Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Akercocke - The Goat Of Mendes

The Goat Of Mendes, Akercocke, death metal, grindcore, gothic

„The Goat Of Mendes” to drugie dzieło angielskiego Akercocke. Zespół dalej prezentuje bluźnierczo-perwersyjną dawkę zdziczałego death metalu, w bardzo rozbudowanej i pogmatwanej odsłonie. Długa płyta obfituje w różnego rodzaju wątki i zwroty akcji, obowiązkowo polane mrocznym i brutalnym sosem.

 

Akercocke ma różne sposoby żeby wyrazić swój muzyczny ekstremizm, choć widać, że przyświeca im również wizjonerska oryginalność. Taka mieszanina wrzaskliwego grindcorea, deathowej miazgi i gotyckiej tajemniczości nie zdarza się zbyt często. Utwory są opowieściami i daleko im do konstrukcji tradycyjnych piosenek. Tu nigdy nie wiadomo co się wydarzy i nie należy dopatrywać się żadnej powtarzalności czy schematyczności w kawałkach. Mogą się natomiast trafić całkiem niespodziewane, często wyuzdane, odgłosy, lub przygrywka na skrzypcach, trąbce czy wiolonczeli. Są zresztą trzy całe takie instrumentalne przerywniki. Pojawiają się i solówki. Wciąż jednak dominuje jatka. Ciężkie, niskie riffy i bezlitosna perkusja. A wszystko to doprawione maksymalnie niskim i rozmytym growlingiem albo paranoicznymi wrzaskami. Jak przystało na sztukę wielowymiarową i klimatyczną, oczywiście są też czyste, męskie i damskie wokale oraz różnego rodzaju szepty i deklamacje. Wszędzie czai się rogaty i diabelskie fallusy, buszujące wokół i tryskające na nieskazitelne anielskie lica. W tle natomiast przewija się postać, umierającego pośród szyderstw, żydowskiego króla

„The Goat Of Mendes” to płyta wywołująca zaciekawienie i przyciągająca uwagę. Wyróżnia się pomysłowością, ma swój urok i powoduje, że chce się do niej wrócić. Na dłuższą metę uważam, że może tu jednak czegoś brakuje. Instrumentarium nie powala techniką, także solówki nie są zachwycające. Rzadko też wyłaniają się jakieś chwytliwe wokalizy. Są wyjątki, jak w najlepszym, według mnie, „Breaking Silence”, ale nie zmienia to faktu, że po pierwszym zauroczeniu tym albumem, można mieć troszkę niedosytu. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

 

Tracklista:

01. Of Menstrual Blood And Semen    
02. A Skin For Dancing In    
03. Betwixt Iniquitatis And Prostigiators    
04. Horns Of Baphomet    
05. Masks Of God    
06. The Serpent    
07. Fortune My Foe    
08. Infernal Rites    
09. He Is Risen    
10. Breaking Silence    
11. Initiation    
12. Ceremony Of Nine Angles

Wydawca: Peaceville Records (2001)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły