Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Heol Telwen - An Deiz Ruz

Zawsze miałem długie zęby na folkowe granie. Nigdy nie rajcowały mnie te rozbujane melodie grane na ludowych instrumentach i biesiadne jodłowanie. Gdy bliska mi osóbka podesłała mi link do jednego z utworów francuskiej formacji Heol Telwen spodziewałem się kolejnej kapeli pitolącej melodyjki do piwa i zabawy. Tymczasem sześciominutowy utwór, którego tytułu nawet nie pamiętam, na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłem zapoznać się z twórczością tej formacji. Na tapetę poszedł więc jedyny album tej grupy - "An Deiz Ruz".
12 utworów zamkniętych w równo 58 minutach muzyki okazuje się być wspaniałą muzyczną ucztą nie tylko dla fanów celtyckiego folku, ale także miłośników najczarniejszej odmiany metalu. To właśnie surowy black metal w stylu starego Vintersorg czy nawet Summoning stanowi muzyczny szkielet tych kawałków. W tej warstwie nie ma niczego odkrywczego, choć nie ma tez powodów do specjalnych narzekań.

Standardowe, blackmetalowe blasty, skrzeczący, typowy dla tego gatunku wokal, tu i ówdzie jakaś zmiana tempa - takie motywy słyszeliśmy już niejednokrotnie w wykonaniu innych formacji. W przypadku Heol Telwen ów blackmetalowy pierwiastek jest jednak tylko wieszakiem - jakąś konstrukcją, na której gęsto wiszą folkowe ozdobniki. A te są po prostu genialne.

Przez blisko godzinę słuchacz obcuje z dynamicznymi, pełnymi wigoru motywami, niemal żywcem wyjętymi ze średniowiecznych czasów. Bardzo szeroka gama wykorzystanych tu instrumentów ludowych sprawia, że 80% albumu brzmi jak jedna, wielka, urozmaicona solówka folkowa, przyprawiona blackmetalowym łomotem. najbardziej jednak cieszy fakt, że te dwie warstwy, folkowa i blackowa świetnie się tutaj uzupełniają i doskonale oddają nastrój, klimat i w pewnym sensie surowość tej muzyki sprzed setek lat.

Muzycznie, Heol Telwen bliżej jest do artystów pokroju Vintersorg czy nawet Negura Bunget, aniżeli do folkowej masówki Finntroll czy Eluveitie. Francuzi zaoferowali utwory rozbudowane, ambitne, choć - jakby nie patrzeć - bardzo jednorodne stylistycznie. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli "An Deiz Ruz" potrafi swoją zawartością przemówić do kogoś, kto nie jest entuzjastą tego typu grania, to jakaś wartość posiada - w moim odczuciu wartość bardzo dużą.

Tracklista:

1. An Douar eleh mon Ganet
2. An Deiz Ruz
3. Dahud
4. Ar Korrigan Du
5. Etre Douae Mor
6. Epona (part 1)
7. Epona (part 2)
8. Enez Glaz
9. Kan ar Kern
10. Son ar Everezh
11. Heol Telwen
12. Ynis Witrinn

Wydawca Burning Star (2005)
Komentarze
Glingorth : Z ciekawości sprawdziłem co to za zespół, bo lubie te klimaty, ściąg...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły