możemy zetknąć się

Naszymi, pustymi duszami.

Obnażyć swe oszustwa

I nasze wypalone sumienia.

Już nikogo nie dręczą

Nasze mdłe spojrzenia.

Dziś nareszcie jesteśmy sami

W ten listopadowy wieczór…”
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły