
„…From The Pagan Vastlands” to czwarte demo Behemoth, ale pierwsze profesjonalnie nagrane i wydane przez Pagan Records. Nic dziwnego więc, że postanowiono, w związku z tym, odświeżyć niektóre stare kawałki i pokazać je w nowej odsłonie. Większość jednak to nowa muzyka, a na koniec zaserwowany został cover Mayhem „Deathcrush”. Mayhem widnieje też na koszulce Nergala, a na Baala Immortal. Był to okres kiedy Behemoth hołdował północnemu black metalowi i trzymał się głębokiego podziemia, co wyrażone jest różnymi tekstami: „Black metal is not a trend – it’s a cult!!!” Wszystko to było śmiertelnie poważne.

Druga płyta Edge Of Sanity pokazała trochę inne oblicze zespołu i zapoczątkowała ich niepowtarzalny styl. „Nothing But Dead Remains” była bardziej typowym dla tego okresu death metalem. „Unorthodox” jest natomiast czystsza i oparta na charakterystycznych melodiach gitarowych. Pojawiają się też śpiewne wokale. Oczywiście dalej jest to death metal, ale już taki bardziej progresywny.

„The curse is launched, beware The Lord of Death declared the war. Satanas is invoked to destroy and to command the bestial devastation.” Tak zaczyna się pierwsze wydawnictwo Sepultury. Co za intro, co za okładka i jakie logo. Wieje grozą na kilometr. Po raz pierwszy EPka „Bestial Devastation” ukazała się w 1985 roku, nakładem Cogumelo Records, jako split z heavy metalowym zespołem Overdose. W 1990 została wydana samodzielnie i wzbogacona o kawałek „Troops Of Doom”, a jeszcze rok później Roadrunner Productions umieścił ją jako dodatek do „Morbid Visions” i ta wersja jest w moim posiadaniu.

Pierwsza płyta Sepultury ukazała się dwa lata po powstaniu zespołu. Ciężko stwierdzić czy miała być to płyta death czy thrash metalowa, gdyż raczkujące w owym czasie nurty ciężkiego grania nie miały jeszcze wytyczonych swoich charakterystycznych kanonów i zlewały się ze sobą. Na pewno miała to być muzyka jak najbardziej ciężka i brutalna, i taka właśnie jest. Gdybym miał ją określić jednym słowem, to ciśnie mi się na usta... prymitywna.
Jest tylko kilka polskich zespołów, na których premierowe płyty faktycznie czekam. Jedną z nich jest Massemord. Każde ich wydawnictwo to wstrząsająca dawka black metalowego barbarzyństwa. W przypadku najnowszego albumu "A Life-giving Power of Devastation", który ukazał się nakładem Pagan Records, nie jest inaczej. Kapela po raz kolejny dostarczyła kapitalny materiał i zdeklasowała konkurencję. Wokaliście Namtarowi zadałem kilka szybkich pytań.lord_setherial : Tu też zależy gdzie ich szukać. Jak wiadomo jest to muzyka niszowa i ni...
travis_bickle : Faktycznie zapotrzebowanie jest chyba większe niż dostępny teraz nakł...
oki : czekam aż to w końcu wyjdzie na nośniku bo jakiś poślizg chyba jes...
Katowicka ekipa była w cieniu przez ostatnie kilka lat, ale to nie znaczy, że jej muzycy osiedli na laurach i byli bezproduktywni – wręcz przeciwnie. Dowodem tego są doskonałe płyty Furii, FDS, Seagulls Insane and Swans Deceased Mining Out the Void czy Medico Peste. Od poprzedniego wydawnictwa Massemord, kolosalnego i hipnotyzującego "The Madness Tongue Devouring Juices of Livid Hope", minęły trzy lata.Vammp : nabyłem te płyte na ich koncerciei nie żałuje, materiał jest poprost...
oki : no widzę, że Pagan już wszystko wyprostował i płytka jest dostęp...
oki : czekam aż to w końcu wyjdzie na nośniku bo jakiś poślizg chyba jes...

Panowie z Lönndom pochodzą z Västerbotten. Jest to drugi najbardziej wysunięty na północ region Szwecji, zaraz na południe od koła polarnego. Graniczy z Norwegią i Zatoką Botnicką. Znany jest przede wszystkim z wyśmienitych ryb i miejscowego sera. Zamieszkały jest głównie wzdłuż linii brzegowej, a ponieważ ma dużą powierzchnie, sprawia to, że jego gęstość zaludnienia to 4,6 osoby na kilometr kwadratowy. Jest to przepiękna kraina upstrzona górami, usłana jeziorami i poprzecinana rzekami. Występują tu skaliste pustkowia i gęste północne lasy. Charakterystyczną cechą jest też duża ilość wodospadów. Z tej dziewiczej okolicy dociera do nas dwóch miejscowych bardów ze swoją opowieścią.

