Choróbsko paskudne - męczy mię od wczoraj. Ślipia łzawią, z nosa leci i gnaty bolą jakby w nie tuzin szatanów wlazł. Wczoraj wieczorem aż kręgi jakieś przed oczami latały - zaprawdę było psychodelicznie :D A dzisiaj - radosna wiadomosc - zarażona reszta rodziny - wszyscy leza więc w łózkach od godzin popołudniowych :D Moglibyśmy orkiestrę symfoniczną założyć, bo kaszlemy i trąbimy synchronicznie :D