Mercyful Fate dla wielu zespołów, w tym dla samej Metallicy, było jednym z głównych źródeł inspiracji. Zespół dowodzony przez charakterystycznego wokalistę Kima Petersena, ukrywającego się pod pseudonimem King Diamond, dosyć odważnie przeniósł mroczną, szatańską muzykę Black Sabbath w rejony heavymetalowe. Często się mówi bowiem, że Mercyful Fate to wypadkowa Black Sabbath i Iron Maiden. Byłoby to jednak bardzo dużym uproszczeniem.Harlequin : Ja tez :)
Ignor : jeśli jakiś rozbójnik przystawi mi pistolet do głowy i powie wybieraj mie...
DEMONEMOON : Znacznie ciezsza płyta niz DONT BREAK...ciemniejsza klimatem i bardziej SA...
Rzadko się zdarza, aby jakiś zespół zmieniał oblicze gatunku niedługo po jego powstaniu. Debiutancki krążek Morbid Angel wprowadził bowiem death metal w zupełnie nowe standardy jakże odmienne od tego co prezentował Death, Cannibal Corpse czy Sepultura. Do tej pory bowiem gatunek ten był stosunkowo ograniczony w formie, prezentując bardziej brutalne aniżeli finezyjne podejście do muzyki. Cóż wiec takiego zawierały "Ołtarze Szaleństwa", że z miejsca stały się klasykiem?Emilie Autumn, dla mnie jedna wielka tajemnica i muzyka nie do sklasyfikowania. "Enchant", zanim przesłuchałam byłam już urzeczona, przejrzałam sobie teksty, leciutkie i baśniowe i moje oczy cieszyły się wielobarwną okładką (poczułam się identycznie jak miałam 7 lat i dostałam kucyka Pony). Mamy więc lekką i przyjemną płytkę, urzekającą w każdej sekundzie.
Nie wiem czy ktoś spodziewał się po Immortal tak genialnego krążka jak "At The Heart Of Winter", który zburzył konwencję blackmetalową, wprowadził ją w nowy wymiar, stał się niedoścignionym wzorem. Nic więc dziwnego, że wymagania odnośnie kolejnego wydawnictwa były ogromne. Do zespołu doszedł w tym czasie basista Iscarah.
Obserwuję Decapitated od samego debiutu. W moich oczach jest to najlepszy rodzimy zespół deathmetalowy, toteż nic dziwnego, że każdego wydawnictwa wypatruję z niecierpliwością. Nie inaczej było z "The Negation".
Czasami, kiedy staram się zgłębić muzykę jakiejś formacji, odkryć jej fenomen, doszukuję się wszelakich wyróżników tego zespołu. Deeds Of Flesh jest czołowym przedstawicielem amerykańskiego brutalnego death metalu.
Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto nie doceniłby sztuki Immortal. Znam wiele osób, które na co dzień nie słuchają lub nie lubią po prostu black metalu, ale o Immortal wypowiadają się pochlebnie. To właśnie trzeci album tej formacji pozwolił jej zdobyć uznanie zarówno w oczach fanów jak i krytyki. Już poprzednie wydawnictwa ukazywały nieprzeciętność kapeli, ale nie były to albumy porywające.
Komentarze Szymko : @ cellar_door Ok, chociaż ja tam nie szedłbym aż tak daleko, żeby...
Harlequin : Recenzja jest tak słaba jak świetna jest ta płyta Czy średnia,...
mefir : primo -> ostatni album z partiami gitarowymi Demonaza to Blizzard Beasts /1997/...
Kiedy usłyszałem o zespole kryjącym się pod dziwaczną nazwą Lykathea Aflame, który wydał płytę "Elvenefris", pomyślałem od razu o jakimś modnym ostatnio power/gothic metalu. Okładka płyty utwierdziła mnie w tym przekonaniu... dopóki nie przeczytałem jakiejś recenzji, że Lykathea Aflame to jeden z najbardziej niezwykłych zespołów deathmetalowych. Moja konsternacja sięgnęła zenitu...
Komentarze Harlequin : ewentualnie w samochodzie gdy po szybkiej jeździe autostradą czekają n...
Harlequin : spoko :) w sumie tez sie ciesze że "Elvenefris" jest tą "jedyną" ;)
Sumo666 : Każdy ma prawo do swojego zdania :) A co do Cynic`a to lepiej by było ab...
O tym zespole, a w zasadzie projekcie, było głośno od dawna. Pomimo tego, że Sleep Terror nagrywał jedynie demówki, bez skrępowania wymieniano go jednym tchem obok Cynic i Atheist jako przykład formacji grającej techniczny death metal, co mogłoby wydawać się dość pochopnym porównaniem, ponieważ Sleep Terror nie nagrał jeszcze pewnowymiarowego krążka. W końcu jednak otrzymaliśmy debiutanckie "Probing Tranquillity" Luke'a Jaegera i ... no właśnie - pod szyldem Sleep Terror ukrywa się jeden multiinstrumentalista, którego na koncertach wspomaga jedynie perkusista.
Długo kazał nam czekać Martyr na swój trzeci album. Od czasów "Warp Zone" minęło 6 lat, ale o zespole nikt nie zapomniał. Teraz ni stąd ni zowąd ta kanadyjska formacja powraca z nową płytą o tytule "Feeding The Abscess". W tym czasie nastąpiła zmiana na stanowisku gitarzysty - Lamprona zastąpił Carbonneau. W tym oto zestawieniu zespół prezentuje nam 13 utworów, które różnią się trochę od tych z "Warp Zone".
Debiutancki album Finów z Children Of Bodom stworzył nową jakość black metalu. Do tej pory gatunek ten był kojarzony z wychwalaniem rogatego, a muzyka opierała się na nieskomplikowanych, agresywnych rytmach stanowiących tło dla opętańczego wokalu. Kwintet młodych muzyków odważył sie uszlachetnić ten nurt muzyczny, znacznie odbiegając stylem grania od standardowego skandynawskiego black metalu.
Amerykańska stajnia Willowtip znana jest z tego, że w swoich szeregach posiada wiele intrygujących i utalentowanych zespołów grających death metal, metalcore i grindcore. The Dying Light jest jednym z tych zespołów, o których nie mówi się najwięcej, ale które nie budzą kontrowersji. "The Killing Plan" jest debiutanckim krążkiem tego zespołu, w którego szeregach są muzycy legendarnego Ripping Corpse. Produkcją tego albumu zajął się kolega ze starej kapeli, czyli sam Eric Rutan.
Oto przed nami jawi się kolejna gwiazda ze stajni Willowtip. Prosto z krainy kangurów Alarum przypomina się słuchaczom swoim drugim krążkiem - "Eventuality". Pierwsza płyta "Fluid Motion" wydana w 1999 roku przeszła bez echa i poszła w zapomnienie. Ale jako, że coraz więcej zespołów stara się grać techniczny death metal, to Alarum trafił w swój czas. Co więcej - bardzo niewiele jest zespołów, które rzeczywiście potrafią uprawiać ten gatunek muzyczny, którego niedoścignionymi wzorcami są Cynic, Atheist i Death.
Bardzo długo zabierałem się do napisania recenzji tego krążka. Już debiutancki "Breathing Is Irrelevant" pokazał, że Ion Dissonance ma coś do powiedzenia w gatunku jakim jest mathcore, a zespół okrzyknięto Dream Theater gatunku. Tym razem Kanadyjczycy nagrali album, który nie pozwoli nam długo zasnąć.
Piąty krążek genialnych Amerykanów to doskonały przykład jak za pomocą złej produkcji zespuć bardzo dobry muzycznie album. Nie wiem, czy ktoś oczekiwał, że zespół nagra lepszy album niż "Dead Heart In A Dead World", ale zatrudnienie innego producenta niż Andy Sneap nie wyszło zespołowi na dobre.
Dla wielu słuchaczy metalu David Vincent stał się ikoną death metalu, symbolem Morbid Angel oraz uosobieniem idealnego growlingu. Po nagraniu czterech albumów Vincent zdecydował się opuścić zespół, toteż Morbid Angel, jak na "bogów death metalu" przystało, zmuszeni byli znaleźć godnego następcę na stanowisko frontmana. Co więcej, od zespołu odszedł także Eric Rutan, pozostawiając Azagthotha osamotnionego na placu boju. Następcą Vincenta został Steve Tucker, którego fani spisali na straty wraz z odejściem "siwego demona". Aby nie zawieść oczekiwań fanów i swoich, Morbid Angel zmuszeni byli do udowodnienia, że nadal są w świetnej formie i roszady personalne nie odbiją się na jakości muzyki. Zanim usłyszałem "AssassiNation" dokonania Krisiun znałem jedynie z tytułowego utworu z "Ageless Venomous", który zrobił na mnie tragiczne wrażenie. Dziwił mnie dlatego fakt, że Krisiun z płyty na płytę zdobywał coraz większe uznanie fanów, a bardzo głośno zrobiło się o zespole wraz z wydaniem "AssassiNation". Zaopatrzyłem się więc zarówno w najnowsze jak i wcześniejsze dokonania Brazylijczyków i stwierdziłem, że nie doceniłem zespołu.
Płyty Nevermore mają to do siebie, że są jak bomba zegarowa - w momencie wydania dostają bardzo dobre, aczkolwiek dosyć powściągliwe recenzje, aby ich wartość muzyczna po roku lub po kilku latach stała się punktem odniesienia dla twórczości innych zespołów. Nevermore jako jedni z nielicznych należą do tych, którzy nie nagrywają dwa razy tego samego albumu. Nie dziwi wiec mnie fakt, że po monstrualnym "Politics Of Ecstasy" zespół poczuł się na sile, aby stworzyć koncept-album.
Gdyby ktoś kazał mi wymienić najbardziej nierówny krążek metalowy, to "Hatebreeder" Children Of Bodom byłby jednym z pierwszych, jakie przyszłyby mi na myśl. Drugi album Finów pokazuje zespół zmierzający w bardziej komercyjne rejony. Po wydaniu "Hatebreeder" zarzucano zespołowi odejście od neoklasycznego black metalu na rzecz power/blacku. Na szczęście, pomimo złagodzenia stylu, Laiho i spółka nie zapomnieli do czego służą instrumenty.


