Materia pożądania
Zielona tkanina
Skrywająca pragnienia
Ciepło tajemnicze
USta szepczące
Uchyla
Bym mogła spijać z nich czułość
Zjadać, obdarowywać
Pocałunkami
Pachnącymi świeżą pomarańczą
Wysysać energię
Posilić sie Tobą
Przytulić
Ukoić się Twym zapachem
Zapachem mężczyzny
Zapachem marzenia
Mój wilgotny język
Sunie po Twym ciele
Niczym delikatna igiełka
Przeszywa Cię na wskroś
Bada Twój słodkawy
Smak
Penetruje centymetr
Po centymetrze
Budząc dreszcze i burze
Zaplatam palce w Twe włosy
Czuję Twe dłonie na mych biodrach
Zaciskam uda
Wydaję cichy jęk
Uciszasz mnie pocałunkami
Zatapiasz się w smaku
Mych ust
W zapachu mej szyi
Wędrujesz zimnym
Aroganckim językiem
Wzdłuż lini życia
Kreślisz pętle i przystanki
Zasypiasz
A ja patrzę
Na Twą niewinną twarz
Którą kocham
I chcę całować co dzień
i drżę...
-Czy to już?
-Już.
Co za masakra… Szczątki ciała rozwłóczone wzdłuż torów na długości całego przystanku. Posoka spływa z belek podkładu wsiąkając powoli w zmarzniętą ziemie. Dookoła tłum gapiów. Cisza. Jakaś kobieta płacze po cichu, z oddali słychać wycie syreny…
Sam nie wiem, o czym myślałem, że wlazłem pod ten tramwaj. „Tego roku zima jak zwykle zaskoczyła drogowców”. Całą noc siedziałem nad projektem nie mogąc nic wymyślić. Wyszedłem niewyspany na przystanek – widocznie musiałem się poślizgnąć…
- I co teraz?
- To zależy.
Jezu. Anna będzie czekać w domu. Ciekawe czy ktoś do niej zadzwoni czy jak? A może będzie czekać i nikt się nie odezwie… Jezu?
- Z kim ja właściwie rozmawiam?
- Czy to ważne?
- Zdaje się, że tak zważywszy na sytuacje…
Teraz dopiero zauważyłem jak dziwnie obserwuję to całe zdarzenie. Jakby z góry a jednocześnie z każdej strony. Pare osób myśli tylko o tym, że przez tego cholernego durnia spóźni się do pracy. Nieładnie z ich strony człowiek umarł…
- Zamierzasz tu stać i patrzeć?
- A nie mogę?
- Możesz. Niektórzy tak stoją całymi latami. Z ciekawości... Czasem nie mogą zrozumieć.
- A jakie mam opcje?
- To zależy od ciebie.
- No to, co? Niebo, piekło czyściec? A może reinkarnacja?
- Nie byłeś wierzący.
Fakt. Jakoś nigdy nie byłem. Wydawało mi się to niedorzeczne. Kiedyś zgłębiałem tajniki istnienia. W końcu przestałem. Znudziło mi się, zresztą potem nie było za bardzo czasu na myślenie o pierdołach. W końcu zawaliłem ten projekt. Jakoś miałem przeczucie, że tak będzie.
- Będę widział swój pogrzeb?
- To zależy od ciebie – masz ochotę?
Nie wiem. Ciekawy jestem, kto przyjdzie. Marek z Anna na pewno, rodzice – no tak rodzice na pewno przyjdą. Matka tego nie przeżyje. Ale dałem ciała…
- Nie da się tego cofnąć?
- W zasadzie nie.
- „W zasadzie”?
- To bardziej skomplikowane.
- No to tak czy nie?
- Nie chciałbyś tego.
- Jak to – nikt nigdy nie chciał?
- Na początku tak – potem nikt.
Policja. Karetka. Część gapiów rozeszła się. Zjawili się za to nowi. Dwóch studentów dowcipkowało coś na temat mielonego.
- Napatrzyłeś się?
- Chyba tak. Można zmienić scenerie?
- Zawsze.
- A co z obrazami przelatującymi przed oczami?
- Nie wierzysz w to.
- A to ma jakieś znaczenie?
- Zasadnicze.
- Z kim ja właściwie rozmawiam.
- To nie takie proste. Na niektóre pytania uzyskasz odpowiedz od razu - na niektóre później. Nie zrozumiałbyś na razie. Zbyt duży szok. Ale pytaj.
- Co z tą wiarą? W piekło też nie wierze. To, co nie ma go?
- W takim wypadku nie.
- Czyli nieba też nie – to co ja mam teraz robić.
- Nie wierzyłeś w Boga, podświadomie jednak wierzyłeś, że dalej „coś jest”. Proszę bardzo.
- Jakbym wierzył w różowe słonie to też by były?
- Możliwe – jeżeli „rzeczywiście” byś w nie wierzył. Takich jest niewielu.
- A nagroda i kara?
- To pojęcie bardzo względne. Sami wymierzamy sobie kare.
- kim ty właściwie jesteś, jakimś moim krewnym, aniołem stróżem?
- Gdybym ci powiedział, że rozmawiasz sam ze sobą byłym najbliżej prawdy – jednak takie proste to nie jest.
- Nie rozumiem.
- Mówiłem ci.
- Nie byłem w Afryce – mogę?
- Twój wybór.
- Przyszłość przeszłość?
- Można.
- Mogę zobaczyć koniec świata.
- Zależy jak go rozumiesz
- Nie wiem…
- No własnie.
-Czo to możliwe? Zobaczyć KONIEC?
- Cóż nie byłeś orłem z fizyki, trudno ci wiec pewne rzeczy wytłumaczyć na początek. W zasadzie i tak i nie.
- Nic się od ciebie nie dowiedziałem
- Zadajesz złe pytania. Niestety nie mogę ci zrobić wykładu - tak to nie działa. Powiedzmy, że względy techniczne. Możesz pytać Możesz próbować innych rzeczy - z czasem będziesz mógł więcej.
Dziwnie, ale jakoś nie mam ochoty wracać. Pamiętam ból. To było straszne – jednak nic z niego nie zostało. Chyba mam wszystkie wspomnienia. Zmysły jakby wyostrzone. Zmysły to złe słowo. Wszystko odbieram inaczej. Jestem niby w Afryce, ale jednocześnie milion kilometrów stąd. Widzę mrówkę walczącą ze źdźbłem trawy ale jednocześnie sąsiednie galaktyki. I inne rzeczy. Ale nie potrafię ich opisać.
- A gdzie inni?
- To jeszcze trudniejsze do wytłumaczenia. Powiedzmy, że zetkniesz się… Na pewno.
- Mogę siedzieć i czekać na moich znajomych?
- Możesz – teoretycznie.
- Na mnie nikt nie czeka…
- Czas jest tu względny, ale tak naprawdę nikt nie czeka – zobaczysz sam dlaczego.
- A gdybym był wariatem – po śmierci byłbym nim?
- Tak
- Nie zostałbym „cudownie” uzdrowiony.
- To pytanie? Znasz na nie odpowiedz.
- A duchy istnieją.
- Dla tych którzy w nie wierzą. Wiara to trudna rzecz. Nie można jej udawać.
- Co w ogóle jest z tą wiarą. Rzeczy są takimi, jakie są czy takie, jak w nie wierzymy. Jeżeli wierzyłbym w różowe słonie to byłyby tak? Nawet za życia? Skoro duchy też?
- Tak to się zdarza. Jednak twoja ludzka natura pozwala ci wierzyć tylko w określone rzeczy. Chyba, że byłbyś wystarczająco szalony. Aż tyle szczęścia nie miałeś.
- Też mi szczęście. A jakaś sprawiedliwość? Sąd ostateczny? A w ogóle jaki sąd skoro szanse na starcie są nierówne? Czy ja się pchałem na świat? Mogłem przecież w ogóle się nie urodzić? Po co mi to wszystko. I co ja teraz zrobię? Miałem swoje życie teraz gówno. I nawet do nieba nie mogę iść. Gadam z jakąś papugą. A teraz co - strącę swoją tożsamość. Pójde w niebyt?
- Przecież tego chciałeś?
- Gówno tam chciałem. Przekomarzałem się tylko. Powinno coś być dalej i to coś pięknego. A w ogóle to powinniśmy wiedzieć o tym za życia. To niesprawiedliwe.
- Wszyscy wiedzieliście. Jest pełno znaków. To jak znaki drogowe. Jedni poruszają się według nich inni je ignorują i potem mają problemy. Ty byłeś zbyt zajęty na rozglądanie się.
- A więc co - niedostępie łaski, he? To niesprawiedliwe. Miałbym inne życie to bym wiedział?
- Nie dąsaj się nikt cie nie strofuje. Twoje błędy, grzechy… nikt ci ich nie będzie wypominał tylko ty. Ale nie musisz. Nic nie musisz.
- A ty będziesz tu cały czas?
- Zawsze byłem. Tu i tam. Jeżeli tylko chcesz.
- Zostań. Myślę, że chce zobaczyć, co dalej.
- Proszę bardzo.
- Ruszamy?
- Ruszamy.
bezNicku : Daj daj, może jakieś DVD z trasy wydadzą :twisted:
zet : No cóż by to była za reaktywacja, gdyby nie było Zacka...Audioslave...
bezNicku : Reaktywacja tak ale pod kilkoma warunkami - stary skład, Zakk na wokalu i u...
Dla Darkplanetan mamy 4 pojedyńcze wejściówki do wygrania, aby wziąć udział w konkursie wystarczy napisać na adres attack@alternation.pl poprawną odpowiedź na następujące pytanie: 'Podaj datę zeszłorocznych koncertów Depeche Mode w Polsce'.
Patronat nad imprezą sprawuje Darkplanet.pl. Zapraszamy i powodzenia!
Wszystkie drzewa, które wyrosły
Podczas gdy ja zastanawiałem się
Nad sensem życia
………
W głupiej nadziei, że
Ujrzę tylko drzewka pojedyncze
Lecz,
Najgorsze jest gdy komuś się coś wydaje
A las aż po horyzont
Powoli stawał się nieśmiertelny
Poza tym już niedługo rozpocznie on nagrywanie taśm na nowy album Candlemass, którego wydanie planowane jest na koniec bieżącego roku.