Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Slayer - God Hates Us All

Slayer, God Hates Us All, Seasons In The Abbys, Tom Araya, Kerry King, Jeff Hanneman, Paul Bostaph

11 września 2001 roku to dzień, który wrył się w pamięć całego świata. Ataki terrorystyczne na Stany Zjednoczone, ogrom ofiar i skala całego wydarzenia, nie pozwoliły nikomu przejść obok tego obojętnie i w pewien sposób zmieniły nawet sposób funkcjonowania współczesnych cywilizacji. W tej przytłaczającej scenerii, dokładnie tego samego dnia, ukazała się ósma płyta Slayer o jakże wymownym tytule „God Hates Us All”.

Właściwie nie powinienem kontynuować tego wątku w recenzji, gdyż wiadomo, że był to zbieg okoliczności i z płytą nie ma nic wspólnego, jednak niektóre teksty są tu jakby napisane właśnie na poczet tego co się stało. Choćby sam tytuł „God Send Death”, albo początek „Here Comes The Pain”: „I am the new hell on earth, the lord of agony divine…” Najbardziej jednak uderza „Disciple”: „Pessimist, terrorist targeting the next mark. Global chaos feeding on hysteria.” Niezależnie jaki bóg postanowił w ten sposób rozprawić się z ludzkością, Slayer zdecydowanie przeciwstawia się jego boskości. I to głównie właśnie w „Disciple”, który jest wyparciem się każdej wiary i zarzuceniem jej fałszu: „I reject this fuckin’ race!”. Ta wymowa powtarza się w „God Send Death”, „New Faith”, „Deviance” czy oczywiście już na samej okładce. Poza tym „God Hates Us All” to wojna i przygnębiający pesymizm, jak ten upadłego bezdomnego z „Cast Down”.

Niezależnie od wrażenia jakie może robić wymowa albumu, sama muzyka nie wywołała podobnego efektu. Jej recenzje były krytyczne, a płyta spotkała się z powszechnym rozczarowaniem, szybko uzyskując miano najsłabszego dzieła Slayer. Fanom nie spodobało się przesterowanie brzmienia, brak odpowiedniej mięsistości grania i rozrzedzenie gitar. Faktycznie w takich numerach jak „Deviance” czy „Here Comes The Pain” jest to aż nadto widoczne. Czy jednak jest aż tak źle? Ja zawsze uważałem, że zdecydowanie nie. Przede wszystkim Slayer pozostał Slayerem i na płycie czuć ogromną wściekłość. Jest wiele świetnych kawałków, Tom Araya ma fantastyczne wokalizy, Kerry King ciśnie zmasowanym atakiem szybkich riffów, Jeff Hanneman zadbał o odpowiednią melodyjność niektórych utworów, a Paul Bostaph demoluje to wszystko skomasowanym gradobiciem blastów i uderzeń. Może jest trochę inaczej, może trochę dziwniej, ale ludzie bez przesady. Przecież to wciąż jest zajebiste.

Zaczyna się paranoicznym intrem, w którym dźwięki i głosy dobiegają jakby z oddali, a wszystko przeradza się w nienawistny „Disciple”. I co z tego, że są w nim zwolnienia i wyciszenia skoro wrzeszczący głos Toma i przejścia Paula dają piorunujący efekt. Podobne wrażenia mam słuchając „Seven Faces”. Miesza się tu siła z ociężałością i momentami zawieszenia, ale cały numer wypada co najmniej konkretnie. Więcej starego Slayera znajdziemy w bardziej hannemanowym „God Send Death”. Abbysowska melodyka idzie w parze z szalonymi solówkami i świetnym śpiewem, który momentami jest trochę przesterowany, momentami też jest wolniej, ale jakie to ma znaczenie skoro wychodzi z tego taka perełka jak: „Clawing at the eyes of God…”. A potem znowu ten niezawodny wrzask Toma, niemalże jak w „War Ensemble”. Drugim takim śpiewnym kawałkiem z melodyjnymi wokalami jest „Bloodline”: „I’ll kill you and your dreams tonight…”. Pod tym względem to takie dwa szlagiery z tej płyty.

„New Faith” to już jest totalny killer. Nie wiem jak można być fanem Slayera i nie polubić tego kawałka. Pełna moc, pełna agresja i każdy element układanki dopracowany do perfekcji. Takich szybkich uderzeń jest więcej w postaci „War Zone” i „Payback”.

Wolniej, lecz nie mniej przytłaczająco jest w „Cast Down” i „Threshold”, ale ja nie mam nic do tych numerów. Znowu wydaje mi się, że znakomity głos i perkusja wypełniają tą lukę kiedy gitary są akurat nieco mniej zabójcze.

Tak więc dużo różności i nietypowości w tym Slayerze. Jak komuś nie przypadło to do gustu to trudno, nie ma co dyskutować. Nie wszystko wszystkim musi się podobać. Ja jednak namawiam, żebyście dali szansę tej płycie, bo naprawdę warto.

Tracklista:

01. Darkness Of Christ

02. Disciple

03. God Send Death

04. New Faith

05. Cast Down

06. Threshold

07. Exile Real

08. Seven Faces

09. Bloodline

10. Deviance

11. War Zone

12. Here Comes The Pain

13. Payback

Wydawca: American Recordings (2001)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły