Spośród całej gamy nieszablonowych zespołów ze stajni The End Records jeden z nich zwrócił szczególną uwagę. Sculptured nigdzie nie był reklamowany jako coś przełomowego, udziwnionego, ale był określony mianem awangardy. Nic nie szkodzi zatem przesłuchać, co chłopaki grają ... Okazuje się, że "The Spear Of The Lily Is Aureoled" to perełka nad perełki, która przez całe lata leży przykryta kurzem, zapomniana. Nie oznacza to wcale, że debiut Sculptured to coś przełomowego, coś co łamie bariery, jest jednym wielkim popisem... raczej nie o ten kierunek mi chodzi. Dawno jednak nie słyszałem tak czarującego, ślicznego i ujmującego krążka.
Początki zespołu sięgają czerwca 1996 roku, kiedy to z inicjatywy Adama Kaliszewskiego oraz Michała Owczarczyka powstała grupa o nazwie Melankolia. Jak w przypadku większości dopiero formujących się zespołów następowały liczne zmiany składu. W tym czasie kilka kompozycji Melankolii trafiło na składankę "Metal Against Racial Prejudice" oraz kasetę "Dejaniry", będącą soundtrackiem do spektaklu grupy "Żegnaj Czarny Poniedziałku". W 1998 roku po opuszczeniu zespołu przez Michała Owczarczyka oraz zaostrzeniu brzmienia przyjęta została nowa nazwa - Naamah.
No i oto mamy drugi, jak dotąd ostatni, album geniuszy ze Sleepytime Gorilla Museum. Już pierwszy krążek zespołu postawił ich w czołówce światowej awangardy (mówiąc w uproszczeniu), więc "Of Natural History" musiałoby być co najmniej równie dobre, a nawet lepsze, aby przesunąć granice gatunku jeszcze dalej.
Wypadałoby, aby dobra wytwórnia płytowa obok kilku kapel, na których zbija kasę, posiadała w swoich szeregach zespoły, które naprawdę mają coś do powiedzenia i zaoferowania słuchaczowi. Nie inaczej jest w przypadku The End Records, które zbija kokosy na fenomenalnej i odkrywczej muzyce Lordiego. Zanim jednak w szeregach tej wytwórni pojawił się Unexpect, bezkonkurencyjnym molochem był własnie Sleepytime Gorilla Museum. Co więcej - jest to jeden z tych zespołów, ktego nie można do niczego porównać i dla którego nie ma granic w muzyce.
Komentarze Harlequin : mnie akurat ten album najmniej podchodzi :P ale najnowszy "In glorious times" jes...
dymek : A słyszałem... dotarłem do Sleepytime Gorilla Museum szukając zespo...
Harlequin : Tak z ciekawosci chcialem zapytac czy ktos z Was slysyal ta zacna kapelke :)...
Estradasphere to kolejny wynalazek The End Records. Jest to jednak jeden z tych zespołów, o których mało się mówi. O ile w przypadku Stolen Babies "There Be Squabbles Ahead" czy Unexpect "In A Flesh Aquarium" czy ubiegłorocznym Sleepytime Gorilla Museum "Of Natural History" było w pewnych kręgach głośno, o tyle "Palace Of Mirrors" przeszło bez echa i chyba tak zostanie.
Stolen Babies jest jednym z najświeższych zdobyczy The End Records w zwiążku z czym można się było po zespole spodziewać nonszalanckiej awangardy. O zespole było głośno już dużo wcześniej z tego powodu, że już na EPce "Stolen Babies" zespół nie stronił od instrumentów niekonwencjonalnych oraz domowej roboty. Pikanterii dodawało nawet samo zdjęcie zespołu zamieszczone na stronie wytwórni - stylizowane na lata 30. ubiegłego wieku. Spodziewałem się więc jeszcze bardziej zmasowanego ataku aniżeli Unexpect.