Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Poezja :

Beatrice

Beatrice
(Harmonia)

Bezpieczna przystań. Spokojne, słone wody.
Łagodne fale rozbijały się o wysokie skały.
Delikatny wiatr zapowiadał jesienne chłody.
Wyspa była ziemi ledwie skrawkiem małym.   

Słońce kryło się między niebem a horyzontem.
Czerwienią oblało niebo, pod dziwnym kątem.

(Ład)

Niepozorna łódka tańczyła na morskiej fali.
Biały żagiel na wietrze stał się jej partnerem.
Latarnia żółtym światłem mrugała w oddali.
Taniec żywiołów, będący końca dnia celem.

Śpiew wielu ptaków żegnał dzień miniony.
Dyrygentem został człowiek zagubiony.

(Wyrok)

Krótko trwał koncert, śpiew ptaków ustał,
Pojawił się niepokój, który im gardła zdusił.
Żagiel puścił, czekał, spokojnie stał.
Nadciąga już huragan, do tańca zmusi.

Bezpieczna przystań strachem usiana.
Woda wzburzona, demonowi oddana.

(Dance macabre)

Łódka do złowieszczego tańca porwana.
Rzucały nią fale, uderzając skały czołem.
Latarnia mruga zaniepokojona, zatroskana.
Żagiel rozdarty, szamotający się z żywiołem.

Ciemność zawładnęła całe czerwone niebo,
Rozwiała nadzieję, która była jedyną potrzebą.

(Koniec)

Huragan przybył, zburzył dawną harmonię.
Ptaki uciekły w głąb bezpieczniejszego lądu.
Prosta łódka była za słaba, w beznadziei tonie.
Nie stawiła oporu wciągającemu w wir prądu.

Na skale. Człowieku! - zdawał się krzyczeć wiatr.
Nie usłyszał. W otchłań piekło-morza wpadł.

(Milczenie)

Beatrice, tak się nazwało mordercze zjawisko.
Zadowolona z podłej, niechlubnej nienawiści,
Ucichła i odeszła, pozostawiając gruzowisko.
Szuka nowego lądu, by i tam koszmar się ziścił.

Po jej odejściu żałobna cisza zaczęła panować.
Gdyż nie miał ani kto tańczyć, ani dyrygować.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły