Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

In Flames, Walkways - A2 Wrocław (05.07.2018)

In Flames, Walkways, A2, Livenation

In Flames do całkiem niedawna był jednym z niewielu zespołów, których nie było mi dane zobaczyć na żywo. Tym niemniej ucieszyłem się, że ten zasłużony dla metalu zespół zawita do Wrocławia. Ze Szwedami, że tak powiem, jestem od samego początku, tzn. od 1994 roku, w którym ukazał się debiut chłopaków z Goteborga. Wiadomo, że opinii jest tyle co dziur w zadzie. Każdy ma swoją i nie inaczej jest w tym przypadku. Głównym aspektem, dla którego chciałem ujrzeć ich na żywo była po prostu ciekawość, albowiem patrząc na to co panowie prezentują obecnie pod względem muzycznym, moim zdaniem nie zyskują sobie nowych słuchaczy. 

Nie nastawiałem się na jakiś mega występ i powiem bez ogródek, istniała możliwość, że wyjdę przed końcem koncertu, aczkolwiek staram się tego nie robić. Na szczęście stało się inaczej...

Często stosuje się zabieg dwóch supportów przed gwiazdą wieczoru, co jest moim zdaniem nie do końca dobre, bo powoduje zmęczenie, tym bardziej, że rzadko koncerty wypadają w weekend. W tym wypadku było inaczej, ponieważ tuż przed In Flames wystąpił tylko jeden band, a był nim Walkways. Pochodzący z Izraela zespół miał zaprezentować utwory z jedynej, jak do tej pory wydanej płyty „Safe In Sound”, jak i nowego krążka mającego ukazać się w tym roku - „Bleed Out, Heal Out”.

Tak też się stało i choć czasu jak na rozgrzewaczy mieli jak zwykle mało, zaprezentowali się solidnie. Nie będę ukrywał, że ich fanem raczej nie zostanę, jednak patrząc na poziom, było całkiem ok. Metal alternatywny jaki proponują całkiem dobrze pasował jako support, a co najważniejsze, ludziom się podobało. Kompozycje jakie panowie z Izraela przygotowali na wieczór brzmiały niebanalnie zarówno pod względem brzmieniowym jak i warsztatowym. Na uwagę zasługuje fakt, że mają w swojej karierze występ na festiwalu Wacken w 2015 roku, a tam raczej słabych nie biorą.

Klub już podczas trwania koncertu potomków Mojżesza powoli się zapełniał i widać było, mimo dobrego występu Walkways, że zdecydowana większość ludzi przyszła zobaczyć tylko jeden zespół tego wieczoru. Jak już pisałem wyżej, nie jestem fanem ostatnich dokonań Szwedów, jednak ciekawość była silniejsza od niechęci i przez ową na koncercie się pojawiłem. Okazało się, że było to bardzo dobre posunięcie z mojej strony, albowiem płyta a koncert to zupełnie dwie różne sprawy. Wiedziałem od ludzi, którzy mieli okazję zobaczyć In Flames wcześniej na żywo, że zostanę zmiażdżony, ponieważ jest to zespół, który podczas każdego ze swoich występów daje z siebie wszystko i więcej, a i numery z późniejszego okresu ich twórczości nabierają innego poziomu.

Nie mylili się. Nie trudno się domyślić, że na stetliście najstarszymi kawałkami były te z płyty „Clayman” wydanej w 2000 roku, nad czym mimo wszystko ubolewam. Mogłoby się wydawać, że całość zostanie zdominowana przez kompozycje z ich ostatniego albumu „Battles”, jednakże tak się nie stało. Począwszy od wspomnianego krążka „Clayman” nie zabrakło kawałków z każdej z płyt. Zagrali między innymi „My Sweet Shadow”, „Pinball Map”, „Cloud Connected”, „Here Until Forever”, „Only For The Weak”, „The Truth”, czy „Take This Life”. Cały czas z energią i zaangażowaniem. Kolega z pracy, z którym miałem przyjemność być na owym koncercie zapytał mnie: „Jak ci się to może nie podobać?”. Odpowiedziałem, że nie może mi się nie podobać i owszem podoba się, jednakże jak wspominałem, koncert to koncert a płyta to płyta.

Cały gig szwedzkiej gwiazdy trwał ponad półtorej godziny, a 17 numerów, które zagrali dało zgromadzonym porządnego metalowego kopa w dupę, albowiem In Flames udowodniło, że jest wielkie. Z dużą ochotą wybiorę się na ich koncert raz jeszcze, o ile będą grali w miejscu, w którym akurat jestem. Piszę tak ponieważ mimo tego, że sam występ był świetny, to do innego miasta jechać by mi się po prostu nie chciało.
Reasumując udany wieczór we wrocławskim A2. 

Dziękuję za uwagę.

Ocena szkolna: 4+.

Organizator: Live Nation

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły