Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Billy Boy In Poison - Watchers

Billy Boy In Poison, Watchers, death metal, Saturnus, Thomas Jensen, groove metal

Zespół Billy Boy In Poison powstał w 2006 roku w Kopenhadze. Od tego czasu wydał dwa dema, EPkę i wreszcie, dziewiątego grudnia, ukazała się ich pierwsza płyta „Watchers”. Są to czterdzieści trzy minuty groove death metalu ujętego w dziewięć utworów. Zdjęcia, okładka i w ogóle cały layout, świadczą o tym, że autorzy przenoszą nas do lasu pełnego wypaczonych stworów i tolkienowskich entów, lecz ja nie odnajduję związku tego klimatu z muzyką i tekstami.

Płyta traktuje bowiem o zgniłych mechanizmach rządzących współczesnym światem, w tym drugi „Decadent God” jest o religijnych kłamstwach. Wokal to growling, który czasem jest bardo głęboki, w innych fragmentach zdarty, a jeszcze gdzie indziej przechodzący w hardcoreowy krzyk. Jest zróżnicowany i zmienny co urozmaica przekaz, a do tego uważam, że jest bardzo dobry. To od strony technicznej. Niestety jednak na płycie brak jakichś przykuwających uwagę wokaliz czy melodyjnych, wpadających w ucho refrenów. Po prostu od strony kompozycyjnej nie ma tu porywających pomysłów.
   

To samo tyczy się muzyki. Niby wszystko jest jak być powinno. Jest moc, jest szybka jazda, są ostre riffy i galopująca perkusja. Kawałki są odegrane starannie i poprawnie. Czy jest coś co mógłbym zbesztać i opisać negatywnie? Nie, nie dostrzegam nic takiego. Problem jednak w tym, że nie mam tu też zbytnio co wychwalać. Oprócz charakterystycznych linii wokalnych brakuje tu, w tym samym stopniu, fajnych solówek, jakichś gitarowych gonitw i przeplatanek, melodyjnych fragmentów instrumentalnych. Również perkusja, choć ogólnie w porządku, to nie zaskakuje wybijającymi się ścianami blastów i artyleryjskimi salwami. Tak samo bas, schowany i raczej bez wyróżniającej się osobowości. Wszystko to powoduje, że płyta, choć nie jest zła to nic więcej. Nasuwa się tu słowo przeciętna. Nie prezentuje nic co nakłaniałoby mnie, żeby do niej wracać. Tym samym tonie w morzu podobnych produkcji.
   

W trzecim „A Shadow Of My Past” pomaga wokalnie Thomas Jensen z Saturnus. Czwarty „The Last Shreds Of Humanity” zaczyna się delikatnie klawiszowo, potem wkracza gitara akustyczna, ale już po chwili wszystko wraca do normy. Z ogłoszeń parafialnych to by było na tyle. Jak ktoś jest fanem groovowych dźwięków w death metalu na pewno może sięgnąć po tą płytę. Jak już pisałem to nie jest zła muzyka i na pewno można jej posłuchać. Jednak jak ktoś by chciał odkryć prawdziwe wyżyny tego rodzaju sztuki, to obawiam się, że na „Watchers” może się ich nie doszukać.

Tracklista:

1. Through the Haze
2. Decadent God
3. A Shadow of My Past
4. The Last Shreds of Humanity
5. Mask of Insecurity
6. A Scent of Blood
7. Capture It All
8. Corrupted Into Slaves
9. Hibernation

Wydawca: Mighty Music (2013)

Ocena szkolna: 4
   

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły