Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Corruption - The Ultra-Florescence

The Ultra-Florescence, Corruption, Carnage Records, doom metal, Paradise Lost, Absorbed In Mistery, rock and roll

„The Ultra-Florescence” to drugie demo Corruption, ale pierwsze wydane oficjalnie przez Carnage Records. Właściwie to spełnia kryteria normalnego albumu i pewnie nie jest nim ze względu, że ukazało się tylko na kasecie. W każdym razie mamy tu porządną rozwijaną okładkę, ze zdjęciem i tekstami, a w środku trzydzieści osiem minut grobowego doom metalu.

 

Kawałków jest siedem plus dwa intra. Pierwsze z nich, otwierające „Unchristian Reality”, rozpoczynało już pierwsze demo „Absorbed In Mistery”, a przynajmniej tytuł jest ten sam. Dalej osacza nas muzyka wolna, bardzo niska i bulgotliwa. Wszystko jest przytłumione i zlewające się ze sobą, ale Corruption prezentuje różne pomysły i ciekawe aranżacje. Z bagiennego krajobrazu wyłaniają się to bardziej chwytliwe zagrywki, to dodające klimatu urozmaicenia. Ciągnące się mozolnie, ociężałe dźwięki czasem zastępowane są przez szybsze motywy dające słuchaczowi poczuć trochę rock and rolla. „Profane Inherence” zaczyna się riffem bardzo przypominającym Paradise Lost. W „Into The Deadness” jest dziecięca deklamacja z klawiszowym podkładem w tle. Całe szczęście, że następuje tu jakieś przełamanie, bo wcześniej ten utwór ślamazarzy się niesamowicie. Ciekawe, że w zewnętrznym spisie utworów widnieje on jako „Into The Darkness” co musi być błędem wydawniczym. Otwierający drugą stronę „Sanity Ignored” również zaczyna się klawiszowym wstępem. Z kolei „Effigy Of The Infirmity” wkracza nawet całkiem przebojowo, żeby później rozwlec się do standardowych wolnych temp.

W tych powolnych i ociężałych tonacjach bardzo dużą rolę odgrywa bas. Jest maksymalnie niski i pierdzący, przez co nadaje muzyce dodatkowej gnuśności i lepkości, tworząc dodatkową sferę w przestrzeni, a czasem nawet wysuwając się na głównego kreatora danego wątku.

Tak więc na „The Ultra-Florescence” się dzieje, a mimo to całość jawi się jednostajnie. Jest tak na skutek tego dusznego i mdłego brzmienia i górującej jednak nad wszystkim rozciągłości. Być może jest to spowodowane czerpaniem z zapasów widniejących w tle okładki, ale niestety nawet to do mnie nie przemawia. Najgorszy jednak w tym wszystkim jest wokal. Jest po prostu straszny i na dłuższą metę zupełnie nie do wytrzymania. Jest to niski growling, ale pozbawiony mocy, tylko taki monotonny wygadywany i o bardzo słabej barwie. Czasem naprawdę, aż trudno go znieść i uważam, że zupełnie rozkłada ten materiał.

Przyznam szczerze, że nigdy nie lubiłem tego wydawnictwa i uważałem, że jest to jedna z najsłabszych pozycji Carnage Records z początku lat dziewięćdziesiątych. Mimo, że, jak napisałem, potrafię odnaleźć tu wartości artystyczne i doceniam pewne twórcze rozwiązania, to cała otoczka tego i sposób podania sprawiają, że końcowy efekt nie jest zadowalający. Nie dziwię się więc, że z okładki bije ostrzeżenie, że kaseta została wydana z materiału dźwiękowego powierzonego przez zespół.

 

Tracklista:

01. Unchristian Reality (Intro)
02. Enraptured With Illusion
03. Profane Inherence
04. Into The Darkness
05. Sanity Ignored
06. Effigy The Infirmity
07. The Ultra-Florescence
08. Absorbed In Misery
09. Vicious Constellation (Outro)

Wydawca: Carnage Records (1992)

Ocena szkolna: 3

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły