Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Atme - Forgiving Myself

Atme, Tool, rock progresywny, blues, hard rock

Z dziełami ilustratorki Mileny Młynarskiej już się kiedyś zetknąłem, jeszcze zanim powstał wrocławski zespół Atme. Choć nie ona jest bohaterką tej recenzji, to warto o niej wspomnieć, bowiem przygotowana przez nią oprawa graficzna minialbumu "Forgiving Myself" przyciąga wzrok. Gdy wkłada się płytę do odtwarzacza, chce się wierzyć, że okładka nie tylko ładnie wygląda, ale też oddaje klimat zawartości krążka. W jaką podróż zabierze słuchacza muzyka? Czy będą rzucane na niego czary? Czy wyjdzie z tego świata odmieniony?


Instrumentalne intro ma w tytule bagno. Płyniemy po Mississippi czy po Amazonce, czy może to jednak Afryka? Odrzucam Dunaj. Te plemienne bębny i niezidentyfikowane odgłosy nie mogą pochodzić z naszego kontynentu. Zespół sprawnie przenosi nas w ten odległy świat, by w utworze tytułowym zabrzmieć już bezsprzecznie amerykańsko - w dziczy zagościł biały człowiek z bluesowo-rockową gitarą. Nadal trzyma się to jednak kupy i magiczności odbiera mu dopiero wejście wokalu, stosunkowo zwyczajnego, w stylu Maynarda Jamesa Keenana. Owszem, Luke Pawełoszek wykonuje swoją robotę poprawnie, ale jego głos i tak jest najsłabszym elementem tego EP. Trochę lepiej wokalista wypada w końcowym "Jungle". Muzycznie tymczasem zespół oddala się nieco od klimatycznego grania w kierunku rocka progresywnego. W ostatniej minucie dzieła atakuje nawet cięższym riffem, przy czym jest tu on akurat bardzo na miejscu - gdyby nie on, minialbum byłby niekompletny.

Grupa bliska była stworzenia czegoś magicznego. Nie do końca się to udało. Po obiecującym początku zawartość spadła do poziomu "tajemniczo" - co jednak i tak jest dobrym efektem końcowym.

Tracklista:


01. θ. Swamps Prelude
02. α. Myself
03. β. Jungle

Wydawca: self-release (2015)

Ocena: 7/10

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły