
„Nie Czas Pomiotów” to demo, które zostało wydane na kasecie w 1996 roku. W 2002 ukazała się reedycja dwustu, ręcznie numerowanych, egzemplarzy tego materiału w formacie CD. Ja posiadam numer 91 i tą właśnie wersję opisuję. Jest to trochę ponad pół godziny obskurnego black metalu z tekstami po polsku. Jednak ma to małe znaczenie ponieważ we wkładce nie ma liryków, a z samych nagrań, poza pojedynczymi słowami, nic nie można zrozumieć.
zsamot : Dobra recka, bo oddaje sedno wrażen, bez silenia się na uduchowione bzd...

Let Them Come Productions postanowiło spiąć klamrą dwa wydawnictwa Puki Mahlu: „Moja walka (Dorzynanie watah)” (numery 1-9) oraz „Przychodzę zerżnąć wasze dzieci” (numery od 10-16) i wydać na jednym CD zatytułowanym „Luta DP”. Mimo, że nagranie tych materiałów nastąpiło w odstępie dwóch lat nie można mówić o kolosalnych różnicach między materiałem świeższym, a nagranym w 2010 r. „Przychodzę zerżnąć wasze dzieci”. Świadczy to, że zespół ma pomysł na swoją muzykę i jej brzmienie. Za to należy im się duży plus.
Bart669 : W nazwie pierwszego wydawnictwa jest błąd. "Zerżnąć" nie "Zarż...

Siódma płyta Amorphis była przełomowa dla tego zespołu ze względu na pojawienie się nowego wokalisty. Po nagraniu czterech albumów grupę opuścił Pasi Koskinen, a jego miejsce zajął, charakteryzujący się dredami do pasa, Tomi Joutsen. Wpływu na muzykę mieć nie mógł, gdyż ta była już w całości skomponowana zanim dołączył do zespołu, jednak okazał się bardzo wszechstronnym śpiewakiem, wiele wnoszącym do końcowej produkcji.
leprosy : Recenzja bardzo fajnie skrojona i nic więcej. Płyta komercyjna, dali dup...
zsamot : Wujas- super, jedna z lepszych Twoich recenzji. ;) A masz je przecież na wy...

Wydany w 2008 roku „Twilight Of The Thunder God” to już siódmy album Amon Amarth. Płyta pod każdym względem wpisuje się w kanony dyskografii zespołu nie odchodząc ani na krok od sprawdzonych i wytyczonych standardów. Oznacza to, że jest to melodyjny i podniosły death metal opowiadający o nieustraszonych wojownikach północy i ich dzielnych bóstwach. Jest jeszcze jeden wspólny mianownik dla wszystkich dokonań Amon Amarth, otóż wszystkie ich dzieła są po prostu zajebiste i nie inaczej jest w przypadku tego wydawnictwa.

Pierwsza płyta Sepultury ukazała się dwa lata po powstaniu zespołu. Ciężko stwierdzić czy miała być to płyta death czy thrash metalowa, gdyż raczkujące w owym czasie nurty ciężkiego grania nie miały jeszcze wytyczonych swoich charakterystycznych kanonów i zlewały się ze sobą. Na pewno miała to być muzyka jak najbardziej ciężka i brutalna, i taka właśnie jest. Gdybym miał ją określić jednym słowem, to ciśnie mi się na usta... prymitywna.

Niektórzy z was pewnie myślą sobie, że życie każdego recenzenta to bajka. Dostaje taka łachudra do rąk płytę i jedyne co musi napisać to czy jest ona dobra czy zła, a i tak najczęściej znajdzie jakąś mało istotną dziurę w całym, która tak naprawdę "normalnemu" słuchaczowi nie przeszkadza, a potem może spokojnie zapomnieć o tym co napisał bo owa płyta wypada mu całkowicie z pamięci. Być może to prawda.
oki : ale okładka szmirowata, zapatrzyli się chyba w Burtona

Leons Massacre to młody zespół zza naszej zachodniej granicy, który próbuj oczarować świat albumem „Turning Point”. Przeglądając okładkę nie da się przeoczyć zdjęcia zespołu, które ewidentnie sugeruje, że chłopaki grają jakąś nowomodną kupę stylizowaną na metal. Na szczęście jest to tylko w części prawda, bo poza ewidentnie melodyjnymi emo wstawkami i rapowankami Leons Massacre zmieścił trochę przyzwoitego death cora. Dzięki temu album da się słuchać, chociaż fajerwerków nie ma.

Norweski Fester powstał w 1989 roku, ale swoje pierwsze nagrania zaprezentowali już w latach dziewięćdziesiątych. Po dwóch demówkach, w roku 1992 ukazał się album „Winter Of Sin”, który wydaje się być jednym z pionierów norweskiego black metalu. Może nie jest to najczystsza forma tego gatunku i nurt, który się zaraz później rozwinął podążył znacznie dalej w stronę czarnej ekstremy, lecz słychać na tej płycie wiele charakterystycznych motywów dla tej sceny, których Fester nie miał od kogo naśladować. Był ich współtwórcą.
zsamot : Świetny pomysł na przypomnienie różnych kapel. ;-)

„I’ve chosen the dark, I’ve chosen the night. I’ve lost hope of loving a day of life.” Tak zaczyna się jedna z najlepszych płyt jakie w życiu słyszałem. Ten początek jest fantastyczny, choć akurat te pierwsze słowa są tak niewyraźnie zaśpiewane, że ciężko je sobie powtarzać, ale cały „Black Trip” po prostu zabija i momentalnie rozkłada na łopatki. Jest totalnym kilerem, a najlepsze dla słuchacza jest to, że to tylko pierwsza odsłona płyty, która jest doskonała w całości.
DEMONEMOON : - Glory to you Ounis - Praise be to Ounis ;)
zsamot : Stanowczo lepszy jest... Ano właśnie to dwa światy: traktuję te płyty...
Sumo666 : Querva zarówno "Ceremony..." jak i "Passage" są to dzieła przegenialne...

Już sama okłada najnowszej płyty Mord'A'Stigmata rozbudza ciekawość. Biel, czerń i szarości zestawione w coś, w czym każdy może dostrzec coś zgoła innego. Podobnie jest z muzyką zawartą na tej płycie, rozbudza ciekawość, wciąga, zachęca do kolejnych przesłuchania i w trakcie każdego z nich ma się wrażenie odkrywania tego albumu od nowa.

Słowacki Disloyal to bardzo stary przedstawiciel sceny death metalowej i nie powinno się go mylić z polskim zespołem o tej samej nazwie. „Nineth Gate” to ich czwarty album, a jego wydanie zajęło aż osiem lat, które upłynęły od poprzedniego „Resting Evil”. Czasu na komponowanie i nagrywanie było więc co niemiara i może dlatego końcowe dzieło jest obszerne i zawiera prawie godzinę muzyki. Niestety nie znam poprzednich dokonań Disloyal, więc nie mogę napisać czy przez ten czas dokonały się jakieś zmiany stylistyczne, tylko skupię się na opisie materiału, który dostałem od zespołu.

Trzecia płyta Benediction ukazała się dwa lata po „The Grand Leveller” i potwierdziła wysokie miejsce tego zespołu na scenie death metalowej. „Transcend The Rubicon” to album chyba jeszcze lepszy i dojrzalszy od poprzedniego. Riffy i melodie układają się w bardzo przyjemne dla ucha, poukładane kawałki, w dobrze rozpoznawalnym już , charakterystycznym stylu. Pomiędzy tymi albumami w zespole zaszła jedna zmiana. W miejsce Paula Adamsa bas obsadził, przybyły z Cerebral Fix, Frank Healy.

Po debiutanckim „Morbid Visions” w Sepulturze nastąpiła jedna, ale za to bardzo istotna zmiana. W miejsce Jairo T. stanowisko gitarzysty objął Andreas Kisser. Jak bardzo odmieniło to oblicze zespołu można się przekonać puszczając sobie kolejno dwie pierwsze płyty, choć pewnie zmiana w składzie nie jest jedynym powodem rozwoju muzycznego. Dotychczasowi członkowie grupy tez nabrali doświadczenia i po zaledwie roku stworzyli album dojrzalszy i lepszy pod każdym względem.
DEMONEMOON : Ewidentna szkola jazdy Megadeth;) Osobiscie,rozgrzewka przed swietna B...
Harlequin : Dla mnie najlepsza Sepa. Agresywne, thrashowe i przede wszystkim przebojo...
zsamot : Uwielbiam, już za intro, a instrumentalne to dopiero potęga... klimat nieziemsk...

Jednoosobowy projekt Fredrika Söderlunda, Octinomos wystartował w 1994 roku, w którym to wydał swoje pierwsze demo. „On The Demiurge” to jego druga pełna płyta i jest to godzina bezlitosnego black metalu utrzymanego w katastroficznej konwencji. Niebieska okładka w wyblakłej tonacji robi nihilistyczne wrażenie, a dwa zdjęcia autora w środku utwierdzają w przekonaniu, że ten osobnik nie szykuje dla nas nic miłego.
WUJAS : A ja będę się upierał, że jest to wyjątkowo katastroficzna muzyka...
DEMONEMOON : Stary.muzyka kleski, wojny totalnej,to zart chyba jakis? Bylo pare ekip o podobn...
WUJAS : Może stary Gorgoroth

Dead Bread to projekt wcielający w życie oryginalną, jak na nasze polskie warunki, koncepcję wydawania EP-ek z różnymi wokalistami czyli coś w stylu Probot, tylko w dłuższym wydaniu bo każdy z wokalistów ma okazję wykazać się nie w jednym, a w kilku utworach. Pierwszym wydawnictwem Dead Bread jest EP-ka „Hatred Slice” z czterema utworami i niejakim Janickiem Klaussenem za mikrofonem.

Po „Peace Sells... But Who’s Buynig?” Megadeth stał się bardzo znanym i rozpoznawalnym zespołem. Płyta odniosła ogromny sukces i przekonała do siebie wielu fanów na całym świecie. Po dwóch latach uderzyli po raz trzeci potwierdzając swoje czołowe miejsce w świecie thrash metalu. „So Far, So Good... So What!” to genialna, ponadczasowa pozycja i myślę, że znajdzie się wiele osób, które tę płytę uznają za najlepszą w dorobku zespołu. Młodzieńczy, szalony thrash, nieskalany żadnymi naleciałościami porywa po dziś dzień nie tylko zarażając swoją pasją, ale także urzekając bardzo już rozwiniętymi umiejętnościami instrumentalnymi i kompozytorskimi Dave’a Mustainea i jego załogi.
zsamot : Jest zajebiście, chyba mój ulubiony album Rudego... Zasłuchiwałem si...
JancioWodnik : Jest dobrze :)
Sumo666 : Gniewo ma rację do tego cover fanie nagrany bardzo sympatycznie. Ale jakby...

Miałem sen. Miejsce akcji: kasa biletowa przy Stadionie Narodowym, czas akcji: rok 2015, wczesne lato. Uczestnicy: klient oraz kasjerka. Klient: dzień dobry, proszę o dwa bilety na koncert Weedpecker. Kasjerka: niestety spóźnił się Pan. Ostatnie sztuki sprzedaliśmy miesiąc temu. Klient: a czy w takim razie dostanę jeszcze bilet na koncert zespołu Metallica za dwa tygodnie? Kasjerka: Oczywiście, jakie miejsce sobie Pan życzy? Wtedy właśnie się obudziłem, w pokoju wciąż rozbrzmiewał album Weedpecker, a ja poczułem rozczarowanie, że to był tylko sen.

Wcześniej nazywali się Xecutioner i pod tym szyldem nagrali trzy dema. Jednak pierwsza płyta ukazała się już z nazwą Obituary. Byli jednymi z twórców i prekursorów death metalu z Florydy i jak to w takich przypadkach bywa, ich debiut jest albumem historycznym. „Slowly We Rot” to początek drogi jednego z największych przedstawicieli gatunku. Płyta jeszcze niedoskonała muzycznie, ale pełna pasji i zgniłej świeżości, po wielu, wielu latach nie straciła nic ze swojego uroku.
rob1708 : też kaseta , lata nie słuchałem , kupię cd .....klasyk
amorphous : Zostawiem sobie kasetę.
Sumo666 : Album jest naprawdę dobry. Tardy powala. Widać i słychać oczywiśc...

Dwa lata po wydaniu „Arise” Sepultura zaskoczyła wszystkich swoim nowym albumem. Zespół był wtedy bardzo znany na całym świecie, zyskał ogromny rozgłos i licznych fanów. „Chaos A.D.” to płyta, która pokazała inne oblicze Sepultury i mocno namieszała nie tylko w kręgach jej zwolenników. Muzyka na pewno przystępniejsza dla ogółu spowodowała, że wiele osób odkryło ten zespół od tej płyty, a największe z niej hity stały się znane poza światem metalu. Grono odbiorców jeszcze się powiększyło. Inni z kolei poczuli się zawiedzeni. Czy słusznie? Co takiego jest w tym albumie, że stał się tak kontrowersyjny?
Yngwie : Jednak mam sentyment nawet i do Chaos A.D. Za czasów pierwszych studió...
zsamot : Zamiast iść po ścieżce oczywistej- inkorporowali mnóstwo innych w...
leprosy : Pamiętam jakie było rozczarowanie z mojej strony po przesłuchaniu Cha...

"In Mad Minute" to debiut duńskiej formacji Mushroom Cloud. Jeżeli nie słyszeliście wcześniej o tym zespole to śpieszę poinformować, że jest to trio w składzie: Simon Kristensen – perkusja, Morten Thoft Langerhuus – wokal oraz Dmitriy Mukhamedov – gitara, którego muzykę można określić jako nowoczesny miks rocka, popu oraz melodyjnego metalu. Jest to jeden z tych zespołów, który ma papiery na granie wysokiej klasy metalu, ale chyba chcąc dotrzeć do jak największej liczby odbiorców i zapełnić stadiony postanowił zmiękczyć muzykę i „wzbogacić” ją o emo wokal, liczne popowe melodyjki i momenty, którym bliżej do Nickelback niż do Kreatora.

