Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Echonacje


Kiedyś zwykłam słuchać uważniej i roztropniej dobierać
maski, którymi przyoblekałam niewinne echo swojej pychy.
Równoważność spojrzeń jest obecnie kwestią drugorzędną.

Palce dłoni, stóp, zakończenia synaptyczne
i inne syntaktyki ograniczeń krwiobieżą
przy dotyku, znaczonym widmem skojarzenia.
Słowa nie wystarczają - mdleją oburzone,
ich krzyk cichnie z każdym dopalonym papierosem.

Wyuczone gesty śmią zauważać
i być zauważane.



Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły