Varg wypowiedział już tyle sprzecznych opinii na temat swojej muzyki, że szczerze wątpię aby ten "powrót do korzeni" można byłoby nazwać szczerym. Nowego grania nikt poza grupką fanatycznych, łykających i kupujących wszystko fanów by nie zakupił tak więc najrozsądniejszym rozwiązaniem było zagrać "w starym stylu", na jaki jest zdecydowanie większy popyt.Podsumowując jest to album odkrywczy jak każda kolejna płyta Graveland, czyli - na początku było fajnie więc nie zmieniajmy zbyt wiele ... lub najlepiej nic. Nie bardzo jest chyba sens wspominać o jakiejkolwiek produkcji, gdyż album brzmi jakby był nagrywany na jednym śladzie, na taśmę w kiepsko wyposażonej kuchni przez stojącego na stole Kasprzaka. Dodajmy do całego interesu jeszcze teksty po norwesku, okładkę ukazującą nam wschód słońca na skraju lasu ... zza drzewa i kVlt gwarantowany. Jeśli ktoś ma ochotę na swoiste "The best of" czterech pierwszych albumów tegoż projektu z naciskiem na ostatni, w jednym 50 minutowym mixie to będzie to zakup idealny.
Tracklista:
01. Leukes Renkespill (Introduksjon)
02. Belus' Død
03. Glemselens Elv
04. Kaimadalthas' Nedstigning
05. Sverddans
06. Keliohesten
07. Morgenrøde
08. Belus' Tilbakekomst (Konklusjon)
Wydawca: Back on Black (2010)
DEMONEMOON : "Hvis...". do tego niepowtarzalnego brzmienia tylko Gorgoroth na Incipit w jedny...
zsamot : Tak sobie na odreagowanie Anathemy załączyłem "Belus" i jestem po r...
Krzysiek : Zgadzam się z Miko93. I o ile Belus to dobry album i czasem do niego wracam...


