Code - blackmetalowa grupa założona w 2002 roku. 13 czerwca 2005 roku zespół wydał płytę "Nouveau Gloaming" nakładem Spikefarm Records, wytwórni należącej do Spinefarm Records. W 2006 roku wokalista Aldrahn opuścił grupę Dødheimsgard i jego miejsce zastąpił Kvohst, odchodząc jednocześnie od Code. Krótko później w jego ślady poszli, z nieznanych powodów, Vyttra i AiwarikiaR. Zespół pozostał bez wokalisty i perkusisty.
Na Kostaryce też grają metal - przypomina o tym jeden z najlepszych pochodzących stamtąd zespołów metalowych - December's Cold Winter. Ostatnio do grupy dołączył dodatkowy wokalista, Alfredo Guzman (z Fallen Memories). Poza tym już niedługo, zapewne około września bieżącego roku, ukaże się nagrywana od lutego druga płyta długogrająca zespołu, zatytułowana "Ablaze All Shrines". Krążek poddany zostanie masteringowi przez Colina Davis'a w studiu Imperial, znanego ze współpracy m.in. z Deeds Of Flesh, Exhumed, Alas czy Disgorge.
Ancient - norweska grupa wykonująca melodyjny black metal. Powstała w 1992 roku z inicjatwy muzyków pochodzących z Eidsvaagneset oraz Bergen. Grupa zyskała na popularności dopiero w 1996 roku tuż po wydaniu drugiego studyjnego albumy zatytułowanego "The Cainian Chronicle".
Komentarze DEMONEMOON : Norway krainą łagodnosci?Hehe po Svartalvheim Aphazel dobrał sobie...
Mortis96 : Z tym lizaniem bym nie przesadzał, bo tym samym można by posądzić o...
DEMONEMOON : Tylko surowa Svartalvheim,ktora czesto wspominam(jeszcze z GRIMMem na w...
Dani "Filth" Davey, lider brytyjskiej formacji Cradle Of Filth ogłosił oficjalne rozpoczęcie prac nad nowym albumem formacji. Krążek ma być stricte konceptualnym dziełem przedstawiającym losy XV-wiecznego szlachcica-mordercy Gillesa de Raisa, który wsławił się walkami u boku legendarnej Joanny D'Arc. W sesjach nagraniowych brała udział m.in. córka Davey'a - Luna, która wyrecytowała poetycki fragment do "Darkness Incarnate". Wydawcą płyty, która ma ukazać się jeszcze w tym roku będzie Roadrunner Records.
Delikatność i wdzięk kontrastujący z energią i młodzieńczym buntem - czyli damsko-męski duet Ashbury Heights ponownie rusza na szturmowanie elektronicznego rynku. Tym razem bronią w rękach młodych Szwedów będzie zawierająca dziewięć kompozycji EPka "Morningstar In A Black Car". Wydawnictwo prócz całkowicie premierowych nagrań będzie zawierać także remiksy, których autorami są zespoły reprezentujące barwy niemieckiego labelu Out Of Line: Agonoize, UnterArt i Marsheux. Premierę krążka przewidziano na 18 lipca.
Czasem mam to niewdzięczne zajęcie, że muszę posłuchać czegoś co mi się nie podoba. Tak też jest właśnie z "Metallic Warfare" - płyta nieznanego mi niemieckiego zespołu Blooddawn.
Ostatnio w moje łapki wpadł split zespołów Parricide, Incarnated i Reexamine. Żadnej z grup wcześniej nie słyszałem, ale też jakoś nie miałem powodu, aby sięgnąć do ich twórczości.
Wielki powrót legendy black metalu na scenę stał się faktem. Choć ostatnimi laty come backi są bardzo popularne, to niewielu zespołom udaje się powrócić do poziomu sprzed rozpadu. W rok po wydaniu "Monotheist" wiemy, że powrót Celtic Frost w oczach wielu okazał się sukcesem.
Piąty album Celtic Frost jest tym, który zrekompensował rozczarowanie jakim było "Cold Lake". Choć już "Into The Pandemonium" pokazywał nieco bardziej przyswajalne oblicze formacji, to raczej mało kto się spodziewał, że kolejnym krokiem będzie złagodzenie brzmienia, wyzbycie się szorstkości i stworzenie jeszcze bardziej chwytliwego materiału.
Często się mówi o Celtic Frost, że "grali zajebiście dopóki nie dali dupy na "Cold Lake"". Jakby nie patrzeć jest w tym dużo prawdy, choć kto śledził uważnie poczynania zespołu, to zauważył zapewne pewne ciągotki w stronę nieco bardziej melodyjnego grania.
Drugi album Celtic Frost uchodzi dziś za jeden kamieni milowych muzyki metalowej. Choć płyta żadnych rewolucji nie przynosi, to śmiało można mówić o krystalizowaniu się stylu zespołu. "To Mega Therion" można w zasadzie nazwać udoskonaleniem tego, co było na "Morbid Tales/Emperor's Return". Formuła muzyczna nie uległa zmianie - dalej jest to prosta muzyka, oparta na chwytliwych, ciężkich riffach, podbarwiana rock'n'rollem.
Nie od dziś wiadomo, że muzyka Venom miała ogromny wpływ na dalszy rozwój co bardziej ekstremalnych gatunków. W Stanach objawił się w postaci thrash metalu, zaś w Europie przybrał formę nieustannego uszlachetniania muzycznej prostoty wulgarności. Jedną z pierwszych takich prób podjął szwajcarski Hellhammer, wkrótce przemianowany na Celtic Frost.
Szwedzi z wykonującego black metal zespołu Shining zmienili niedawno tytuł swojego nadchodzącego szóstego krążka na "VI/Klagopsalmer" z wcześniej zapowiadanej nazwy: "Tillbaka På Ruta Ett". Nowa płyta była nagrywana w studiu The Slaughterhouse z producentem Rickardem Bengtssonem i wyda ją pod koniec bieżącego roku label Osmose Productions.
Alien Vampires - brytyjsko-włoska grupa powstała w 1998 roku z pomysłu Nysroka Infernaliena, wcześniej udzielającego się w metalowych formacjach Aborym i Bloodline. Twórczość zespołu opiera się głównie na industrialnych strukturach, jednak w brzmieniu zespołu niejednokrotnie przewijają się agresywne black metalowe sekwencje. Spora część pierwszych kompozycji Alien Vampires powstała jeszcze za czasów działalności Nysroka Infernaliena z Aborym, jednak muzyk zdecydował się na przechowanie ich do czasu powstania Alien Vampires co łączyło się z wcześniejszym pożegnaniem z szeregami Aborym.
Na 22 października bieżącego roku Regain Records zaplanowało europejską premierę niezatytułowanego jeszcze nowego krążka Thyrfing. Będzie to już szóste długogrające wydawnictwo Szwedów. Produkcji materiału dźwiękowego podejmie się wspólnie z muzykami zespołu Jörgen Svensson, natomiast okładkę zaprojektuje artysta Mikael Schelén.
Jestem głęboko przekonany, że zdecydowana większość fanów postrawiła krzyżyk na Bathory po wydaniu "Requiem" oraz "Octagon". Nie powinien dziwić więc fakt, ze "Blood On Ice", będące powrotem do epickiego grania stało się klasykiem i ożywiło nadzieje fanów na powrót legendy do najlepszych czasów.
Po takich płytach jak "Blood Fire Death" czy "Hammerheart" oczekiwania wobec Bathory były wysokie. Wydawać by się mogło, że Quorthon złapał wiatr w żagle, ale "Twilight Of The Gods" pokazał, że ciężar i presja nie zostały udźwignięte.
Od pierwszych dźwięków trzeciego albumu Francuzów wytrzeszczamy oczy i nie możemy wyjść z podziwu, że mamy do czynienia z graniem jeszcze szybszym i bardziej agresywnym niż na "Drudenhaus". Formacja zabrzmiała tu jeszcze potężniej niż na poprzedniej płycie.