Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Asphyx - Deathhammer

Asphyx, Deathhammer, death metal, doom metalPrzedstawianie prawdziwej ikony death metalu, jaką jest Asphyx, jest chyba zbędne. Jeśli ktoś do tej pory nie słyszał o grupie, w podskokach powinien zapoznać się z jej twórczością. Holendrzy od 1987r. pokazują nam, co to znaczy prawdziwy metal śmierci. W 2000r. zniknęli z muzycznej sceny, by po 9 latach pojawić się z nowym albumem -  „Death…The Brutal Way”, którym uświadomili wszystkim, iż okres przerwy nie osłabił ich talentów.

Dzieło przyjęte zostało bardzo pozytywnie przez fanów i krytyków. Większość myślała, że Asphyx wspięli się już na wyżyny… do czasu, gdy na rynku ukazała się ich najnowsza płyta- „Deathhammer”. Pokazali wszystkim niedowiarkom, że poprzedni krążek był tylko lekkim wstępem do potężnego ciosu, jakim jest ich nowa twórczość.


Panowie z Asphyx idealnie łączą dwa gatunki: death i doom metal. Na swoim najnowszym, ósmym albumie nie przedstawiają nam nic nowego. Idą ścieżką lat 90., wgniatając wszystkich swą klasyczną miazgą. Miłośnicy improwizacji mogą być trochę niepocieszeni, gdyż nie znajdą tutaj wyśmienitych solówek. Linia melodyczna nie jest skomplikowana - perkusja uboga w ciekawe przejścia, proste riffy gitarowe oparte na power chordach. Lecz gdy dodamy do tego niesamowity głos Martina van Drunena, otrzymamy totalną bombę, miażdżącą wszystkie pozerskie kapele podążające za trendami, próbujące za wszelką cenę przypodobać się masom.


Płyta jest niesamowicie ciekawa. Chyba nie znajdzie się osoba narzekająca na nudę. Tutaj każdy wyszuka coś dla siebie. Różnorodność ścieżki dźwiękowej odróżnia ją od niektórych jednostajnych sieczek tego gatunku.


Prawdziwy, brutalny death ukaże się nam w piosenkach takich, jak np. „ Into The Timewastes”. Nie ma tu miejsca na melodyjne wstępy. Artyści od razu zasypują nas lawiną ostrych riffów, szybkiej perkusji i potężnego growlu Martina.


Potem następuje „Deathhammer” - numer, który z pewnością każdemu będzie przychodził na myśl, gdy tylko usłyszy słowa „death metal”. Wszystkie ‘gwiazdeczki’ powinny zobaczyć, jak robi się prawdziwe dzieło, zawstydzone początkowymi słowami wokalisty- „This is true death metal you bastards”. Tego kawałka i tej energii nie da się opisać. Zalecam rzucenie wszystkiego i oddanie się błogiej brutalności w wykonaniu Asphyx.


Na płycie swoje death’owe pazury pokazują także „Reign Of The Brute”, „The Flood”, „Of Days When Blades Turned Blunt”. 


Przeciwstawnie do tych szybkich, powalających ciosów, pojawiają się też ciężkie, długie, doomowe walce, przesiąknięte cierpieniem, nienawiścią, emocjami oraz- mimo wolnego tempa wieloma wulkanami energii.


Jednym z takich utworów jest „Minefield”. Rozpoczyna się ślimakowatym tempem. Wkręca nas w swoją brudną atmosferę szybszymi wstawkami, pozostając na długo w pamięci.


Należy też wspomnieć o „Der Landser” i „We Doom You To Death”, których chwytliwe riffy oraz rozdzierający wokal sprawiają, że czujemy ciary na całym ciele. Doomowe klimaty z pewnością są mocną stroną tej płyty.


Wisienką na Asphyx’owym torcie jest ośmiominutowy kawałek o chwytliwym tytule - „As The Magma Mammoth Rises”. Piosenka ta idealnie kończy album, prowokując do tego, by odsłuchać całości jeszcze raz. 


Muszę przyznać, że „Deathhammer” podbił moje serce. Właśnie takiej płyty szukałam. Powracam do niej codziennie, za każdym razem słuchając jej z zachwytem. Panowie pokazali, że dobre dzieło powstaje niekoniecznie dzięki wyszukanej linii melodycznej. Piękno zawiera się w prostocie. Soczyste riffy i szybka perka z pewnością mają w sobie to coś.


Wychwalając materiał na pierwszym miejscu należy oklaskiwać głos Martina. Facet jest niesamowity. Jego charakterystyczne warczenie odróżnia Asphyx od innych death’owych kapel, umiejscawiając Drunena na mojej osobistej liście najlepszych głosów. Ma umiejętność wyryczenia emocji, oddania rzeczywistości w swoich uniesieniach sprawiając, że każdy złapie się za gardło myśląc: „jak on to do cholery robi?!”


Podsumowując, stwierdzam, że ten krążek ostatnio stał się jednym z moich ulubionych i na pewno jeszcze długo gościł będzie w moim odtwarzaczu. Każdemu fanowi dobrej muzyki polecam tę pozycję. Mam też nadzieję, że nowy 2013 rok przyniesie nam więcej płyt tego kalibru.


Tracklista:

  1. Into The Timewastes
  2. Deathhammer
  3. Minefield
  4. Of  Days When Blades Turned Blunt
  5. Der Landser
  6. Reign Of The Brute
  7. The Flood
  8. We Doom You To Death
  9. Vaspa Crabro
  10. As The Magma Mammoth Rises


Wydawca:  Century Media Records (2012)

Komentarze
leprosy : Ujdzie w tłumie, taki tam death metal dla mało wymagających. Do najleps...
DEMONEMOON : Wielki wybuch,pierwotna siła rażenia i Van Drunen.
lord_setherial : Straszna słabizna,album wysoce przekombinowany i ugrzeczniony. Brakuje...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły