Uciekała, szybko jak jeszcze nigdy w życiu... Od gwaru ludzkiego, od pogardliwych spojrzeń, od świata. Las był jej jedynym prawdziwym domem, ostoją na czas burzy i nieładu w życiu. Wycięli. Jezioro oczyszczało jej duszę z grzechów i niepewności. Osuszyli. Gwiazdy dawały nadzieję na lepsze jutro, że można żyć inaczej... Zasłali niebo chmurami toksycznego dymu...
Bezsensownie uderzał głową w ścianę po raz kolejny odreagowując stres i natłok codziennych obowiązków. Dobra praca, wysokie zarobki i brak szczęścia w życiu osobistym. Bez większych perspektyw na odmianę losu... Zlecenie, wykonanie, gratulacje i kolejna bezsenna noc. Autostrada Prochy – Donikąd powoli kończy się zapowiadając nieuchronny koniec. Czy jest jeszcze nadzieja dla takich jak On...?
Odwrócili się do siebie plecami. Jak zwykle miała pretensje o późny powrót do domu a teraz o to, że zabiera jej za dużo kołdry. Jak zwykle zasiedział się w pracy zapominając o jej urodzinach. Dobrze, że nie są małżeństwem, choć wie, że Ona to planuje. Zasnął, doskonale, może poczyta albo... nie, nie będzie uciekać po raz kolejny do chorego świata swoich marzeń sennych. Dobrze wie, że to donikąd nie prowadzi... A było tak pięknie... Kiedyś... Ciekawe, czy Ona już śpi? Może... Co tam, że jest zmęczony, mężczyzna ma swoje potrzeby a zadaniem kobiety jest je wypełniać... „Kochanie... Śpisz?”
Cierpliwie czekała, aż ciosy przestaną spadać na nią niczym grad. Przyzwyczaiła się przez osiemnaście lat swojego mało wartego życia. „Rodzice”... nie, tych ludzi nie mogła nazywać nawet ludźmi a co dopiero rodzicami. Przestali. Dzisiaj chyba się gdzieś wybierają, spieszą, okazali mniej zainteresowania swojemu dziecku, krócej ją bili. Zawsze to do jutra ma czas, żeby przygotować się na kolejne „przygotowanie do dorosłego życia”. Nie pokazała im wyników, które pokazują jej drogę wyjścia, wolności. Nie wiedzą i postara się, żeby jak najdłużej nie wiedzieli, że ma białaczkę. Będzie wtedy prawdziwie wolna...
Pierwsze kroki na własnych nogach... Świeżo odzyskane życie, na nowo uczy się uśmiechać... Od czasu wypadku niewiele miał ku temu sposobności... Teraz chce mieć swoje życie, nie życie lekarzy i pielęgniarek, swoje własne! Znajdzie dziewczynę, podejmie pracę, kupi dom i będzie miał trójkę.. nie, nie, piątkę dzieci bawiących się w ogródku z psem i kotem. A to jest na wyciągnięcie ręki! Tylko się postara i wszystko wróci do normy!
-Panie doktorze, może powiemy mu już, że tamten facet przed swoją śmiercią zaraził go...?
„10 maja. Widziałem Ją kolejny raz. Ma piękne oczy, w które chce się patrzeć bez przerwy. Ojciec znowu wrócił nachlany do domu. Wszystko przez niego, nie mam prawdziwego życia. Nie mogę nawet Jej zaprosić na kawę. Nie może się dowiedzieć, jak wygląda mój dzień powszedni. A czasami chciałbym mieć wreszcie chwilę normalności... Może matka maiła rację? Może ja też powinienem się powiesić...?”
Drżącymi rękoma sięgnęła po test. Tak... Wpadła... Nie, raczej powinna pomyśleć: wpadli. Chociaż, czy matka powinna wstydzić się swojego dziecka, nie chcieć go? I tak każe zrobić jej skrobankę. Zawsze chciała mieć małe dziecko, jej własną istotkę do kochania. Coś, co dałoby jej odczuć, że jednak nie jest sama... Nie, nie będzie się przywiązywać, i tak za tydzień, dwa, trzy straci i tą nadzieję... Przez niego...
Połknęła dwie kolejne pigułki i popiła je wodą z kranu. Poprawiła włosy, zamknęła puste już pudełeczko po środkach uspokajających i wyszła z toalety dla klientów. Idąc galerią widziała ludzi śmiejących się, robiących zakupy. Jakaś para pokłóciła się o drobnostkę... Ona podobno spojrzała w stronę innego. To nic, że on był od niej co najmniej o piętnaście lat młodszy, on to widział i się znowu drze. Tam jakieś małolaty próbują kogoś wyrwać, ktoś ukradł bluzkę. Odzyskawszy spokój wewnętrzny dzięki kolejnej porcji leków spróbowała się uśmiechnąć i udając silną poszła na kawę.
Komentarze Bezsensownie uderzał głową w ścianę po raz kolejny odreagowując stres i natłok codziennych obowiązków. Dobra praca, wysokie zarobki i brak szczęścia w życiu osobistym. Bez większych perspektyw na odmianę losu... Zlecenie, wykonanie, gratulacje i kolejna bezsenna noc. Autostrada Prochy – Donikąd powoli kończy się zapowiadając nieuchronny koniec. Czy jest jeszcze nadzieja dla takich jak On...?
Odwrócili się do siebie plecami. Jak zwykle miała pretensje o późny powrót do domu a teraz o to, że zabiera jej za dużo kołdry. Jak zwykle zasiedział się w pracy zapominając o jej urodzinach. Dobrze, że nie są małżeństwem, choć wie, że Ona to planuje. Zasnął, doskonale, może poczyta albo... nie, nie będzie uciekać po raz kolejny do chorego świata swoich marzeń sennych. Dobrze wie, że to donikąd nie prowadzi... A było tak pięknie... Kiedyś... Ciekawe, czy Ona już śpi? Może... Co tam, że jest zmęczony, mężczyzna ma swoje potrzeby a zadaniem kobiety jest je wypełniać... „Kochanie... Śpisz?”
Cierpliwie czekała, aż ciosy przestaną spadać na nią niczym grad. Przyzwyczaiła się przez osiemnaście lat swojego mało wartego życia. „Rodzice”... nie, tych ludzi nie mogła nazywać nawet ludźmi a co dopiero rodzicami. Przestali. Dzisiaj chyba się gdzieś wybierają, spieszą, okazali mniej zainteresowania swojemu dziecku, krócej ją bili. Zawsze to do jutra ma czas, żeby przygotować się na kolejne „przygotowanie do dorosłego życia”. Nie pokazała im wyników, które pokazują jej drogę wyjścia, wolności. Nie wiedzą i postara się, żeby jak najdłużej nie wiedzieli, że ma białaczkę. Będzie wtedy prawdziwie wolna...
Pierwsze kroki na własnych nogach... Świeżo odzyskane życie, na nowo uczy się uśmiechać... Od czasu wypadku niewiele miał ku temu sposobności... Teraz chce mieć swoje życie, nie życie lekarzy i pielęgniarek, swoje własne! Znajdzie dziewczynę, podejmie pracę, kupi dom i będzie miał trójkę.. nie, nie, piątkę dzieci bawiących się w ogródku z psem i kotem. A to jest na wyciągnięcie ręki! Tylko się postara i wszystko wróci do normy!
-Panie doktorze, może powiemy mu już, że tamten facet przed swoją śmiercią zaraził go...?
„10 maja. Widziałem Ją kolejny raz. Ma piękne oczy, w które chce się patrzeć bez przerwy. Ojciec znowu wrócił nachlany do domu. Wszystko przez niego, nie mam prawdziwego życia. Nie mogę nawet Jej zaprosić na kawę. Nie może się dowiedzieć, jak wygląda mój dzień powszedni. A czasami chciałbym mieć wreszcie chwilę normalności... Może matka maiła rację? Może ja też powinienem się powiesić...?”
Drżącymi rękoma sięgnęła po test. Tak... Wpadła... Nie, raczej powinna pomyśleć: wpadli. Chociaż, czy matka powinna wstydzić się swojego dziecka, nie chcieć go? I tak każe zrobić jej skrobankę. Zawsze chciała mieć małe dziecko, jej własną istotkę do kochania. Coś, co dałoby jej odczuć, że jednak nie jest sama... Nie, nie będzie się przywiązywać, i tak za tydzień, dwa, trzy straci i tą nadzieję... Przez niego...
Połknęła dwie kolejne pigułki i popiła je wodą z kranu. Poprawiła włosy, zamknęła puste już pudełeczko po środkach uspokajających i wyszła z toalety dla klientów. Idąc galerią widziała ludzi śmiejących się, robiących zakupy. Jakaś para pokłóciła się o drobnostkę... Ona podobno spojrzała w stronę innego. To nic, że on był od niej co najmniej o piętnaście lat młodszy, on to widział i się znowu drze. Tam jakieś małolaty próbują kogoś wyrwać, ktoś ukradł bluzkę. Odzyskawszy spokój wewnętrzny dzięki kolejnej porcji leków spróbowała się uśmiechnąć i udając silną poszła na kawę.
Zahemiel : Hmm...ładnie podane i smaczne.
Blady : nie powiem, że do przeczytania tekstu skusiły mnie rozdawane przez auto...
Horsea : A jeśli będę mniej entuzjstyczna wobec tego tekstu, to też dostanę bu...
margott : ja ci dam margottku :lol: Zgredku, a właściwie no Zgredko, paradoksaln...
Akharu : To nie do końca prawda, że można dostrzegać sens życia wyłączn...
Stary_Zgred : Margottku - jak najbardziej zem potraktowała twoją wypowiedź z przymr...
Latem 1983 roku wybuchła
epidemia. Wszyscy cierpieli na "Whiplash". Od tego się zaczęło: rozczochrane włosy, podarte spodnie, w takich warunkach powstawał jeden z najbardziej zakręconych stylów w muzyce... thrash metal. Początek thrash metalu datujemy na wczesne lata 80 XX wieku.
Jest to odmiana heavy metalu, zawierająca w sobie cechy charakterystyczne punk
rocka oraz heavy.
Komentarze margott : I to jest jedyne co w tobie sympatycznego nie no hehe żarcik x) hmm masz ra...
FAFAL : a tam orginalniejszy wiem żes jest fanka Kreatora ok ale to nieznaczy że thr...
margott : A ja jak zwykle inaczej- zaczęłam od niemieckiego pobrzdąkiwania :) f...
Mimo rozpadu szwedzkiej grupy Beseech, muzycy zapowiadają wydanie nowego materiału DVD w 2007 roku. Wydawnictwo to zatytułowane "The Drama Ends... ma zawierać zremiksowane urywki koncertów live, scen zza kulis, nagrań w studio, clipów z tras koncertowych, festiwali i wielu różnych rzeczy, które bawiły ich przez lata.
Historia Roshuny córki nocy...
Krew będzie miał każdy na dłoniach,
a złość na los
w sercu okutym lodem...
Komentarze Krew będzie miał każdy na dłoniach,
a złość na los
w sercu okutym lodem...
AbrimaaL : Nie przekonuje mnie ani treść, ani klimat tego opowiadania. Przedstawia się...
Horsea : Wedle życzenia: :) Na początek tytuł: „1 Gwiazda - Księga...
margott : Kular - mroczny las pochłonął wiele ofiar. Wysokie, stare drzewa, które...
And Oceans - fiński zespół black metalowy. Początkowo zespół grał tradycyjny black metal, jednak na ostatnich płytach muzycy zaczęli zmierzać w kierunku elektronicznego i industrialnego metalu.
Członkowie zespołu udzielają się w zespole grającym surowy fiński black
metal O. ...And Oceans zakończyło działalność po 10 latach aby zmienic
nazwę na Havoc Unit.
Goth - roztocze estetyzmu na obumarłej i nadgniłej warstwie ideologii. Proszę państwa - oto Got. Goci bardzo lubią mrok. Gotu Szatan łapę poda. Nie chce podać? Czym jest coraz popularniejszy goth? Czy należy on do ruchów
subkulturowych, czy jest to grupa fanów pewnego rodzaju muzyki, czy...
czy co?
Komentarze JimmyGoth : Jak jest mowa o śmierci, to chciałbym się odnieśc do tematu. Wg moje...
Alpha-Sco : OOooyjej, no to mi nagadałaś... :) Właściwie to chodziło ch...
Alpha-Sco : Kiedy znalazłam ten artykuł w sieci po raz pierwszy zrobił na mnie olb...
Po tragicznej śmierci Cliffa Burtona w jego miejsce do zespołu Metallica dołączył znany z Flotsam & Jetsam Jason Newsted. "Master Of Pupperts" wydawał się być nie tylko albumem, który umieścił formację na tronie metalowego grania, ale był punktem odniesienia do dalszego rozwoju nurtu. Ciężko jednak jest zejść z obranej ścieżki, jeśli jest ona dobra, a "...And Justice For All" doskonale to pokazuje.
A niechże Cię porwie
los, który szlaja się
wbrew wszelkiemu przeznaczeniu!
Ty i on
stanowicie jedność
zamazaną wasza bezstronną adekwatnością!
Bądźcie czujni na każda zmianę!
Na mój gest, co z Was
czyni oszustów.
Te bosko-mętne słowa:
prawda, dobro, piękno
umarły na grobie ideałów,
gdyż na zawsze pogrzebaliście je
w swoim egoizmie.
I gdyby nawet sen z powiek
starł Wam poczucie winy,
dla mnie będziecie do końca
swoich dni nędznawych
jedynie kłamcami.
los, który szlaja się
wbrew wszelkiemu przeznaczeniu!
Ty i on
stanowicie jedność
zamazaną wasza bezstronną adekwatnością!
Bądźcie czujni na każda zmianę!
Na mój gest, co z Was
czyni oszustów.
Te bosko-mętne słowa:
prawda, dobro, piękno
umarły na grobie ideałów,
gdyż na zawsze pogrzebaliście je
w swoim egoizmie.
I gdyby nawet sen z powiek
starł Wam poczucie winy,
dla mnie będziecie do końca
swoich dni nędznawych
jedynie kłamcami.
Krzycząca milczeniem. Jest tyle niewypowiedzianych słów, tyle myśli. Zagubionych gdzieś w dnie mojej podświadomości, uparcie szukających wyjścia, jakim są struny głosowe. Bo tak trudno o nich mówić.
Zagubiona na prostej drodze. Ta droga jest prosta, taka zwyczajna, lecz nie widać jej końca. Dlaczego wydaje mi się, że kroczenie po niej jest tak trudne? Jest łatwa do przejścia, idę, więc jej środkiem. Dlaczego więc tak często z niej schodzę? Bo tak trudno jest iść bez celu.
Zadziwiona melancholią. Codzienność jest tak dziwna z perspektywy czasu. Nie da się porównać przeszłości do teraźniejszości. Niektórzy ludzie ciągle próbują się prześcignąć, niekoniecznie w dobry sposób. Uważają, że lepiej jest być złym, niż nijakim. Bo tak trudno niedaleko nich żyć.
Śmiejąca się łzami. Jutro zacznę dzień tak jak zwykle. Będę uśmiechnięta, zapatrzona w pozytywy, pełna radości. Zapomnę w pewien sposób o tym, co było dzisiaj. Brak mi tylko pozytywnych myśli. To, że staram się być optymistką, nie oznacza, że wiecznie będę wesoła, mimo starań. Bo to nie zależy tylko ode mnie. Czasem silny prąd wody lekko uszkodzi tamę optymizmu. Kto pomoże mi ją odbudować? Bo tak trudno jest się określić siłę wody.
Szukająca siebie. Wśród tylu różnych uczuć, wrażeń, ludzi. Gdzie dobro potwornie zlewa się ze złem. Nadal nie mam tego kluczyka. Co więcej - nie wiem, czy osoby, które dały mi swój kluczyk, dały właściwy. Niby drzwi po przekluczeniu otwierają się, ale nie wiem, czy jestem we właściwym pomieszczeniu. Bo tam tak trudno jest odnaleźć siebie.
Patrząca zamkniętymi oczami. Nie chcę widzieć rzeczywistości. Wolę widzieć to, czego nie ma. Chociażby podświadomie i jedynie w swojej głowie. Chcę żyć nadzieją i marzeniami. Nawet przekraczając granicę. Bo kto wie, czy jej nie poszerzam, czy nie ciągnie się ona tuż za mną? Chcę śnić. Może kiedyś we śnie uszczypnę się w policzek i zaboli. Może realność doścignie fantazję? Może... Bo tak trudno jest w to uwierzyć.
Pisząca głupoty. I wcale nie jest mi lepiej. Bo tak trudno jest to zostawić dla siebie.
Komentarze Zagubiona na prostej drodze. Ta droga jest prosta, taka zwyczajna, lecz nie widać jej końca. Dlaczego wydaje mi się, że kroczenie po niej jest tak trudne? Jest łatwa do przejścia, idę, więc jej środkiem. Dlaczego więc tak często z niej schodzę? Bo tak trudno jest iść bez celu.
Zadziwiona melancholią. Codzienność jest tak dziwna z perspektywy czasu. Nie da się porównać przeszłości do teraźniejszości. Niektórzy ludzie ciągle próbują się prześcignąć, niekoniecznie w dobry sposób. Uważają, że lepiej jest być złym, niż nijakim. Bo tak trudno niedaleko nich żyć.
Śmiejąca się łzami. Jutro zacznę dzień tak jak zwykle. Będę uśmiechnięta, zapatrzona w pozytywy, pełna radości. Zapomnę w pewien sposób o tym, co było dzisiaj. Brak mi tylko pozytywnych myśli. To, że staram się być optymistką, nie oznacza, że wiecznie będę wesoła, mimo starań. Bo to nie zależy tylko ode mnie. Czasem silny prąd wody lekko uszkodzi tamę optymizmu. Kto pomoże mi ją odbudować? Bo tak trudno jest się określić siłę wody.
Szukająca siebie. Wśród tylu różnych uczuć, wrażeń, ludzi. Gdzie dobro potwornie zlewa się ze złem. Nadal nie mam tego kluczyka. Co więcej - nie wiem, czy osoby, które dały mi swój kluczyk, dały właściwy. Niby drzwi po przekluczeniu otwierają się, ale nie wiem, czy jestem we właściwym pomieszczeniu. Bo tam tak trudno jest odnaleźć siebie.
Patrząca zamkniętymi oczami. Nie chcę widzieć rzeczywistości. Wolę widzieć to, czego nie ma. Chociażby podświadomie i jedynie w swojej głowie. Chcę żyć nadzieją i marzeniami. Nawet przekraczając granicę. Bo kto wie, czy jej nie poszerzam, czy nie ciągnie się ona tuż za mną? Chcę śnić. Może kiedyś we śnie uszczypnę się w policzek i zaboli. Może realność doścignie fantazję? Może... Bo tak trudno jest w to uwierzyć.
Pisząca głupoty. I wcale nie jest mi lepiej. Bo tak trudno jest to zostawić dla siebie.
SAmy : Dziekuje bardzo i wzajemnie :*<tuli> A powiem Ci... wene mam najczesciej k...
Morgana : Piękne, z jednej strony proste, a zdrugiej tak bogate w prawdy, ozdobione cie...
Szmer wody łagodził wrzaski nocy - nieporadnie. Sowie siostry nawoływały wilczych braci - którzy odpowiadali z przyjemnością. Jakby nieba lament zesłał mrok na ziemię - mrok lasu, w którym nie pojawił się żaden cień. Jedna tylko postać poruszała się pewnie przed siebie - Anioł - za nic miał nocną pieśń. Sprawiał wrażenie jakby wszystko należało do niego i od niego zależało. Dotarł do skał biegnących pionowo do nieba bez gwiazd. Pozwolił skrzydłom ugasić pragnienie - i chwilę później już był na szczycie. Potem zaczął biec i gdy znalazł się na skraju, skoczył w dół - skrzydła schował wśród myśli - pewny to był skok. Gdy stanął już na dole wyprostował się pewnie odrzucając głowę w tył. Dumny księżyca promień nieśmiało wyjrzał zza mgieł chcąc spojrzeć w oczy Anioła - lecz oczu pozbawiona była anielska twarz... Znów wzbił sie do lotu...
(...)
"Widziałeś?! Anioł! Spadł!" - podbiegli do niego brnąc w śniegu po pas, gdy znależli się na miejscu ujrzeli purpurową krew na śnieżnobiałym tle. Tam właśnie leżał Anioł - skrzydła miał połamane i podziurawione - twarz wyrażała ból - "Co się stało Aniele?" - "Z niektórymi demonami nie sposób wygrać... Ten był wyjatkowy... Wzleciałem w niebo... gdy nagle spośród chmur spadła przede mną kropla, potem druga i trzecia... I nagle w jednej z nich go zobaczyłem... Miał moją twarz..." - Poranione skrzydła drgnęły, wilki w dali przestały wyć. "Nie rozumiem?" - :"Widzisz chłopcze - życie jest próbą - powinno rozwijać twą duszę - może Cię spotkać najwspanialsze dobro, jeśli tylko demon w Tobie nie okaże się silniejszy. Mój okazał się ode mnie mocniejszy... Jego imię brzmi... zwątpienie..." Na policzku Anioła pojawiła się łza. Purpurowa krew tworzyła na śniegu obrazy wspomnień, a może tylko Anioł widział w tych plamach kły demona... "Na nic zdał się miecz..."
I zaczął wiatr melodią swoją odprowadzać Anioła głos... Śpiewał słowami wśród liści "...sprzedaż..." - "Nie sprzedawaj duszy taniej niż za grosz uwagi chłopcze." - "...za grosz..." - "W odpowiedzi na sny przyjdzie jaźń niespodziewana." - "...wartość..." - "Warto jest stworzyć coś... Coś dobrego... Oczekiwanie na spacer po fundamencie współtworzonym." - "...sytość..." - "Łaknienie niezaspokojone. Umiar... Nie skazywać się na post, ale uczty nie oczekiwać." - "...wiara..." - "...wiara... ...bo cóż mamy oprócz wiary?" - Anioł zamknął oczy po raz ostatni... szeptem pożegnał ten czas... "...zbudować dom... gniazdo... gdzie trzepot skrzydeł nie będziem pracą... lecz snem..."
(...)
"Widziałeś?! Anioł! Spadł!" - podbiegli do niego brnąc w śniegu po pas, gdy znależli się na miejscu ujrzeli purpurową krew na śnieżnobiałym tle. Tam właśnie leżał Anioł - skrzydła miał połamane i podziurawione - twarz wyrażała ból - "Co się stało Aniele?" - "Z niektórymi demonami nie sposób wygrać... Ten był wyjatkowy... Wzleciałem w niebo... gdy nagle spośród chmur spadła przede mną kropla, potem druga i trzecia... I nagle w jednej z nich go zobaczyłem... Miał moją twarz..." - Poranione skrzydła drgnęły, wilki w dali przestały wyć. "Nie rozumiem?" - :"Widzisz chłopcze - życie jest próbą - powinno rozwijać twą duszę - może Cię spotkać najwspanialsze dobro, jeśli tylko demon w Tobie nie okaże się silniejszy. Mój okazał się ode mnie mocniejszy... Jego imię brzmi... zwątpienie..." Na policzku Anioła pojawiła się łza. Purpurowa krew tworzyła na śniegu obrazy wspomnień, a może tylko Anioł widział w tych plamach kły demona... "Na nic zdał się miecz..."
I zaczął wiatr melodią swoją odprowadzać Anioła głos... Śpiewał słowami wśród liści "...sprzedaż..." - "Nie sprzedawaj duszy taniej niż za grosz uwagi chłopcze." - "...za grosz..." - "W odpowiedzi na sny przyjdzie jaźń niespodziewana." - "...wartość..." - "Warto jest stworzyć coś... Coś dobrego... Oczekiwanie na spacer po fundamencie współtworzonym." - "...sytość..." - "Łaknienie niezaspokojone. Umiar... Nie skazywać się na post, ale uczty nie oczekiwać." - "...wiara..." - "...wiara... ...bo cóż mamy oprócz wiary?" - Anioł zamknął oczy po raz ostatni... szeptem pożegnał ten czas... "...zbudować dom... gniazdo... gdzie trzepot skrzydeł nie będziem pracą... lecz snem..."