KMFDM to bez wątpienia czołówka światowego industrialu. Wspólnie z Ministry i Die Krupps stanowią świętą trójcę tego gatunku. Jednak trudno ostatnio po ekipie Ala Jourgensena czy po niemieckim Die Krupps doczekać się świeżego, premierowego materiału, raczej tylko kompilacji "the best of" czy pożegnalnych albumów z coverami. Tak więc na placu boju pozostaje jedynie amerykańsko-niemiecki kwintet KMFDM, regularnie wydając nowy materiał. Ostatnią płytą zespołu jest wydany w 2007 roku "Tohuvabohu". Tytuł zdradza, że będziemy mieli do czynienia z chaosem totalnym. Chaos - owszem jest, ale nazbyt go dużo. Nowej płycie brak spójności, a i do zawartości można by się przyczepić...
Nie 5 maja, jak zapowiadano wcześniej, a pięć miesięcy później ukaże się długo oczekiwana trzynasta płyta brytyjskiego kwartetu The Cure. Premierę wciąż niezatytułowanego albumu wyznaczono na 13 września. Jednak Robert Smith wpadł na niekonwencjonalny sposób promowania nowego krążka. Od 13 maja przez najbliższe kilka miesięcy zespół regularnie co miesiąc publikować będzie nowe single z premierowej płyty. Na stronie B każdego z nich pojawią się nigdy wcześniej niepublikowane nagrania, których zabraknie na albumie.
W wyniku działań grupy młodych, aktywnych mieszkańców Kłodzka i
Programu Electro-Robot oraz współpracy z Urzędem Miasta Kłodzka (patronem
honorowym wydarzenia), Kłodzkim Ośrodkiem Kultury i Ośrodkiem Sportu i
Rekreacji, Kłodzko uświetni po raz drugi 12 lipca 2008 roku wyjątkowe wydarzenie kulturalne niezależnej sceny muzycznej: Alternatywna Twierdza 2008. Podczas imprezy wystąpią m.in. Diary Of Dreams, Deathcamp Project i Daimonion. Wstęp wolny.
Okala nas marność wiecznego stworzenia.
Odjęli ode mnie nieskończoność.
Chciałam się poddać.
Umrzeć.
Załamało się rusztowanie chmur.
Ziemia stała się niebem kosmosu.
Obejrzałem się za siebie i był to największy błąd mojego życia.
Za mną pędził czarny jeździec, na rumaku siwej maści.
Skoczyłam więc w przepaść ludzkich oczu.
Teraz umieram naprawdę...
Odjęli ode mnie nieskończoność.
Chciałam się poddać.
Umrzeć.
Załamało się rusztowanie chmur.
Ziemia stała się niebem kosmosu.
Obejrzałem się za siebie i był to największy błąd mojego życia.
Za mną pędził czarny jeździec, na rumaku siwej maści.
Skoczyłam więc w przepaść ludzkich oczu.
Teraz umieram naprawdę...
Opadłam w swej samotności na dnie Piekła duszy.
Namiętności targały mną w stronę czterech książąt ciemności.
Pragnę Was, Panowie moich myśli!
Droga prowadzi w stronę dantowego leja, głębiej wciąż i głębiej.
Zapadam się w sobie, krążąc w duszy w poszukiwaniu zgubionej wieki temu, upragnionej Woli.
Demony me!
Najdroższe sercu potępieńca, wskażcie smutek i troski przeznaczone żywotu nędznego śmiertelnika! Nie chcę już nic czuć...
I stało się.
W dniu czwartym po powrocie z otchłani własnych majaków odgarnęłam z twarzy błękitną mgłę. Poczułam ziemię pod obolałymi stopami, a w nozdrza me uderzyły śnieżno mosiężne skrzydła wiatru.
- On Cię poprowadzi – szepnął poszumem fali oceanu L.C.V.
Nie ma już strachu.
Oddałam się nieświadomości ziemskiego życia wśród ludzi.
Cierń tylko w sercu został chwilami duszę skraplając szkarłatem...
by N.SS.
Namiętności targały mną w stronę czterech książąt ciemności.
Pragnę Was, Panowie moich myśli!
Droga prowadzi w stronę dantowego leja, głębiej wciąż i głębiej.
Zapadam się w sobie, krążąc w duszy w poszukiwaniu zgubionej wieki temu, upragnionej Woli.
Demony me!
Najdroższe sercu potępieńca, wskażcie smutek i troski przeznaczone żywotu nędznego śmiertelnika! Nie chcę już nic czuć...
I stało się.
W dniu czwartym po powrocie z otchłani własnych majaków odgarnęłam z twarzy błękitną mgłę. Poczułam ziemię pod obolałymi stopami, a w nozdrza me uderzyły śnieżno mosiężne skrzydła wiatru.
- On Cię poprowadzi – szepnął poszumem fali oceanu L.C.V.
Nie ma już strachu.
Oddałam się nieświadomości ziemskiego życia wśród ludzi.
Cierń tylko w sercu został chwilami duszę skraplając szkarłatem...
by N.SS.
Siedzieli obok siebie na zielonej trawie, a w ich uszach głośno
brzmiała muzyka. Ogromna wyspa, w środku miasta, często była miejscem,
w którym organizowane były największe imprezy muzyczne. Tego dnia
koncert grało The Calling. Dźwięki akustycznego rocka rozchodziły się
ponad zieloną trawą i wodą. Pod sceną stali ludzie bawiąc się i
śpiewając słowa piosenek. Cross i Kamila usiedli trochę dalej na
zielonej trawie pod wielkim drzewem. Zachowując bezpieczną odległość.
Kilkunastu centymetrów patrzyli na zespół grający na scenie cicho nucąc
melodię. Kamila ubrana było z ciemną długą spódnice i bluzkę,
oczywiście czarną, z cieniutkimi ramiączkami.
W niespełna rok po wydaniu "I", Niemcy z Die Krupps powrócili z kolejnym wydawnictwem, utrzymanym w bardzo podobnej konwencji. Jak się jednak okazuje, podobny efekt został uzyskany przy użyciu zupełnie innych środków.
Jeśli ktoś myślał, że Rammstein jest pierwszym zespołem, który połączył elektronikę z ciężkim graniem, to się mylił. Die Krupps - również niemiecki zespół, działający od początku lat 80-tych dość skutecznie próbował łączyć cięższe rytmy z elektroniką. Początek lat 90-tych wydaje się być apogeum ich twórczości, gdzie w sposób najbardziej wyrazisty zaakcentowane zostało to połączenie.
Dotychczas jakikolwiek kontakt z twórczością zespołu KMFDM zniechęcał mnie do bardziej wnikliwego badania ich muzycznych dokonań. Postanowiłam jednak dać zespołowi jeszcze jedną szansę i sięgnęłam po nieco nowszy materiał: "Adios", kończący (chwilowo) działalność formacji. Po zapoznaniu się z materiałem wiem już, że nie warto wyciągać zbyt pochopnych wniosków na podstawie wczesnych, często pozostawiających wiele do życzenia dokonań. Nie jestem w stanie o tej płycie powiedzieć złego słowa.
Jakiś czas temu przeczytałem ładne, ale i prawdziwe zdanie dotyczące twórczości The Sisters Of Mercy, a dokładniej płyty "The Vision Thing". Według autora są trzy rodzaje fanów tego zespołu: Ci, dla których każda płyta jest genialna, Ci, dla których "The Vision Thing" jest absolutnym arcydziełem, oraz Ci, którzy uważają, że Eldritch i spółka poszli w komercję.
"Schizophrenic Prayer" to drugi singiel z ostatniego albumu Riverside "Rapid Eye Movement", wydanego na jesieni ubiegłego roku. Zasadniczo średnio zwracam uwagę na tego typu inicjatywy, ale stoi za tym niewątpliwie brak "kultury singla" w naszym kraju. W dorobku Riverside to już kolejne takie muzyczne posunięcie, ale bliżej mu do miana "mini albumu" niż tradycyjnie znanego singla.
Początek obecnej dekady przyniósł całkiem sporo wydawnictw z gatunku brutalnego death metalu. Bezapelacyjnym specjalistą w tej dziedzinie jest amerykańska wytwórnia Unique Leader. W swoich szeregach ma całą gamę identycznych, przeważnie kiepskich i identycznych zespołów, które stara się usilnie promować.
Przy okazji słuchania sobie tegorocznego "Diminishing Between Worlds" przypomniałem sobie, że gdzieś tam zalega mi pierwsza płyta tej amerykańskiej formacji. Tak jak przy pierwszym odsłuchu tak i teraz miałem bardzo podobne odczucia - dlatego przycisk "skip" był bardzo przydatny.
Gdybym miał wskazać zespół, który w moich oczach był objawianiem polskiej sceny ciężkiego grania w ostatnich latach, to byłby to właśnie StrommoussHeld. Nie Behemoth, który podbija teraz świat i jest jednym z najważniejszych i najbardziej nowatorskich obecnie zespołów metalowych na świecie, nie Decapitated, które wbiło się do panteonu najlepszych technicznego death metalu, nie Riverside, który podbija scenę progmetalową, a właśnie katowicki StrommoussHeld. Dlaczego? Bo muzyka tego zespołu wyprzedzała swoje czasy.
Komentarze oki : a mnie porwali przynajmniej EPką a że się pysznili - wydać pierwszy a...
oki : rzeczywiście świtny zespół - właśnie słucham ich Halfdecade...
Indian Summer to jedna z najbardziej zapomnianych legend rocka progresywnego. Właściwie jedyny album ten brytyjskiej formacji jest wraz z dziełami takich zespołów jak Arzachel, Egg, Quatermass, Raw Material czy East Of Eden jedną z tych płyt, które znane są przez nielicznych, ale wtajemniczeni wiedzą, że oferowały one muzykę oryginalną i łamiącą ówczesne standardy.
Komentarze lacrima : Bardzo dobra recenzja znakomitej, jak dla mnie płyty, acz warto tutaj dodać,...
Przez ostatnie lata osoba Maćka Maleńczuka, wywołuje wiele zamieszania. Wiele osób , zapewne pamiętać go może z komercyjnego programu Idol, gdzie wcielił się w rolę zniewieściałego jurora. W wielu wywiadach powtarzał, iż uczynił to wyłącznie dla kasy i dla zwiększenia popytu na jego jakże niszowe produkcje. Artysta swoimi działaniami oczyścił przedpole, pod jego dawno zapomniane zespoły.
Na dobry początek tegorocznych wakacji organizatorzy imprez wszelkiej maści postanowili nas po raz kolejny porozpieszczać. Tym razem za sprawą koncertu, który odbędzie się 26 czerwca w warszawskiej Progresji, na scenie pojawią się mistrzowie chaosu scenicznego - Amerykanie z The Dillinger Escape Plan oraz techniczni geniusze ze Szwecji - Meshuggah. Rozgrzewaczem tego wieczora będzie pochodzący ze Stanów Zjednoczonych Between The Buried and Me.
Komentarze cross-bow : WIELKIE ODLICZANIE CZAS ZACZAC: 6 DNI! :D już chcem! ah... będzie...
cross-bow : jeszcze... jak dobrze policzylam 52 DNI ;)
Harlequin : Coś czuje, że i chyba ja z ekipką dojade ;) może być ciekawie :twist...
Po wieloletniej tułaczce po zakamarkach elektronicznej sceny undergroundowej na powierzchnię wyłania się Jairus Khan, inicjator projektu Ad·ver·sary. Jego debiutancka płyta "Bone Music" ukaże się 13 maja tego roku nakładem Tympanik Audio Records. Kanadyjczyk zanim zyskał status gwiazdy nurtu experimental/industrial podczas amerykańskiej trasy koncertowej supportował takie zespoły jak Terrorfakt, Adam X, Antigen Shift, Cyanotic, Iszoloscope nadając także nowe, zremiksowane oblicze nagraniom wyżej wymienionych bandów.