Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Film :

Jan Kounen - Doberman

Dużo jest filmów akcji z Van Damme'ami i innymi Seagalami ale filmy z tymi panami budzą raczej uśmiech politowania niż emocje. Dlaczego o nich wspomniałem? Dlatego, że grają zazwyczaj dobrych policjantów, którzy chcą się zemścić na bandytach i oczywiście zawsze im to wychodzi. Tak wygląda amerykańska sztuka kina. Opisywany tu "Dobermann", nie ma nic wspólnego z tą żałosną menażerią - nie ma tu przypakowanych koksów mówiących przygubionymi głosami, nie ma tu pospolitych przestępców i policjantów.
"Więc co to za film akcji, który nie posiada tych rzeczy?" ktoś zapyta. Faktem jest, że tych rzeczy nie ma za to co jest? Brutalna rzeczywistość, w której nie ma tych dobrych i tych złych, tony wisielczego i bardzo czarnego humoru, bardzo dużo krwi i narkotyków. Tak taki obraz przedstawia francuski reżyser Jan Kounen, jest brutalny, prawdziwy i nie cukierkowaty, nie ma tu miejsca dla lalusiowatych amerykańskich gwiazdek.

Ale może od początku o czym w ogóle opowiada ten film? "Bohater" (tytułowy Doberman) tego filmu stoi na czele  gangu, który okradają największe banki. Policja jest bezradna szczególnie po ich ostatnim skoku, w którym zginęło kilku "niebieskich". Powiało prymitywizmem? To dopiero początek, gdyż tu wkracza pewien "ciekawy" policjant Christini. Jest to skorumpowany gliniarz, który w dodatku lubi molestować nastoletnich dilerów. Tym razem chce złapać Dobermanna i jego gang na własną rękę. Sam organizuje skok na naszych "bohaterów" podczas ich pobytu w pobliskim klubie nocnym.

Tyle jeśli chodzi o fabułę. Jak już pisałem wcześniej, nie jest to film o wypacynkowatych mięśniakach, którzy wpadają z minigunem w ręce i rozwalają wszystko co się rusza i nie rusza też. To jest ponura historia, w której nie ma dobrych i złych. Tu są źli i jeszcze gorsi, gdyż wspomniany Christini to większy skurwiel od bandy Dobermanna. Stanowczy, wredny, skorumpowany - oto jedyny człowiek który może złapać naszego bohatera.

Co do aktorstwa film również błyszczy. Vincent Cassel w głównej roli wypadł po prostu fenomenalnie, ale nawet on słabnie przy tym co zrobił Tcheky Karyo w roli Christiniego. Gdy patrzymy na niego, wręcz od razu budzi podziw ale także strach, nie jest to gwiazdka Hollywood tylko prawdziwy aktor, który włożył wszystko w tą rolę i wypadł po prostu nieziemsko.

Film polecam wszystkim tym, którzy mają dosyć Chucków Norrisów i innych Schwarzeneggerów i chcą obejrzeć prawdziwy męski film akcji, który pokazuje nie tylko złych przestępców ale jeszcze gorszych gliniarzy.

Dystrybutor: Polygram Filmed Entertainment (1997)
Komentarze
szataniel : zdecydowanie. jeden z moich ulubionych filmów, w którym powszechnie uw...
lunatikka : Jaką ja mam słabość do tego filmu... Tu gangsterzy budzą sympatię...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły